Rafał Ziemkiewicz – „Cham niezbuntowany” – recenzja i ocena

opublikowano: 2020-07-08, 06:00
wolna licencja
„Rzecz o polskim mentalu” – tak swoją analizę dziejowych korzeni duchowej kondycji polskiego społeczeństwa przedstawia Rafał Ziemkiewicz. Jest to już trzecia w jego dorobku pozycja, którą nazwać wypada publicystyką historyczną – choć bowiem autora interesuje społeczna teraźniejszość, daje głębokiego nura w dziejowy proces i stara się postawić diagnozę – dlaczego „Polakom cholernie brak dziś poczucia godności”?
reklama

Rafał Ziemkiewicz – „Cham niezbuntowany” – recenzja i ocena

Rafał Ziemkiewicz
„Cham niezbuntowany”
nasza ocena:
6.5/10
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Fabryka Słów
Rok wydania:
2020
Okładka:
twarda
Liczba stron:
392
ISBN:
9788379645640

„Polska jest kobietą” – Ziemkiewicz w jednym z tekstów bez ironii wyrażał aprobatę dla tego feministycznego hasła, kreując dlań własne pole znaczeniowe. Tak – kobietą skrzywdzoną, poniżoną, zgwałconą, okaleczoną, poddaną niewyrażalnej traumie. Naród, w dziejowych katastrofach pozbawiony elit, z nieprzepracowaną przeszłością, od prawa do lewa poddawany mitotwórczym narracjom, zatracił siebie. A przecież – rzecze pogromca „michnikowszczyzny” – jesteśmy inni. Nie jesteśmy zapóźnioną, gorszą wersją Zachodu. Kształtowały nas zasadniczo różne czynniki cywilizacyjne i to właśnie nasza odmienność, wykluczająca „modernizację przez kserokopiarkę”, może nadać nam status „Zachodu dla Wschodu”.

Sławny od lat publicystyczny bigiel autora idzie w parze z prostymi (ktoś orzeknie – prostackimi) alegoriami, zapadającymi w pamięć. Idealizowana w karnawale pierwszej „Solidarności” międzywojenna Polska to doświadczony frontową traumą wojak. Po powrocie nie może odnaleźć się w życiu, okrutnie i coraz gorzej traktuje bliskich, w rodzinie bieda aż piszczy, wreszcie – na dom napada dwóch bandytów, ojciec bohatersko broni rodziny, w nierównej walce zostaje zamordowany, tym samym deifikując się w pamięci krewnych. Zdaniem Ziemkiewicza, potrzebowaliśmy mitu wspaniałej, utraconej Ojczyzny, II Rzeczpospolitą oceniając przez pryzmat 1 i 17 września, nie zaś – całokształtu jej dokonań.

Deficyt poczucia własnej wartości ma u Polaków kilkusetletnią tradycję. Punktem wyjścia jest wszakże dekonstrukcja mitu, który, według autora, przez 25 lat wolnej Polski porządkował nie tylko polityczne konfiguracje. Pozostawał on również ultima ratio refleksji o państwie, jego roli, zadaniach, myślenia Polaków o nich samych. „Ma być tak, jak na Zachodzie”, „Tak jest na świecie” – autor widzi tu nie tylko abdykację rozumu „postelit”, ale i zrzucenie bagażu własnych doświadczeń historycznych. Polską odmienność definiuje bowiem unikalność pierwszej Rzeczpospolitej – wspólnoty praw, tradycji, narodów i kultur, którą Ziemkiewicz nazywa „Unią Europejską pięćset lat wcześniej”. Czynnikiem rozkładu szlacheckiego państwa (Ziemkiewicz posługuje się tu oczywistym anachronizmem „demokracji szlacheckiej”) miała być właśnie owa rozmaitość w jedności, przekreślona wzrostem absolutystycznych potęg środkowoeuropejskiego środowiska geopolitycznego. Zmianie w otoczeniu towarzyszył brak zdolności adaptacyjnych tworu, zakorzenionego w innej epoce.

reklama

Kultywując przekonanie o niepowtarzalności multietnicznego państwa szlacheckiego, zaskakująco stereotypowo odtwarza Ziemkiewicz realia poddaństwa. Czyje życie „gdzieś tak od wieku XVII przypominało stalinowski łagier” (s. 135)? Kmieci? Zagrodników? Chałupników? W Małopolsce, na Mazowszu, może w Prusach Królewskich? Trudno od tak wielowątkowej publicystyki oczekiwać pogłębionego, wyostrzającego detal obrazu skomplikowanych spraw, Ziemkiewicz przeskakuje wszakże o całe stadia, wprost pisząc o „niewolniczej” kondycji chłopów. Wizja ta, wyciągnięta z mogiły „historiografii marksistowskiej”, dawno przecież we współczesnej nauce odrzucona, jest Ziemkiewiczowi potrzebna, aby unieważnić nieuniknione oskarżenia o kreowanie alternatywnej opowieści; przeciwwagi dla „pedagogiki wstydu”. Sam autor nie skrywa zamiaru rozliczenia hańby pańszczyźnianej wsi. Następuje zatem projekcja późnych źródeł, lokalnych świadectw pamiętnikarskich, na cały okres szlacheckiej Polski (choć przychodzi i refleksja o relatywnej zamożności polskiego chłopa XVI stulecia). Nawet syntezy rekonstruują tymczasem obraz po prostu głębokiej heterogeniczności, silnego zróżnicowania ekonomicznego stanu chłopskiego. Powolna pauperyzacja, znacząco zdynamizowana tragedią „potopu”, nijak jednak nie współgra z wizją łagierników, ofiar klasowego sadyzmu i stanowego zaślepienia.

Mniej dyskusyjny walor poznawczy ma wniosek o odmiennym wektorze przemian społecznych w Polsce i na mitycznym „Zachodzie”. Kiedy tam „konflikt klas” (s. 314, widać, że Ziemkiewicz szukał synonimu dla słowa, które w całości wyrażenia wzbudziłoby ambiwalentne odczucia) wyrażał się w zakwestionowaniu organizacji stanowej i tradycyjnego ładu prawnoustrojowego, u nas niższe żywioły zdradzały aspiracje awansu. W odpowiedzi, szlachta organicznie wypracowała mechanizm inkluzji, udostępniania własnych wzorców, w czym upadek państwowości odegrał niemałą rolę.

reklama

Zwraca uwagę większe niż w poprzednich publikacjach nagromadzenie sformułowań, chyba obliczonych na eskalację kontrowersji (skutecznie, jak pokazało zawiadomienie Prokuratury, rzecz jasna, ws. domniemanego antysemityzmu, złożone jeszcze zanim książka trafiła do sprzedaży). Znajdziemy w Ziemkiewiczowskim bestsellerze podrozdział o „polskich czarnuchach”, gromy na „postnomenklaturową elitę” i „liberalistokrację”. Odrywanie pojęć od tradycyjnych pól znaczeniowych – stawiając ten zarzut kulturowej lewicy, Ziemkiewicz świadomie wprowadza elementy własnego aparatu pojęciowego, ze wskazanym już „mentalem”. Nie ma bowiem – zaświadcza autor – wrodzonych dyspozycji narodowych, „narodowego charakteru”, jest świadomość, którą formował historyczny proces. Ojkofobiczna „pseudoelita” zatem, zniewolona paroksyzmem nienawiści wobec własnego społeczeństwa, upewniająca się w poczuciu wyższości nad tytułowym „chamem” jego preferencjami politycznymi i przywiązaniem do tradycji, staje się krajowym partnerem wszystkich sił, stawiających Polskę pod pręgierzem opinii światowej.

Obecne już w artykule sprzed kilku lat określenie: „antysemityzm, z którego powinniśmy być dumni”, tutaj stanowi tytuł najdłuższego rozdziału. Środowiskiem, w którym kształtowały się polsko-żydowskie stosunki, nie była abstrakcyjna „Polska”. Były lokalne wspólnoty i zaklęty krąg: dwór – wieś – arenda. Nie było także „polskiego” (ani „katolickiego”) stosunku do wyznawców mojżeszowej religii. Była najszersza gama postaw, tu obraz rekonstruowany autorskim piórem rzeczywiście jest zniuansowany. Ziemkiewicz wylicza powszechnie znane (u nas, na Zachodzie bynajmniej) odmienności w położeniu Żydów. Za ważną część „paradis judaeorum” uważa stosunkowo łatwy dostęp do szlachectwa, uwarunkowany apostazją. Na kilkunastu stronach przytacza pamiętnikarskie świadectwa problemów wspólnej historii nie w ujęciu generalnym, ale codziennym: w życiu podstawowych komórek społecznych, lokalnych wspólnot, wsi i miasteczka. Kreuje wizję „żydowskiego piekła”, jakie miała poddanym zgotować szlachta, wysługując się nieodłącznym arendarzem. Poszukując korzeni antyżydowskich postaw, dochodzi do wniosku, że polski antysemityzm, także zasadniczo odmienny od tego na Zachodzie, pozbawiony szowinistycznych pobudek, miał podłoże ekonomiczne. Dalej mamy spodziewany opis „holokaustianizmu”, zasadniczo zbieżny z ocenami, jakie w swojej publikacji wyrażał Paweł Lisicki. Polacy mają być tłem dla żydowskiego cierpienia w opowieści, w której role hitlerowskich (względnie – nazistowskich) oprawców oraz ich pomocników bądź współsprawców zostały już obsadzone, metanarracja – usankcjonowana, wnioski – bezdyskusyjne i eliminujące polemikę.

reklama

Rafał Ziemkiewicz – „Cham niezbuntowany” – recenzja i ocena

Ziemkiewicz zarzuca adwersarzom „monopolizowanie pamięci”, przypisując najniższe intencje – uzyskanie od polskiego państwa wysokich odszkodowań za tzw. „mienie bezspadkowe”. Warunkiem ma pozostawać obsadzenie Polaków właśnie w roli współorganizatorów Holocaustu. Generalny zarzut Ziemkiewicza to brak możliwości rzeczowej debaty w sprawach polsko-żydowskich na poziomie historycznego konkretu; zastępowanie argumentu – sloganem. „Nowoczesny endek” wskazuje przy tym, że u podstaw żydowskiej polityki tkwi trauma Shoah, ten sam rodzaj strachu, który izraelskiemu snajperowi każe wsadzić na wózek inwalidzki rzucającego kamieniami Palestyńczyka; nieprzezwyciężonego niepokoju o to, że historia się powtórzy. Chciałoby się zapytać autora, czy frazes „żydowskiego piekła” polskich chłopów podniesie standard tej debaty. Właśnie takie sformułowania sprawiają, że „Cham niezbuntowany” cytowany jest wybiórczo, stając się jeszcze jednym pociskiem światopoglądowej wojny – w Polsce i poza nią.

reklama

Publicysta otwiera mnóstwo wątków, które zrazu po kilku zdaniach porzuca. Część czytelników odłoży książkę z niedosytem, część przyjmie autorskie usprawiedliwienie – miała być to publikacja „czasów internetowych wyszukiwarek”, bez epatowania detalem, który dla każdego jest dostępny. Drugi zarzut jest znacznie poważniejszy – niezmienne u Ziemkiewicza, jednostronne i upraszczające wartościowanie złożonych zjawisk. O ile jednostronność jest prawem publicystyki, tak niedostatek szerszej refleksji nad istotnymi wątkami umniejsza wartość tej, wedle słów samego autora, „ogólnej refleksji wszystkiego”.

Autor doskonali technikę dowodzenia własnych twierdzeń poprzez odwołania do autorytetów z ideologicznych antypodów (przykładem obszerne fragmenty książki Jerzego Urbana). Skalę nierówności płci w Polsce komentuje danymi Eurostatu, do tematyki LGBT odnosi się, cytując (prosto z „Krytyki Politycznej”) badawcze konkluzje dra hab. Macieja Gduli, własną ocenę izraelskiej polityki historycznej wzmacnia wypowiedziami żydowskich uczonych. Niestety, przynajmniej w jednym przypadku dopuszcza się manipulacji, parafrazując wyrwane z kontekstu słowa Barbary Engelking o „przyziemności” i „metafizyce” śmierci. Sprawa pojawiła się w rozmowie autora z Moniką Jaruzelską, Ziemkiewicz nie wykorzystał jednak sposobności, by wyjaśnić swoje motywacje. Dlaczego, mając możliwość selekcji spomiędzy tylu prawdziwych wypowiedzi ideologicznego przeciwnika, autor powtarza tezy internetowych memów, tak bezmyślnie wystawiając się na pewny kontratak?

reklama

Podobne osłupienie towarzyszy czytelnikowi, ilekroć „Cham...” atakuje go banalnymi błędami faktograficznymi. Jest ich, trzeba przyznać, wyraźnie mniej, aniżeli w „Złowrogim cieniu Marszałka”, co jednak nie przekreśla fatalnego wrażenia. Na s. 104 Ziemkiewicz daje wyraz przekonaniu, że przyjęcie „litewskich możnowładców” do „polskich herbów” nastąpiło na mocy unii w Krewie. Dwie strony dalej autor podnosi „pozostawienie bez odpowiedzi” przez Zygmunta Starego wezwań o pomoc, dobiegających z Nowogrodu Wielkiego. Może i byłby Zygmunt I coś zrobił, gdyby nie to, że 22 lata przed upadkiem Nowogrodu odszedł z owego padołu łez i niegodnych ambicji. Na s. 108-109 autor wyraża przekonanie, że polska historiografia (zwłaszcza w szkolnym wydaniu) skupia się na czynach pierwszych i ostatnich Piastów, a swoiste intermedium, „wstydliwie przewijane rozbicie”, jest epoką ignorowaną. Gdyby Ziemkiewicz zajrzał do dowolnego ze szkolnych podręczników, a jeszcze lepiej – do podstawy programowej dla liceum, starej bądź nowej, dowiedziałby się, że wykład epoki rozbicia wcale nie ogranicza się do kwestii politycznych. Przeciwnie – akcentuje się doniosły przełom kolonizacyjny i jego następstwa. W jednym z licealnych podręczników okres dzielnicowy rozłożony jest na trzy tematy, z których jeden dedykowano wielkiej modernizacji z udziałem osadników. W 2015 roku maturzyści mieli nawet sposobność wyboru pracy o zbliżonej tematyce. Czytelnik dostrzeże tu – trudne do uniknięcia na publicystycznej niwie – przedwczesne generalizowanie bez dostatecznych przesłanek, niestety – bodaj i bez weryfikacji. Zdarza się, że Ziemkiewicz powiela opinie starszej historiografii, np. o „konspiracyjnym” charakterze założonego w 1397 roku Związku Jaszczurczego (s. 112), który w rzeczywistości pozostawał uznanym przez Zakon bractwem rycerskim. Na s. 113 pruscy mieszczanie płacą za Malbork „włoskim kondotierom”. Kto wie, czy nie było pomiędzy nimi i Włochów, Oldrzych Czerwonka wszakże, dowódca garnizonu, był Czechem, czeski i niemiecki był niewątpliwie rodowód zdecydowanej większości najemników. Powie ktoś – nie wymagajmy tyle od autora, który historykiem przecież nie jest (choć to wiedza z poziomu słusznie minionych gimnazjów). Kiedy jednak Ziemkiewicz-polonista pisze, że Stanisław Wokulski wyjechał na „wojnę krymską” (s. 287), czytelnik przeciera oczy, czyta po raz drugi i trzeci, wciąż skąpiąc wiary. Nastoletnia wagarowiczka ze Szwecji zostaje odmłodzona o całą olimpiadę (s. 354). I tak dalej.

Recenzowany esej jest godną uwagi próbą wiwisekcji polskiego „mentalu”. Ziemkiewicz w dobrze znanym stylu idzie bez pardonu i doprowadza do ostateczności te wszystkie cechy swojej publicystyki, które zaskarbiły mu sympatię setek tysięcy czytelników, odrazę i nienawiść setek tysięcy innych, nie zawsze legitymizowaną uprzednią lekturą. „Chamowi niezbuntowanemu” nie sposób odmówić logicznie uporządkowanej argumentacji, która powinna być punktem wyjścia dyskusji, niekoniecznie na sali sądowej. Z pasją lekarza dusz Ziemkiewicz pochyla się nad „chamem”, tak jak ongiś nad „polactwem”. Merytoryczne wpadki, nawet te wprost kompromitujące, dotyczą drugorzędnych kwestii i nie wpływają na spójność wywodu. Miłośnicy twórczości poczytnego dawniej pisarza fantastyki nie odczują tu powiewu świeżości, raczej uporządkowane wywody człowieka, który wcale niebezpodstawnie twierdzi, że „polskość ma jako tako przemyślaną”.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Rafała Ziemkiewicza „Cham niezbuntowany”!

reklama
Komentarze
o autorze
Łukasz Ścisłowicz
Łukasz Ścisłowicz (ur. 1985). W 2009 roku ukończył studia na Wydziale Historyczno-Pedagogicznym Uniwersytetu Opolskiego. Od lat pracuje w sektorze edukacji prywatnej. Autor książki "Cesarstwo Rzymskie. Ograniczona monarchia czy autokracja? Pryncypat" (2015) oraz zbioru zadań "Matura z historii. Arkusze maturalne" (2018). Interesuje się historią instytucji politycznych i społecznych w starożytności, ze szczególnym uwzględnieniem następujących zagadnień: zbiorowa świadomość, społeczne podziały i konflikty, ideologia i władza w świecie rzymskim.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone