Przygotowania Brytyjczyków do wojny [Fragmenty książek Wydawnictwa IPN]
Gdyby nie blackout, czyli zaciemnianie okien od zmroku do świtu w mieszkaniach i wszelkich zabudowaniach, ulicach, samochodach itp , to załoga ORP Wilk po przybyciu pod koniec września 1939 roku do Wielkiej Brytanii nie wiedziałaby, że kraj ten jest w stanie wojny. Na ulicach panował normalny ruch. Sklepy, restauracje, kawiarnie, kina, teatry, teatry estradowe – wszystko czynne. Dopiero jak się wzięło do ręki gazetę, można się było dowiedzieć, że gdzieś tam trwa wojna. Z rzadka były wymieniane miejscowości w Polsce, bombardowane i zagarniane bez wypowiedzenia wojny przez nieludzkich napastników. O tym, że zjawisko to jest bezprecedensowe, że od bomb giną cywile, nawet w tzw miastach otwartych, że uciekającą z domostw ludność brutale sieką bronią maszynową z pokładów samolotów, że wzniecają pożary, rozjeżdżają czołgami chowających się na polach i w rowach przydrożnych – podawano do publicznej wiadomości bardzo rzadko. Kiedy w rozmowach z tubylcami podnosiliśmy ten temat i wyrażaliśmy zdziwienie, że jedynie radio zagraniczne, np francuskie, podaje szerzej tego rodzaju wiadomości, otrzymywaliśmy mniej więcej taką odpowiedź: „Nie możemy szeroko podawać do publicznej wiadomości tego, co dzieje się w waszym kraju, bo nie chcemy deprymować naszego społeczeństwa i ludności w Imperium Brytyjskim”...