Robert F. Barkowski – „Rugia 1168” – recenzja i ocena
Robert F. Barkowski – „Rugia 1168” – recenzja i ocena
Kres arkońskiej świątyni to wydarzenie dobrze znane, a przynajmniej kojarzone przez wszystkich pasjonatów dziejów i religii dawnej Słowiańszczyzny. Zważywszy na fakt, że tematyka ta cieszy się w Polsce rosnącym zainteresowaniem, wydaje się, że książka Roberta Barkowskiego pozostanie niezauważona. Patrząc na dorobek Autora, w postaci dwudziestu książek, w większości poświęconych historii Słowian, powinien on być już dobrze znany polskim „słowianofilom”. W samej serii Historyczne Bitwy ma on na swym koncie dwanaście tytułów, w tym między innymi: Krucjata połabska 1147, Połabie 983 czy Budziszyn 1002–1018. Wiedząc co nieco o ilości przyjrzyjmy się teraz jakości, przybliżając najnowsze dzieło Roberta Barkowskiego.
Jak w przypadku większości pozycji z serii, tytułowa batalia jest pretekstem do opisania całego konfliktu zbrojnego, którego była zwieńczeniem. Autor już we wstępie zaznacza, że książka jest omówieniem wypraw króla duńskiego Waldemara I Wielkiego przeciwko Słowianom nadbałtyckim, czego decydującym punktem było zdobycie Rugii w 1168 roku. Recenzowana praca została podzielona na pięć rozdziałów, z których dopiero ostatni poświęcony jest tytułowemu starciu.
Pierwsza część jest prezentacją głównych graczy na zachodniobałtyckiej arenie politycznej. Mamy tu krótkie przedstawienie sytuacji wewnętrznej i relacji między Danią, Świętym Cesarstwem Rzymskim, Obodrytami, księstwami pomorskimi, Polską i wreszcie Ranami, czyli mieszkańcami Rugii w połowie XII wieku. Widzimy tutaj pierwszą zaletę książki, a zatem uniknięcie pokusy sztucznego „napompowania” liczby stron poprzez cofanie się w narracji o setki lat. Powiedziałbym nawet, że nie zaszkodziłoby wydłużenie wprowadzenia do początku XII wieku, jednak mimo swej niewielkiej objętości, pozwala ono na konieczne zorientowanie się w sytuacji politycznej.
Następny, krótki rozdział zajmuje się bliżej przejęciem władzy w Danii przez Waldemara I, co zakończyło trwający pół wieku okres walk bratobójczych między członkami dynastii Estrydsenidów. Efektem destabilizacji politycznej była kompletna bezradność Duńczyków wobec najazdów słowiańskich, których ukrócenie stało się pierwszym celem nowego króla. Narracja płynnie przechodzi tutaj do trzeciego, najdłuższego rozdziału będącego trzonem książki. Jest to opis kolejnych jedenastu wypraw przeciwko Słowianom, podjętych przez Duńczyków w krótkim okresie od 1159 do 1166 roku.
Czwarty rozdział to krótki przerywnik opisujący problemy wewnętrzne głównych przeciwników Słowian nadbałtyckich, a zatem Danii i Saksonii, dzięki którym nieuchronny kres suwerenności Ranów został nieco opóźniony w czasie. Po nim przechodzimy do ostatniej części dotyczącej tytułowej kampanii, która przyniosła ujarzmienie Rugii w czerwcu 1168 roku przez Waldemara. Autor obrazowo przedstawia walki o umocnienia na przedpolach Arkony, zakończone złamaniem oporu Ranów. Celnie zauważa przy tym, że opanowanie wyspy było ułatwione przez współpracę z najeźdźcami książąt rugijskich, którzy rękami Duńczyków chcieli pozbyć się wpływowych kapłanów Świętowita, ograniczających ich władzę. Pewne obiekcje wzbudza tu jedynie proponowana liczebność sił biorących udział w batalii. O ile armia duńsko-pomorska wydaje się być trafnie oszacowana, to uważam że postulowane przez Autora sześć tysięcy wojowników rańskich, to zbyt duża liczba jak na niewielką Rugię. Rozdział, jak i całą pracę, kończy opis zniszczenia chramu Świętowita, stawiania pierwszych kroków na drodze do chrystianizacji Ranów, oraz złożenia hołdu książąt rugijskich Waldemarowi. Wyspa miała pozostać lennem kolejnych władców Danii do 1325 roku.
Autorowi nie tylko udaje się uniknąć znużenia Czytelnika relacjonowaniem kolejnych wypraw, sprowadzających się głównie do rabunku i podpaleń, ale potrafi on na trwałe przykuć uwagę, co świadczy o lekkości pióra. Jest to także w dużej mierze zasługa licznych wstawek zaczerpniętych wprost z barwnych relacji źródłowych, przeważnie skandynawskiej proweniencji, jak Gesta Danorum Saxo Gramatyka czy Knytlingasaga. Język pracy jest zdecydowanie przystępny, co w przypadku pozycji popularnonaukowej jest zaletą, choć zdarzają się także wpadki: na przykład nazwanie ogółu przedchrześcijańskich wierzeń Słowian „naiwnymi przesądami” niezbyt, w moim odczuciu, przystoi książce historycznej.
Zapewne osoby znające serię Historyczne Bitwy zdążyły na tym etapie recenzji wyłapać główny mankament książki. Jest nim zupełny brak omówienia wojskowości obu stron, co w serii poświęconej historii militarnej trzeba potraktować jako niedociągnięcie. Może to być spowodowane potencjalnym umieszczeniem opisu wojskowości duńskiej i słowiańskiej w poprzedniej książce o tytule Konungahella 1135, sam bowiem Autor informuje, że traktuje Rugię 1168 jako kontynuację wspomnianego tomu. W moim jednak odczuciu nie jest to przekonujące wytłumaczenie. Książki te nie są bowiem oddzielnym cyklem wydawniczym, a ukazały się w serii Historyczne Bitwy, gdzie każdy tom powinien tworzyć oddzielną całość, wyczerpującą temat przewodni.
Rugia 1168 ze swą wciągającą narracją i szczegółowym opisem walk duńsko-słowiańskich jest przystępnym i solidnym HaBekiem, który bez wstydu można postawić obok innych książek poświęconych dziejom Słowian Połabskich. Jednak z racji na brak omówienia wojskowości oraz niewielki zakres czasowy objęty narracją, książka ta może być traktowana jako uzupełnienie lub rozwinięcie poprzednich prac Autora, nie zaś pełnoprawne kompendium wiedzy na temat dziejów oporu słowiańskiej Rugii.