Rafał Ziemkiewicz – „Myśli nowoczesnego endeka” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-10-30, 09:03
wolna licencja
W „Myślach nowoczesnego endeka” pozornie samej endecji jest najmniej. Dmowski jest przywoływany może ze trzy razy, a fragmenty stanowiące próbę cieplejszego pokazania dokonań ruchu narodowego stanowią poboczny wątek ostatniego rozdziału. Zresztą zapewne wymarzona endecja Ziemkiewicza istniała głównie w jego głowie, bo jego próby rozgrzeszania ruchu narodowego wydają się jednak zbytnio odstawać od rzeczywistości, chociaż niektóre spostrzeżenia są interesujące.
reklama
Rafał A. Ziemkiewicz
Myśli nowoczesnego endeka
cena:
35,00 zł
Wydawca:
Fabryka Słów
Rok wydania:
2012
Okładka:
broszurowa
Liczba stron:
304
Format:
12,5x19,5 cm
ISBN:
978-83-7574-703-4

Oto przykład. Dążenia do numerus clausus autor przedstawia jako formę walki o dostęp do zawodu, co porównuje z sytuacją dzisiejszych młodych prawników, którym wyjaśnia:

Wyobraźcie sobie […] co widzieli ci młodzi z ONR. Mniej więcej to samo, co wy – że choćbyś był nie wiem jak świetny i utalentowany, nie podskoczysz, bo wszystko blokuje sitwa. I tylko z jedną różnicą: że tę sitwę tworzą Żydzi. A na dodatek w czasach, w których żyjecie, nienawidzić Żydów nie jest niczym wstydliwym ani złym, przeciwnie, takie wzorce napływają z Zachodu, wcale nie tylko z faszystowskich Włoch i nazistowskich Niemiec, ale i z Wielkiej Brytanii, i z Francji, i Ameryki. Antysemityzm jest nowoczesny, jest „trendy” – czy na pewno byście w ich sytuacji nie ulegli „duchowi czasów”?

Jakkolwiek takie postawienie sprawy nie tłumaczy ekscesów ONR, to ma szansę odrzeć nieco współczesnego człowieka z cielęcego samozadowolenia – czegoś, co Bronisław Łagowski określił jako dumę dzisiejszego Amerykanina, który czuje się dużo lepszy od swoich przodków, bo przecież sam nigdy nie kupiłby Murzyna.

O czym więc są „Myśli”? Ano, stanowią ekstrakt z wcześniejszych książek publicystycznych i felietonów Ziemkiewicza. Wątki z „Michnikowszczyzny”, „Polactwa”, „Czasu wrzeszczących staruszków” i całych pokładów artykułów prasowych autor zebrał w jeden obszerny esej i, podlewając aktualnymi statystykami, przedstawia obraz polityczny współczesnej Polski.

Nie ma się co oszukiwać, Ziemkiewicz – który od dwóch lat pisze w „Uważam Rze” jeden i ten sam artykuł, praktycznie zmieniając wyłącznie kolejność akapitów – nie mówi nic nowego tym, którzy go od lat czytają. Nie sili się nawet na wyszukiwania nowych metafor, co chwila przed jakimś zabawnym porównaniem czy soczystym dowcipem padają słowa „jak już mówiłem”, „jak kiedyś zauważyłem” etc. Dla osób, które wcześniej z Ziemkiewiczem kontaktu nie miały, albo też miały go w śladowych ilościach, będzie to niewątpliwie plus, bo niemal wszystkie zagadnienia jego publicystyki się przez książkę przewijają. Jest zastosowanie do społeczeństwa polskiego modelu kolonialnego: inteligencja gardząca zwykłymi ludźmi, zapatrzona w metropolię oraz ów prosty, upodlony lud, który odczuwa zrozumiałą obcość wobec osób mieniących się jego elitami. Jest wyjaśnienie patologii spowodowanych zaniechaniem dekomunizacji i krytyka zarówno Kaczyńskiego, jak i Tuska, etc, etc.

Jak na publicystykę polityczną przystało, padają mocne tezy, wątpliwości jest mało. Niekoniecznie musi to być wada – jak sam Ziemkiewicz zauważa, uproszczenia są konieczne, żeby przedstawić zarys trapiących kraj problemów. I trzeba przyznać, że nawet nie zgadzając się w wielu sprawach, trudno odmówić zasadności wielu obserwacjom.

reklama
Cokolwiek o niej sądzić, była to u zarania grupa ludzi o pewnym formacie intelektualnym – dziś tymczasem sprowadzona została, czy raczej sama się sprowadziła, do roli pomagierów władzy o mentalności małomiasteczkowych dresiarzy, nowych „towarzyszy Szmaciaków”. U zarania autorytetami dla michnikowszczyzny byli ludzie tacy jak Kołakowski czy Turowicz, z czasem stali się nimi celebryci w rodzaju Jakuba „Kuby” Wojewódzkiego czy Tomasza Lisa. Intelektualne postękiwania profesorów i noblistów z warszawsko-krakowskiego salonu zastąpił w roli kulturowego wzorca chamski rechot, obliczony na uwiedzenie publiczności, której intelektualne potrzeby zaspokaja film „Ciacho”, a zatem Michnikowi nie zostało nic innego, niż wystąpić w programie wspomnianego już Wojewódzkiego, by wdać się tam w pogawędki, jak to mu się za młodu „ruchało”, i komplementować gospodarza show, że przemawia przez niego Duch Święty.

Cała koncepcja wyjścia z kryzysu opiera się u Ziemkiewicza na wciągnięciu do polityki ludzi, którzy nie chodzą na wybory, nie są silnie zaangażowani w wojnę domową między PO a PiS i na dowiedzeniu, że Polska jest potrzebna także im. I tutaj pojawia się odniesienie do endecji i takiejże akcji uświadamiającej, podjętej na przełomie XIX i XX wieku.

Przewodnia myśl książki jest jak najdalsza od radykalizmu, z jakim może kojarzyć się XX-wieczny nacjonalizm, ma na celu właśnie wskazanie drogi do zasypania narodowego podziału. Nie pierwsza to próba przetrawienia myśli endeckiej, odfiltrowania z mętów antysemityzmu i rusofilii i wyciągnięcia z niej wniosków dla teraźniejszości – coś podobnego w latach 80. próbowali robić nie tylko członkowie Ruchu Młodej Polski, ale i Andrzej Walicki, czy nawet – choć dzisiaj wydaje się to dziwaczne – ludzie skupieni wokół Adama Michnika. Mimo pewnej wtórności Ziemkiewicza w stosunku do swoich poprzednich publikacji warto sprawdzić, jak udało się to najciekawszemu publicyście współczesnej prawicy.

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

reklama
Komentarze
o autorze
Marcin Mleczak
Student Instytutu Historii UJ. Interesuje się historią dyplomacji i dziejami Hiszpanii (XIX-XX w.), działa w Krakowskim Klubie Teologii Politycznej. W wolnym czasie czyta science-fiction, pływa i tłucze w Europa Universalis.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone