Robert F. Barkowski: Nowa powieść historyczna i opowiadania - kolejna porcja literackiej narracji o Polsce i Słowiańszczyźnie
Magdalena Mikrut-Majeranek: Jak zaznacza Pan w książce, pod wpływem intensywnej germanizacji słowiańscy mieszkańcy Połabia zostali całkowicie zasymilowani z państwem niemieckim i zostali przodkami dzisiejszych Niemców Wschodnich. Można jednak mówić o niewielkiej enklawie Słowian połabskich. Gdzie się znajduje?
Robert F. Barkowski: Słowiańska (połabska) enklawa, jako oficjalnie zdefiniowana międzynarodowym prawem i regułami mniejszość narodowa, zamieszkuje południowo-wschodni kraniec dzisiejszych Niemiec. Dzieli się na dwa, „sztucznie” stworzone odłamy: Dolnołużyczanie (Niederlausitz) i Górnołużyczanie (Oberlausitz). Dlaczego sugeruję pojęcie „sztucznie”? Dolnołużyczanie z głównym miastem Cottbus (niegdyś Chociebuż) są tak naprawdę Łużyczanami – innych Łużyczan nie było, żadnych dolnych czy górnych – wywodzącymi się z połabskich plemion Wieleckich. Górnołużyczanie z głównym miastem Bautzen (niegdyś Budziszyn) są tak naprawdę Milczanami. W oficjalnej terminologii niemieckiej nazywa się ich Sorben (w polskim zrobiono z tego nieraz Serbołużyczanie) – tyle że prawdziwe plemiona serbskie Połabia zamieszkiwały obszar między rzekami Saale-Mulde-Łaba (Soława-Mulda-Łaba), czyli na południowym zachodzie Połabia (np. plemiona Koledziców czy Nieletyców). Niech nikt mnie nie pyta, jak Niemcy na przeciągu stuleci dokonali tych fantastycznych transformacji – skąd plemiona serbskie na terenach Łużyczan i Milczan, zapewne zostały stopniowo przesiedlane. Poza tym pamiętajmy o jednym: Łużyczanie, czyli dzisiaj Dolnołużyczanie/Sorbowie, tak naprawdę należą do naszej wspólnej rodziny językowej zwanej w nauce lechicką (plemiona polskie, połabskie i pomorskie). Natomiast Milczanie, czyli dzisiaj Górnołużyczanie/Sorbowie, należą do rodziny języków czeskich.
Egzystencję dzisiejszej enklawy/mniejszości narodowej Słowian połabskich uratował w dużej mierze fakt, że od XVI wieku oni sami zaczęli wydawać książki i pisma w dwóch językach, dolno- i górnołużyckim. Utrwalana na piśmie tradycja, język, historia, zwyczaje, kultura i odrębność etniczna w stosunku do Niemców, pozwoliła im na zachowanie tożsamości narodowej.
M.M.-M.: Rekonstrukcja historii Słowian połabskich jest o tyle trudna, że nie utrwalili pisemnie własnej historii na kartach kronik. Jednak ich losy zostały spisane. Przez kogo i jakie to niesie ze sobą konsekwencje?
R. F. B.: Polityczne dzieje Słowian połabskich spisane zostały przez pisarzy obcych: głównie z państwa Franków dynastii karolińskiej (od VI wieku) i Niemiec (od 914 roku) jako spadkobierców Franków we wschodniej części byłego imperium Karolingów, w dalszej kolejności z Danii, a także, ale jedynie fragmentarycznie, począwszy od XII wieku, przez pisarzy z Czech i Polski. Pisarzami owymi byli kronikarze, biografowie, hagiografowie, rocznikarze. Prawie najczęściej wywodzili się z kręgów duchowieństwa. W konsekwencji tego zauważalne są dwie tendencje: 1) Pisarze ci siłą rzeczy zobowiązani byli pisać pozytywnie o stronie, którą reprezentują i negatywnie o samych Słowianach połabskich, 2) dodatkowym elementem ukazującym Słowian połabskich niepozytywnie był ich opór przeciwko chrystianizacji.
M.M.-M.: Taka historia pełna białych plam daje spore pole do popisu dla autora powieści i opowiadań. W „Opowieściach połabskich” fikcja miesza się z rzeczywistością. Jakie historyczne postaci zostały tu przedstawione?
R. F. B.: Z historycznych postaci ukazanych, wspomnianych lub bezpośrednio wplątanych w tok narracji wymienię niektórych: Henryk Lew, Herman Billung (książęta Saksonii); Bolesław I Chrobry (książę/król Polski); Mieszko I (książę Polski); Bolilut, Przybysław, Tęgomir, Dobromir (książęta stodorańscy); Ludolf (stodorański książę w stanie duchownym), Otto I, Otto III, Fryderyk Barbarossa (cesarzowie niemieccy); Drożko, Niklot, Przybysław, Warcisław, Mściwoj, Mścisław, Sławomir, Wican, Nakon, Stojgniew (książęta Obodrytów); Kuchawica (książę serbskich Chudziców); Adolf I Holsztyński, Gunzelin, Reinold z Dithmarschen, Kizon, Wichman, Ekbert Jednooki (grafowie sascy); Berno (biskupi niemieccy); Klementyna (żona Henryka Lwa); Ugion, Uffikon, Gezon (rycerze sascy); Matylda (żona Przybysława stodorańskiego); Guncelin, Dietrich z Haldensleben, Gero (margrabiowie niemieccy); Emnilda (córka Dobromira, małżonka Chrobrego); Ludwik Pobożny (cesarz karoliński); Balrdich (legat frankijski); Godefryd (król Danii); Ibrahim ibn Jakub (żydowski kupiec i dyplomata z saraceńskiej Tolosy); Ohtrich (kierownik szkoły przykatedralnej w Magdeburgu); Konrad Czerwony (książę Lotaryngii).
M.M.-M.: W jednym z opowiadań występują „straszliwe Amazonki”. Dlaczego Otton straszył nimi Ibrahima?
R. F. B.: Według źródła Otto I faktycznie napomknął Ibrahimowi o tych Amazonkach – wedle prawdopodobieństwa gdzieś na północno-wschodnim Połabiu. Wykorzystałem to dla stworzenia elementu fikcji literackiej. W tej narracji Otto I chce tym sposobem odstraszyć Ibrahima od podejmowania misji kupiecko-rozpoznawczej na rzeczone tereny Połabia. A skłoniły go do tego gminy żydowskich kupców osiadłe w niemieckich miastach, widzące w Ibrahimie potencjalnego konkurenta w kupiecko-handlarskim interesie.
M.M.-M.: Ciekawą postacią, która pojawia się jako jeden z bohaterów rozdziału zatytułowanego „Zostań naszym bogiem, Henryku” jest Henryk Lew. Czy może Pan przybliżyć nieco tę postać? Kim był?
R. F. B.: Wielmoża saski z rodu Welfów, w wieku 12 lat został księciem Saksonii, dodatkowo w 1156 roku księciem Bawarii. Przez dłuższy czas był najwierniejszym przyjacielem i doradcą cesarza Fryderyka Barbarossy, który uczynił go również przedstawicielem cesarstwa na ziemie północnego Połabia (księstwo Obodrytów) i reprezentantem politycznym wobec Danii. Po 1168 roku praktycznie zawojował księstwo Obodrytów, włączając je do terytorium Niemiec jako księstwo Rzeszy (z nadal tam panującą, ale jemu podległą, lokalną obodrycką dynastią). Oprócz głośnych czynów bitewnych we Włoszech u boku cesarza, czy wyprawą do Ziemi świętej w ramach pielgrzymki, zasłynął licznymi krwawymi bojami przeciwko Słowianom połabskim, w tym był jednym z dwóch dowódców (obok Albrechta Niedźwiedzia) krucjaty na Połabian w 1147 roku.
Całkowity upadek nastąpił w 1180 roku, kiedy obrócił się przeciwko niemu cesarz i większość niemieckiego możnowładztwa, świeckiego i duchownego. Wręcz bogobojnie uwielbiany przez czołowych przywódców III Rzeszy, łącznie z Adolfem Hitlerem – właśnie za jego „zasługi” w mordowaniu Słowian i powiększaniu „przestrzeni życiowej dla Niemców” zdobyczami terytorialnymi na Słowianach. Heinrich Himmler uważał się publicznie za reinkarnację Henryka Lwa. Zmienił drastycznie zdanie po tym jak osobiście towarzyszył otwarciu sarkofagu Henryka Lwa w Brunszwiku w 1935 roku – okazało się, że wysławiany przez niemieckich nazistów saksoński książę mierzył zaledwie 162 centymetry wzrostu, na dodatek lewa noga była krótsza od prawej o 10 centymetrów. Dla Himmlera, piewcy „doskonałej rasy germańskiej”, był to potężny cios. Przestał się uważać za reinkarnację Henryka Lwa.
M.M.-M.: „Opowieści połabskie” miały premierę 16 marca, podobnie zresztą jak druga z najnowszych Pana powieści, czyli „Odsiecz”, drugi (po „Włóczni”) tom cyklu „Powieść historyczna z czasów piastowskich”. Tutaj akcja rozpoczyna się w Budziszynie, historycznej i dzisiejszej stolicy Górnych Łużyc (zwanych wtedy Milskiem). Dlaczego było to tak strategiczne miasto, o które często toczono boje?
R. F. B.: Budziszyn, centralny gród plemienia Milczan, leżał na bardzo dogodnym węźle międzynarodowych szlaków kupiecko-handlowych, stąd jego niebywałe ekonomiczne znaczenie, stąd brała się zamożność mieszkańców i władców miasta, stąd dążenia zewnętrznych czynników politycznych do zapanowania nad Budziszynem. Oprócz walorów gospodarczych położenia geopolityczne miasta tworzyło zeń istotny punkt strategiczno-militarny.
M.M.-M.: W powieści odtwarza Pan przebieg walk prowadzonych tuż przed, jak i po zawarciu pokoju w Budziszynie. Na jakiś źródłach bazował Pan, przygotowując się do pisania?
R. F. B.: Były to Kroniki (Thietmar z Merseburga, Helmold z Bozowa), roczniki (np. magdeburski).
M.M.-M.: Pokój zawarty 30 stycznia 1018 roku między Bolesławem I Chrobrym i cesarzem Niemiec Henrykiem II Świętym bywa nazywany efektem mistrzowskiej dyplomacji Chrobrego. Jakie były jego konsekwencje?
R. F. B.: Bolesław I Chrobry włączył w terytorium Polski Łużyce (z Chociebużem) i Milsko (z Budziszynem) – bez żadnych zobowiązań wobec cesarstwa. Granica polsko-niemiecka na Połabiu oparła się na rzece Czarna Elstera (niem. Schwarze Elster) aż do jej ujścia do środkowej Łaby. Chrobry i Henryk II z wrogów zamienili się w sojuszników, cesarz wsparł polskiego władcę zbrojnie w zwycięskiej wyprawie na Ruś Kijowską w 1018 roku.
M.M.-M.: A kim byli opisani w powieści Biegacze i jaka była ich rola? Wskazuje Pan, że dołączenie do nich było marzeniem wielu młodzieńców.
R. F. B.: Biegacze w powieści są wymysłem mojej literackiej fantazji. Wykreowałem ich, opierając się na kilku przesłankach, z których wymienię trzy: 1) zapis źródłowy w kronice biskupa merseburskiego Thietmara (L VII, cap. 17), opisujący okoliczności najazdu Niemców na Polskę: książę Bernard na czele armii Saksonii i Lutyków, usiłując nieskutecznie sforsować Odrę, wysyła do operującej środkiem natarcia armii cesarza pieszych gońców, lutyckich oczywiście, 2) Teren wschodniego Połabia to były nieprzemierzone puszcze porosłe na niezliczonych ciekach wodnych, wodach stojących, bagnach i trzęsawiskach. W tym również dorzecze dolnej Odry. Nie sposób tam było poruszać się szybko konno, jeżeli w ogóle, 3) Podobnie wyglądało dorzecze Noteci, tutaj jej północny brzeg. Stąd między innymi w 1109 roku podczas oblegania Nakła przez siły polskie Krzywoustego, wojownicy pomorscy z głębi Pomorza porzucili konie, by poruszając się szybko leśnymi gąszczami dotrzeć jak najszybciej na odsiecz grodowi (Gall Anonim, Kronika polska, L III, cap. 1).
M.M.-M.: Akcja powieści rozgrywa się w czasach wielkich bitew, nieustannych starć walczących ze sobą plemion. Którego wydarzenia dotyczy tytułowa „Odsiecz”?
R. F. B.: Na początku książki ukazane są wydarzenia na tle historycznego podpisania pokoju w Budziszynie, 30 stycznia 1018 roku, kończącego zwycięską dla Polski wojnę z Niemcami. Po tym akcja związana jest z chaosem, który wybuchł w państwie Obodrytów: wojna domowa i jednoczesna reakcja pogańska.
M.M.-M.: Bohaterowie - Gromosław, Czambor, Bernard i Randulf - stosują rozmaite fortele, przebierają się za pruskich wojowników czy przywdziewają kupieckie płaszcze. Jakie jeszcze sztuczki stosowano, aby przechytrzyć przeciwnika?
R. F. B.: Stosowano wszystkie możliwe podstępy i fortele, na ile to zezwalała fantazja, kreatywność, pomysłowość i wiedza bohaterów.
M.M.-M.: Ważną postacią, która pojawia się w Pana powieści, a którą warto wspomnieć, jest słowiański rycerz Henryk Żelenta, który uratował cesarza Ottona II po bitwie pod Crotone 15 lipca 982. Co jeszcze o nim wiemy?
R. F. B.: Wiemy tylko to, co zapisał kronikarz, biskup merseburski Thietmar (L III, cap. 21, 23) i zostało to ukazane w formie literackiej narracji w mojej powieści. Wykorzystałem tę postać do wykreowania wiernego przyjaciela i doradcy Bolesława Chrobrego, a jednocześnie przesławnego wieloma bojowymi czynami wojownika.
M.M.-M.: Dlaczego w tym samym czasie zdecydował się Pan wydać dwie książki?
R. F. B.: Gdy przygotowywałem już „Odsiecz” do odesłania do redakcji wydawnictwa, grzebałem w moich przepastnych zbiorach: manuskrypty (zaczęte, skończone), sterty zapisanych kartek, notatek, pomysłów – a jest tego bardzo dużo, gdyż pisaniem zajmuję się od ponad czterdziestu lat. Mam taką manierę, że wszystko, co napiszę na komputerze, od razu drukuję (poza tym kiedyś, w epoce pre-IT, stukało się w klawisze na maszynie lub pisało ręcznie). W ten sposób, przeglądając stare teksty, wygrzebałem zapisane luźno opowiadania opisujące Połabie. Dołączona notatka wskazywała, że zamierzałem je kiedyś wysłać na jakiś konkurs, ale widocznie o tym zapomniałem. Nieco dopracowałem, dopisałem, pozmieniałem i wysłałem jako „Opowieści połabskie” - najpierw do kilku wydawnictw. Ale że otrzymałem odpowiedzi negatywne, lub żadnej odpowiedzi, więc podesłałem do Novae Res przy okazji „Odsieczy”. Tak to wyszło. W moich zbiorach jest wiele tak napoczętych lub już daleko dopracowanych tekstów, także na przyszłość zgotuję jeszcze niejedną niespodziankę – oprócz książek które już oficjalnie piszę. Najważniejsze tutaj jest, jak zawsze, znalezienie wydawnictwa.
M.M.-M.: Czy w planach ma Pan kolejną powieść o przygodach bohaterów „Odsieczy”?
R. F. B.: Jak najbardziej. Proszę sobie wyobrazić, że już prawie gotowa była kolejna część cyklu „Powieść historyczna z czasów piastowskich”, jeszcze przed napisaniem „Odsieczy”. Jej akcja (tytułu rzecz jasna nie mogę zdradzić) rozgrywa się na tle historycznym wyprawy Bolesława Chrobrego na Ruś Kijowską w 1018 roku. A jednak, gdy już miałem ją dopracować i przesłać wydawnictwu, w dużą rozterkę wpędził mnie okres pomiędzy zakończeniem „Włóczni” (początek jesieni 1017 roku) a początkiem wyprawy Chrobrego na Ruś Kijowską (początek lata 1018). Te kilka miesięcy nie dawało mi spokoju - czym tu zająć bohaterów? Tym sposobem wydarzenia zimą 1018 roku w państwie Obodrytów zainspirowały mnie do napisania „Odsieczy”. A przy okazji: oprócz dotychczas wydanych „Włóczni”, „Odsieczy” i kolejnej (wspomniana powyżej, bez tytułu) książek, w cyklu „Powieść historyczna z czasów piastowskich” wyjdzie jeszcze więcej powieści.
Niezależnie od tego cyklu, piszę również inne powieści historyczne.
Dziękuję serdecznie za rozmowę!