Przystanek Tarnów – pierwszy transport do KL Auschwitz
Już w pierwszych dniach po agresji na Polskę Niemcy przystąpili do szeroko zakrojonej akcji wyniszczenia polskich elit politycznych i intelektualnych. Na podstawie przygotowanych wcześniej list proskrypcyjnych, aresztowano uczonych, duchowieństwo, Żydów, a także wszystkich uznanych za „wrogo nastawionych do Niemców”. Operacja przyniosła zamierzone skutki, wobec czego wiele przedwojennych więzień – szczególnie tych zlokalizowanych na terenie Górnego Śląska oraz Zagłębia Dąbrowskiego – uległo całkowitemu przepełnieniu. W świetle takich okoliczności zrodził się pomysł utworzenia nowego zakładu – obozu koncentracyjnego, przeznaczonego początkowo głównie dla Polaków. Potrzebę jego założenia władze okupacyjne w sposób szczególny dostrzegły na wiosnę 1940 r. Wówczas to, kiedy oczy światowej opinii publicznej zwrócone były w stronę ofensywy na Zachodzie, w Polsce Niemcy przystąpili do intensyfikacji działań wymierzonych w inteligencję. W ramach tzw. Nadzwyczajnej Akcji Pacyfikacyjnej (Außerordentliche Befriedungsaktion – AB) doszło do kolejnych aresztowań i egzekucji. Wobec tego 27 kwietnia 1940 r. Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler wydał rozkaz założenia obozu koncentracyjnego Auschwitz na terenie Oświęcimia. Jednakże nowe badania historyków Muzeum Auschwitz wskazują, że oficjalny rozkaz założenia obozu koncentracyjnego Auschwitz miał zostać wydany co najmniej w pierwszych dniach kwietnia 1940 r.
Tarnowskie więzienie polityczne
Tarnowski zakład karny przy ulicy Konarskiego 17 odegrał szczególną rolę wśród wszystkich więzień hitlerowskich zlokalizowanych na obszarze południowej Polski. Oprócz tego, że służył jako więzienie polityczne niemieckiej policji bezpieczeństwa (Sicherheitspolizei), a właściwie jej wydziału IV – Gestapo (Geheime Staatspolizei), spełniał dodatkowo funkcję więzienia etapowego. Oznacza to, że był punktem zbiorczym, do którego przywożono aresztowanych – nieraz z odległych zakątków kraju – przed ich dalszą wysyłką na rozstrzelanie, do obozów koncentracyjnych lub obozów pracy. Mimo, iż jeszcze w pierwszych miesiącach okupacji liczba osadzonych w nim była stosunkowo niska, sytuacja ta uległa zmienia już od stycznia 1940 r., kiedy to cele zakładu zaczęły zapełniać się więźniami politycznymi. Dla przykładu, w samym tylko maju 1940 r. osadzono w nim 911 osób. Nie spędzili oni tam jednak zbyt dużo czasu. W pierwszej kolejności przyczyniła się do tego wyczerpująca rzeczywistość więzienna: głodowe racje żywnościowe, fatalne warunki higieniczno-sanitarne oraz brutalne przesłuchania – odbywające się czy to w tym budynku, czy w pobliskiej siedzibie Gestapo – kończące się niejednokrotnie zakatowaniem czy samobójstwem więźniów.
W drugiej kolejności duża rotacja zdeterminowana była samym charakterem więzienia. Jako placówka etapowa, stanowiło ono zaledwie jedno z ogniw terroru okupanta w ogólnym procesie eksterminacji narodu polskiego. Z tarnowskiego więźnia wychodziły transporty dwojakiego rodzaju – na rozstrzelanie lub do obozów koncentracyjnych. Przeznaczonych do pierwszego scenariusza gromadzono na korytarzu, gdzie odczytywano im wyroki. Następnie zaś zbierano ich w tzw. celach śmierci (Abgangzelle), by następnego dnia o świcie lub zmierzchu, zakutych w kajdany, załadować na auta ciężarowe i wywieźć za miasto. Tam, w kilku pobliskich miejscowościach, odbywała się egzekucja. Jeśli zaś chodzi o drugi rodzaj transportów – do obozów koncentracyjnych – praktykę postępowania w tym przypadku ustanowiła pierwsza wywózka do Auschwitz.
Pierwszy transport do KL Auschwitz
Imienne listy więźniów przeznaczonych do transportu sporządzane były w Krakowie przez władze policyjne lub też na miejscu, w tarnowskim więzieniu, w obecności przedstawiciela Gestapo. Nie inaczej było w przypadku pierwszej wywózki. 13 czerwca 1940 r., a więc w przeddzień „oświęcimskiego” transportu, wywołano więźniów figurujących na liście i w godzinach popołudniowych, po załadowaniu do samochodów ciężarowych, przewieziono ich do Łaźni Miejskiej. Po kąpieli i dezynfekcji odzieży, o świcie następnego dnia więźniów wyprowadzono z mykwy, po czym sformowani w kolumnę, pod eskortą policji niemieckiej przeszli wyludnionymi ulicami miasta w kierunku dworca kolejowego. Tak wspomina ów dzień Eugeniusz Niedojadło, więzień nr 213:
„Pochód wił się wśród ulic jak długi wąż – robił przy tym nieodparte wrażenie gnanego do rzeźni stada. Krzyki żandarmów przycichły, lecz nie ustały. Szliśmy poważni i przygnębieni. Byli wśród Nas miejscowi tarnowianie – im chyba było najtrudniej. (…) W pewnym momencie, rzucona niewidzialną ręką wiązanka czerwonych kwiatów, zdeptana wściekle butem idącego żandarma. Tak żegnał swoich więźniów poczciwy Tarnów: cicho… tajemniczo… serdecznie”. [za: Tarnowskie Centrum Informacji, „Pierwszy transport do KL Auschwitz”]
Owo symboliczne pożegnanie było w zasadzie jedynym, na co mogli pozwolić sobie mieszkańcy Tarnowa. Władze niemieckie pod karą śmierci ogłosiły bowiem zakaz wychodzenia na ulice czy nawet otwierania okien. Samych więźniów nie poinformowały również, jaki jest cel ich podróży, stąd wielu przypuszczało, iż jedzie do pracy w Niemczech. Przeznaczenie okazało się zgoła odmienne, o czym mieli przekonać się jeszcze wieczorem tego samego dnia. Sama podróż, w porównaniu do przyszłych transportów, przebiegała jednak w nie najgorszych warunkach – więźniowie załadowani zostali do wagonów pasażerskich III klasy. W ich pamięci w sposób szczególny zapadł jednak dość przygnębiający przystanek na krakowskim dworcu, na którym to Niemcy w atmosferze radości świętowali zdobycie Paryża.
Polecamy e-book Mateusza Kuryły – „Powaby totalitaryzmu. Zarys historii intelektualnej komunizmu i faszyzmu”
Więźniowie pierwszego transportu
W ewidencji więziennej pod datą 13 czerwca 1940 r. wywózkę odnotowano jako „Transport Auschwitz 753 G” (Gestapo). Finalnie do obozu dotarło jednak 728 osób. Skąd ta różnica? Spośród brakujących 25 więźniów wiadomo na pewno o zwolnieniu jednego na rampie kolejowej, tuż przed załadowaniem do pociągu. Do dzisiaj nie udało się jednak ustalić, co stało się z pozostałymi 24 aresztowanymi i dlaczego wycofano ich z transportu. Kim były pierwsze ofiary obozu Auschwitz? Przeważającą część więźniów stanowili ludzie młodzi – 80% z nich mieściło się w przedziale 16-30 lat. W wagonach pociągu z pierwszą wywózką znaleźli się głównie harcerze, gimnazjaliści, studenci, a także członkowie organizacji konspiracyjnych i żołnierze kampanii wrześniowej, próbujący przedostać się na Węgry do formującej się tam Armii Polskiej. Wśród osób starszych wiekiem nie zabrakło natomiast prawników, nauczycieli, księży czy robotników. Co najmniej 11 osób było pochodzenia żydowskiego. Do pierwszego transportu przeznaczono zarówno ludzi zaangażowanych w działalność konspiracyjną, jak i aresztowanych w ulicznych łapankach.
Po przybyciu do obozu, więźniowie zostali oznaczeniu numerami 31-758. Dlaczego nie zaczęto numeracji od początku? Uczestnicy transportu z Tarnowa nie byli bowiem pierwszymi osadzonymi w obozie – przed nimi, w maju 1940 r., przywieziono doń niemieckich kryminalistów z KL Sachsenhausen, którym przydzielono rolę więźniów funkcyjnych. Transport z Tarnowa był jednak pierwszym, mającym masowy charakter. Dzień jego dotarcia uznaje się też za faktyczną datę uruchomienia KL Auschwitz. Pierwszy, najniższy numer obozowy – 31 – przypadł dwudziestopięcioletniemu Stanisławowi Ryniakowi, przywiezionemu do Tarnowa z Jarosławia, ostatni zaś – 758 – Ignacemu Płachcie z Łodzi.
Pierwsze dni w KL Auschwitz
„Przybyliście tutaj nie do sanatorium, tylko do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia, jak przez komin. Jeśli się to komuś nie podoba, to może iść zaraz na druty. Jeśli są w transporcie Żydzi, to mają prawo żyć nie dłużej niż dwa tygodnie, księża miesiąc, reszty trzy miesiące”. Takimi słowami przywitał nowo osadzonych w KL Auschwitz zastępca komendanta obozu – SS-Hauptsturmführer Karl Fritzsch, gasząc tym samym ostatecznie złudzenia więźniów co do celu ich podróży. Tuż po przywiezieniu do obozu, umieszczeni zostali oni w budynkach należących przed wojną do Polskiego Monopolu Tytoniowego na okres tzw. kwarantanny, mający wdrożyć ich do obozowego rygoru, ale również – złamać fizycznie i psychicznie. Po jego zakończeniu, przeniesiono ich na teren właściwego obozu, to jest do dawnych koszar wojskowych, gdzie większość z nich spędziło swoje ostatnie dni.
Jak potoczyły się losy więźniów pierwszego transportu? Mimo, iż większość stanowili młodzi i zdrowi mężczyźni, śmiertelność wśród nich była bardzo wysoka. Według wyliczeń Kazimierza Radziwończyka, pobyt w KL Auschwitz przeżyło zaledwie 137 z nich, bardziej ostrożne szacunki pozwalają mówić o ok. 200 ocalałych. Ogółem z tarnowskiego więzienia wyjechało ponad 50 transportów. Zachowane dane wskazują na 6800 osób wywiezionych do Oświęcimia, przypuszcza się jednak, że liczba ta jest znacznie większa, ze względu na brak ewidencji więźniów w okresie od sierpnia do grudnia 1942 r. oraz trudności z ustaleniem miejsca przeznaczenia niektórych transportów. Dla upamiętnienia pierwszej „oświęcimskiej” wywózki, od 2006 r. 14 czerwca obchodzony jest jako Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady.
Bibliografia
- Archiwum Historii Holokaustu, „Pierwszy transport więźniów do Auschwitz, 14 czerwca 1940, Tarnów, Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau”, (dostęp online, 10.06.2020 r.).
- Badowska J., Z Rzeszowa do KL Auschwitz, „Rocznik Muzeum Narodowego w Kielcach”, nr 22, 2006 (dostęp online: 10.06.2020 r.).
- Mruszczak G., Koledzy. Portrety z pamięci, (dostęp online: 10.06.2020 r.).
- Pietrzyk A., Tarnowskie więzienie etapowe w procesie wyniszczania ludności polskiej w okresie okupacji niemieckiej (1939—1945), „Zeszyty Tarnowskie”, nr 3, 1971, (dostęp online: 10.06.2020 r.).
- Tarnowskie Centrum Informacji, Pierwszy transport do KL Auschwitz, (dostęp online: 10.06.2020 r.).
Redakcja: Paweł Czechowski