Recenzja książki Andrzeja Pilipiuka „Wieszać każdy może”

opublikowano: 2006-12-17, 22:00
wolna licencja
Najbardziej znany i rozchwytywany domorosły egzorcysta amator w kraju, wytwórca i zwolennik mocnych trunków, obdarzony Mocą antybohater polskiej sceny fantasy powraca, by po raz kolejny stanąć w szranki z władzą, sąsiadami, Leninem i…egipską klątwą. A nazywa się Wędrowycz, Jakub Wędrowycz.
reklama
Andrzej Pilipiuk
„Wieszać każdy może”
cena:
99,00 zł
Wydawca:
„Fabryka Słów”
Rok wydania:
2006
Liczba stron:
328

Na polskiej scenie fantasy zdarzają się postacie nieszablonowe, których nie imają się kule schematów czy znanych motywów. Taką postacią jest z całą pewnością Jakub Wędrowycz, bohater piątego już tomu opowiadań autorstwa Andrzeja Pilipiuka. Mający tyle samo zwolenników, co zagorzałych przeciwników Jakub to z jednej strony swój chłop - kiedy trzeba napije się z kumplami, odegra się na wrednym sąsiedzie i ciekawskiej policji, z drugiej zaś - człowiek o złotym sercu, który dla rodziny i przyjaciół gotów jest na wszystko. I bez wahania ratuje świat.

Pilipiuk przyzwyczaił nas do tego, że każdą jego książkę czyta się z zapartym tchem od pierwszej strony do ostatniego ogłoszenia na okładce (w końcu warto wiedzieć, że Lenin posiada wolne miejsca w zaświatach, a na kursie samoobrony można się nauczyć „m.in. rzutu grabiami, stawiania barykady, wyłudzania kredytów”). I nie chodzi tu bynajmniej o objętość, ale zawartość, która wciąga niczym ulubiony trunek Jakuba, czyli truskawkowa pryta ze spirytusem - wstrząśnięta, nie mieszana. Tym razem autor serwuje nam osiem całkowicie nowych opowiadań, w tym hit zbiorku: minipowieść „Pola Trzcin”.

Jak na „wielkiego grafomana” przystało, Andrzej Pilipiuk kocha pisać – to mu się chwali – i nie boi się tego pokazywać. Stąd wynika problem, który czasami pojawia się w jego opowieściach o przygodach wiejskiego egzorcysty. Chodzi mianowicie o to, że niektóre z opowiadań o Jakubie warto by było doszlifować. Przykładem mogą być teksty „Ciocia Agnieszka” i „Wykład” – krótkie opowiastki, które mogłyby być zaczątkiem czegoś naprawdę ciekawego i porywającego. Natomiast opowiadanie „Rekruci” to swoista retrospekcja - powrót do wojennych losów Jakuba w oddziale partyzanckim kapitana Wypruwacza (którego największym, nieziszczonym wciąż marzeniem jest wzięcie w niewolę jakichś jeńców), jego walki z nazistami. Poniekąd do czasów wojennych nawiązuje również „Kontyngent”, choć w tym przypadku porównanie Unii Europejskiej z III Rzeszą wydaje się być pewnego rodzaju polityczną prowokacją Pilipiuka i jego odpowiedzią na wstąpienie Polski do UE. Najlepiej prezentuje się opowiadanie „Skansen” traktujące o libacji alkoholowej, w którą zamieszane są siły niebieskie.

reklama

Prawdziwą perełką piątej części jest z pewnością opowiadanie, a raczej minipowieść, „Pola Trzcin”. Opowiadanie, które stało się niejako wyzwaniem dla Pilipiuka, szczególnie po równie długim „Czarowniku Iwanowie”. Fabuła tekstu jest kompletnie pokręcona. Oto Lenin wespół z Dzierżyńskim spełniają posłannictwo Anubisa i, jak przystało na prawdziwych rewolucjonistów, próbują przeprowadzić nową rewolucją w III RP, a zaczynają już w zaświatach, gdzie Lenin mówi: „Tym razem na zbudowanie komunizmu mamy całą wieczność”. I choć aparycją oraz poglądami znacznie odstają od standardów XXI wieku, to Pilipiuk pokazuje, że – paradoksalnie - zmieniła się tylko otoczka świata, a ludzie pozostali tacy sami: z tymi samymi problemami i motywami działania. Ale jest i Jakub, który, tym razem z prawnuczkiem Piotrusiem i starym kumplem Semenem, wyrusza w pełną niebezpieczeństw i trunków podróż do Egiptu, aby przeszkodzić w spełnieniu egipskiej klątwy faraona Amenhotepa. Jako środek transportu służy im stary rosyjski sterowiec z czasów I wojny światowej (w końcu różne problemy mają ludzie w Wojsławicach pochowane). W drodze do ziem faraonów zwiedzają kraje byłego bloku socjalistycznego, polują na wampiry (w tym samego Vlada Draculę) i tępią ohydne plemię Bardaków. Poznajemy tutaj pierwsze chwalebne czyny Piotrusia Wędrowycza i jego przygody z kobietami, a że przy okazji kogoś spali albo wykastruje, to już drobny szczegół. Wszak nazwisko Wędrowycz zobowiązuje.

Miłym bonusem dołączonym przez wydawcę, Fabrykę Słów, jest opowiadanie Michała Smyka zatytułowane „Wieśmin”, które zwyciężyło w konkursie „U nas za stodołą”.

„Wieszać każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej” - tę sentencję można odnieść również do pisania. Pilipiuk, tworząc nowy tom przygód Jakuba, robi to w sposób mistrzowski. Książka napisana jest w charakterystyczny wędrowyczowski sposób, do którego autor przyzwyczaił nas w poprzednich tomach. Może i ksiązka nie jest arcydziełem beletrystyki, ale z pewnością wpisuje się w kanon pozycji, obok których nie można przejść obojętnie. Zwolennicy Jakuba z pewnością nie zawiodą się i w trakcie lektury opróżnią kilka kufli złocistej Perły.

reklama
Komentarze
o autorze
Jarosław Machura
Rocznik 1985. Pochodzi z Pińczyc, małej miejscowości niedaleko Częstochowy. Większość czasu spędza w Katowicach gdzie studiuje socjologię na Uniwersytecie Śląskim. Zainteresowania to przede wszystkim kultura popularna ze szczególnym zaznaczeniem literatury i kina. Od niedawna w Stowarzyszeniu Działań Nietypowych „Szatnia”. Z „Histmagiem” związany od grudnia 2006 roku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone