Przygody białej plamki

opublikowano: 2006-06-23, 21:00
wolna licencja
Papież nie musi być charyzmatycznym mówcą, by zyskać serca milionów ludzi. Wystarczy, że jest sobą. Że żyje jednością z Bogiem, że nie stara się na siłę przypodobać ludziom, że potrafi stawiać wymagania. A przy tym jest genialnym teologiem.
reklama

Z początku do papieskiej pielgrzymki podchodziłem z pewnym dystansem. Śmiałem się, że będą to tytułowe „przygody białej plamki”, gdyż dla milionów ludzi papież będzie tylko taką jasną kropką, widzianą jedynie z oddali. „Jadę na Benka” – mówiłem. Jakże się to zmieniło już w pierwszych dniach papieskiej wizyty! Benedykt potrafił poruszyć głębią swych słów, nie unikał najpoważniejszych problemów. W trakcie pielgrzymki nie zabrakło i akcentów humorystycznych: prezydent niepotrafiący się dobrze ustawić, czy... spiker wołający po warszawskiej mszy: „Proszę Państwa, proszę się nie pchać, proszę zejść z ołtarza!”. Może tron chcieli ukraść? ;)

Głosząc homilię do młodzieży Człowiek w bieli nie zawahał się nawiązać do obrazu udanej, kochającej rodziny, której wielu z nas ogromnie brakuje. Nie obiecywał nikomu, kto chce iść za Chrystusem, łatwej i lekkiej przyszłości. „Budowa na skale to nie ucieczka przed żywiołami, które są wpisane w tajemnicę człowieka. Budować na skale znaczy liczyć na świadomość, że w trudnych chwilach można zaufać pewnej mocy” - mówił. Wzywał do budowania życia w komunii z Chrystusem. Czy słowa te do młodych dotarły? Czy przemieniły ich serca?

Śmiem twierdzić, że tak, z jednym zastrzeżeniem. Nie wierzę w to, że nagle całe społeczeństwo stało się w jakiś widoczny sposób lepsze. Wierzę w to, że ci, którzy mają być w przyszłości zaczynem dobrze pojmowanej chrześcijańskiej caritas, umocnili się w tej Miłości. To oni odmienią oblicze tej ziemi.

I wreszcie wizyta w Auschwitz. Cokolwiek by w tym miejscu papież nie powiedział, wzbudziłoby to kontrowersje. Szkoda, że wielu komentatorów usiłując się dopatrzyć „polityczności” jego wypowiedzi, zdusiło teologiczny wymiar jego słów i niezwykłą symbolikę całego wydarzenia. Milczenie, łzy, pojednanie, modlitwa, silny wiatr, a wreszcie... tęcza, biblijny znak przymierza. „Być może przyszło nam żyć w czasach, gdy Bóg przestał milczeć i przemawia do swojego ludu” –pisał zdumiony Marek Zając, publicysta „Tygodnika Powszechnego”. Oby miał rację.

Już wkrótce czeka papieża nie lada wyzwanie – dwudniowa pielgrzymka do Hiszpanii. Czy kolejny odcinek „Przygód białej plamki” będzie równie udany? Zobaczymy.

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Świgoń
Założyciel i wydawca „Histmag.org”. Odpowiada za działania promocyjne serwisu, kontakt z reklamodawcami i szeroko pojęte kwestie marketingowe. Jako dziennikarz współpracował z mediami ogólnopolskimi, regionalnymi i lokalnymi. Magister politologii Uniwersytetu Śląskiego (specjalność medioznawcza), ukończył również studia z zakresu marketingu.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone