„Przesilenie. Nowa kultura polityczna” - red. Jacek Kołtan - recenzja i ocena
W serii „Teoria społeczna” w Europejskim Centrum Solidarności ukazała się duża praca zbiorowa pod redakcją Jacka Kołtana - „Przesilenie. Nowa kultura polityczna”. Książkę można potraktować jako ciąg dalszy innej publikacji wieloautorskiej pod redakcją Jacka Kołtana - „Solidarność i kryzys zaufania” (2014), co zresztą sugeruje sam Redaktor. Jak przeczytamy we wstępie do „Nowej kultury politycznej” (2016), jej problematykę można odnieść min. do kategorii „przyspieszenia” oraz powstawania nowych ruchów mobilizacyjnych i społecznych w przestrzeni polskiej, i światowej (takich jak np. Euromajdan na Ukrainie z 2013-2014 r., „Marsz Miliona” na placu Tahrir w Egipcie, czy protesty przeciw Acta w Polsce z 2012 r.).
Pozycja składa się z trzech części i zawiera łącznie 19 tekstów naukowych o dość różnorodnej tematyce. Dzieje i idee ruchu Solidarności są inspiracją do szerokich rozważań na temat współczesności. Książka jest jednocześnie zapisem z wykładów, które odbywały się w siedzibie ECS w Gdańsku od 2011 roku. Są więc to w większości treści odnoszące się do aktualnych problemów polskich i światowych, co wpisuje się w cele badawcze placówki.
W części pierwszej tom otwiera wykład niemieckiego socjologa Ulricha Becka, autora koncepcji „społeczeństwa ryzyka” (uczony zmarł w 2015 roku). Badacz do końca z błyskotliwością śledził najnowsze trendy i procesy społeczne zachodzące w globalnym świecie. W swoim tekście „Modernizacja refleksyjna…” bronił projektu Unii Europejskiej, jednak krytycznie odnosił się do niektórych aspektów funkcjonowania współczesnych Niemiec we wspólnocie. Określił nawet swój własny kraj pochodzenia „imperium z przypadku” i użył kategorii „merkiavellizmu” (zbitka słów od nazwisk filozofa Machiavellego i kanclerz Merkel), oceniając dotychczasowe rządy pani kanclerz.
Niektóre fragmenty wydają się dziś wręcz profetyczne. Już w wykładzie wygłoszonym w 2013 r. Beck rozważał scenariusz opuszczenia struktur UE przed Wielką Brytanię i negatywne, według niego konsekwencje tej sytuacji (s. 57-58). Analizując inne zjawiska intensywnie dynamizujące się we współczesnych społeczeństwach, Beck proponuje kategorię „niewyobrażalności”, jako problemu i bariery dla ludzi, próbujących zrozumieć i przewidzieć dalszy przebieg wydarzeń w przyszłości w Europie i na świecie.
W tej części pojawiają się artykuły innych wybitnych uczonych zagranicznych o uznanej renomie. Nie wszystkie treści, jakie się jednak w tych wykładach pojawiają, są nowe dla czytelnika interesującego się tematem i śledzącego pozostałe publikacje wydawane w ECS. W wykładzie Jeffrery'a C. Goldfarba „Odnowa kultury demokratycznej…” w zasadzie odnajdziemy te same tezy, z którymi dokładniej można zapoznać się jego osobnej pracy „Odnowa kultury politycznej. Siła kultury kontra kultura władzy”.
Podobnie wtórne względem wydanych już pozycji w ECS są, umieszczone w innych częściach książki, teksty pozostałych zagranicznych znawców Solidarności - Davida Osta „Dlaczego Solidarność zwyciężyła?…” (Autor po części odnosi się do znanych już badań, przedstawionych w „Klęsce Solidarności” (2007) oraz w „Solidarności a polityce antypolityki” (2014)).
Zbliżona sytuacja wtórności występuje w artykule Sławomira Magali „Solidarność w sieci…”, gdzie ten Autor odwołuje się do walki klas, którą czytelnik może już znać z pozycji „Walka klas w bezklasowej Polsce” (2013). Ciekawszy w lekturze jest artykuł Alaina Touraine „Socjologia wolności…”, który skłania do polemiki w kilku bardziej filozoficznych miejscach. Francuski socjolog zadaje pytanie: czy jesteśmy w stanie odnieść się do świata transcendencji znajdującego się we wnętrzu człowieka? (s. 70) Uważam to pytanie za niedokładne od strony terminologicznej. Jeśli bowiem mówimy o wartościach, które są wewnątrz czegoś (a nie ponad czymś - jak w klasycznej transcendencji), to wtedy precyzyjnie jest powiedzieć, że jest to obszar „immanencji” - tego co wewnątrz. Reasumując, artykuły niektórych zagranicznych badaczy w tomie nie zaskakują nowymi treściami, choć mogą być interesujące dla czytelników, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać tych autorów, bądź którzy chcieliby sobie przypomnieć główne paradygmaty myślowe tych uznanych postaci.
Większy rezonans i potencjał polemiczny dostrzegam w omawianej pracy zbiorowej w tezach badaczy pracujących w Polsce. Ireneusz Krzemiński w „Niespełnionych nadziejach polskiej transformacji…” dostrzega trudności w funkcjonowaniu polskiej wspólnoty w zjawisku nasilonej indywidualizacji społecznej, ogólnej niechęci do polityki większości obywateli, niskim stopniu stowarzyszania się osób żyjących w Polsce. Interesujące są zwłaszcza dwa spostrzeżenia tego socjologa.
Po pierwsze, że szczupłość polskich elit społecznych po 1989 roku wynikała nie tylko z konsekwencji represji władz ludowych w okresie stanu wojennego, ale także z tego, że duży odsetek elit solidarnościowych przeszedł do pracy w mniej widocznych obszarach sektora publicznego lub instytucjach prywatnych po przełomie czerwcowym. Po drugie, Krzemiński zauważa, że być może symbolicznym błędem polskiej transformacji był brak wystarczającego podkreślenia Solidarnościowych świąt kosztem restauracji świąt przedwojennych (do dziś znacznie bardziej uroczyste i powszechne jest obchodzenia świąt Niepodległości 11 listopada oraz Wojska Polskiego 15 sierpnia, aniżeli mniej rozpoznawalne i akceptowane społecznie święto pierwszych częściowo wolnych wyborów 4 czerwca, czy podpisania porozumień solidarnościowych 31 sierpnia. Zastanawiam się jednak, czy przyczyna popularności przedwojennych świąt we współczesnej Polsce nie tkwi również w tym, że dla wielu Polaków przełom 1989 r. oznaczał po prostu odzyskanie ciągłości historycznej z II RP, w oczach wielu przerwaną w 1939 roku?
Do współczesnej polskiej kondycji społecznej odnosi się również artykuł Marka Cichockiego. W tekście „Czy żyjemy w czasach przełomu, czyli jak przejść przez ucho igielne historii?” porównuje stan mentalny polskiego społeczeństwa z 1989 i 2016 roku. Konkluduje, że o ile przełomowi transformacyjnemu z poprzedniego wieku towarzyszyły ludzkie nadzieje, o tyle obecnym przemianom (zarówno w Polsce jak i na świecie) bliższe jest uczucie społecznego lęku przed przyszłością. W pewnych kwestiach wrócił zatem pesymizm historiozoficzny, w Polsce być może silniej odczuwalny, z racji wielu już klęsk, jakie w nowożytnych i dwudziestowiecznych dziejach spotkały naród polski.
Cichocki proponuje także ciekawe wyjaśnienie, korespondujące z wcześniejszymi rozważaniami Krzemińskiego, na nową kondycję Polaków w porównaniu z czasami komunistycznymi. Twierdzi bowiem, iż nastąpiła ewolucja Tischnerowskiego homo sovieticus (człowieka biernego, zrezygnowanego w rzeczywistości komunistycznej) w homo oecenemicus, pragnącego konsumować i dorobić się w nowej rzeczywistości społecznej. Mam wrażenie, że spostrzeżenie Cichockiego jest celne, gdyż mieszanka tych dwóch postaw mentalnych wciąż funkcjonuje w różnych proporcjach w polskim społeczeństwie (o czym może świadczyć relatywnie niska frekwencja w polskich wyborach oraz budowanie kolejnych galerii handlowych w wielu miastach).
Charakterystyczne są rozważania Jadwigi Staniszkis, która w „Innym wymiarze kryzysu…” pisze, o tym, że problem z funkcjonowaniem Polski we współczesnych strukturach europejskich może brać się także z tego, że Polska nie posiada doświadczenia przebywania w historycznym Imperium Rzymskim, ani nie miała możliwości uczestniczyć w ideach religijno-filozoficznych wczesnego średniowiecza (V-IX w.) i Bizancjum. Przywiązanie do realizmu tomistycznego (XIII w.) i niedostatek tradycji nominalistycznych powoduje, że część polskiego społeczeństwa ma problem ze zrozumieniem „dyktatu formy” w zachodniej Europie. Refleksje socjolożki są zaskakujące aktualne w kontekście… ostatniego szczytu UE na Malcie.
Abstrahując od politycznego sporu o wybór Donalda Tuska na następną kadencję, mieliśmy do czynienia z rozbieżnymi optykami komunikacyjnymi, być może wynikającymi także z różnych uwarunkowań aksjologicznych. „Zasady”, które trzeba bronić, i na które powołała się pani premier, są przecież czymś pochodnym tradycji tomistycznej z całą skłonnością do realizmu ideowego. Natomiast postulowany przez pozostałych, zachodnich uczestników szczytu wielokonstrukcyjny „konsensus” większości odwoływał się do bardziej relatywnych filozofii nominalistycznych (gdzie symbol - czyli np. funkcja przewodniczącego UE nie jest traktowany personalnie, lecz jako zwykły konstrukt wynikający z porozumień międzypartyjnych frakcji europarlamenarnych).
Artykuły znajdujące się w następnych częściach pracy są relatywnie mało powiązane ze sobą. Łączy je interdyscyplinarna refleksja nad współczesnością i kondycją polskiego społeczeństwa w różnorakich wymiarach. Są tu zarówno ekonomiczne-socjalne analizy (Ryszarda Bugaja „Solidarność czy wyścig szczurów”), architektoniczne-urbanistyczne (Jacka Dominiczaka „Miasto i przestrzeń dialogu”) rozważania na temat szkolnictwa wyższego (Tomasza Szkudlarka „Retoryki tożsamości”), wreszcie odniesienia wpływu popkultury na myślenie społeczne (Stanisława Filipowicza „Polityka i popkultura…”).
Szczególną uwagę zwraca artykuł Beaty i Tomasza Polaków. Jest to znana w Poznaniu para badaczy, skoncentrowana od dekady na animacji działalności uniwersyteckiej Pracowni Badań Granicznych przy Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Jeszcze jako student filozofii uczęszczałem na wykłady fakultatywne Tomasza Polaka (wówczas Tomasza Węcławskiego) z historii religii i teologii chrześcijańskiej. Później, po głośnym zwrocie biograficznym profesora w 2007 r., już jako doktorant przychodziłem na jego zajęcia w nowej jednostce naukowej. Abstrahując od wyborów aksjologicznych poznańskiego uczonego, ciekawy byłem zawsze jego refleksji na temat religijności chrześcijańskiej (także tej krytycznej).
Jednak artykuł Polaków „Fantazmatyczna maszyna Kościoła…” nieco rozczarowuje. Autorzy konstruują najpierw subtelną od strony teoretycznej kategorię „maszyn społecznych”, inspirując się między innymi współczesną myślą Agambena czy Deleuze’a. Następnie wyprowadzają na podstawie tego aparatu teoretycznego wnioski na temat współczesnego Kościoła katolickiego w Polsce. Jakie to konkluzje? W skrócie: instytucja ta zdaniem Autorów jest „maszyną władzy”, czerpiącą „energię życiową” od wiernych, przyzwalającą w milczący sposób na praktyki „łupiestwa” w polskim społeczeństwie. Sformułowania te przypominają mi trochę antyklerykalne wypowiedzi Krzysztofa Pieczyńskiego, który jednak jako aktor (skądinąd całkiem dobry) i działacz społeczny, nie ma przecież aspiracji badawczych. Więcej oczekiwałem po autorze „Wspólnego świata religii” (1995) i innych, świetnych prac teologicznych z poprzednich dekad. Profesor pracował przecież w Międzynarodowej Komisji Teologicznej w Rzymie, i posiada ogromną wiedzę o dziejach i doktrynie chrześcijaństwa.
W artykule rozpoznaję zresztą ducha dawnych wykładów Profesora z „Uniwersum chrześcijaństwa”, np. w uwadze o różnicy między anarchicznym a hierarchicznym chrześcijaństwem, które ukonstytuowało się później (s. 237-238). Z jakiś jednak powodów Tomasz Polak szerzej nie wraca do własnego dorobku, i woli poruszać się po nowych obszarach badawczych. Szkoda, gdyż w Polsce brakuje odważnej, ale jednocześnie nie ocierającej się o powierzchowny antyklerykalizm refleksji nad religią (czego przykładem mogą być ciekawe refleksje Zbigniewa Mikołejki przedstawione na łamach Histmaga).
Próbując znaleźć cytat, który skonkludował by powyższe przemyślenia i celnie ujął całość, zanotowałem następującą myśl Krzysztofa Czyżewskiego z artykułu „Obcowanie…”:
Głęboka polaryzacja społeczna, jakiej doświadczamy w Polsce roku 2016, sprawia że „ludzi z kryjówek” (termin Tischnerowski - oznacza ludzi nieufnych, niechętnych do współpracy - JI) odnajdujemy nie tylko pośród tradycyjnych przeciwników otwartości na świat i na drugiego, ale także w kręgach liberałów, czy kosmopolitów. Ich otwartość na świat niekoniecznie pokrywa się z wychyleniem ku drugiemu, z którym sąsiadują. Zastąpienie współistnienia linią frontową sprawia, że oddzieleni jesteśmy od siebie ścianą uprzedzeń, złudzeń i krzywdzących osądów. (s. 469).
Przyznam, że cała książka pod redakcją Jacka Kołtana budzi we mnie mieszane uczucia. Publikacja jest raczej za długa, a część tekstów (szczególnie niektórych Autorów zagranicznych) jako już znanych z innych prac w ECS, nie trzeba było umieszczać w tomie, gdyż nie wnoszą zbyt wiele nowego do tematu. Podobnych prac zbiorowych, z różnymi proporcjami, w różnych wydawnictwach akademickich ukazuje się przecież niemało. Niektóre treści już się zdezaktualizowały (np. rozważania Bugaja o wysokim bezrobociu w Polsce, s. 284-285), ale jest to naturalne ryzyko badań i rozważań nad współczesnymi procesami. Zastanawia mnie także pewna hermetyczność Autorów książki. Siedmiu współautorów „Nowej kultury politycznej” zasiada jednocześnie w Radzie Naukowo-Programowej serii Solidarności przy ECS (na 10 członków, które liczy ta rada). Może przydałoby się więcej Autorów spoza tego środowiska, którzy by wnieśli swoje świeże rozważania na temat dziedzictwa Solidarności i współczesnej kondycji polskiego społeczeństwa?