Przenieście nam stolicę do Budapesztu!
Widok ze wzgórz Budy na pesztańską stronę węgierskiej stolicy nie ma swojego odpowiednika w Warszawie. A szkoda.
Jak pokazały ostatnie wybory, wszyscy politycy chętnie zasiądą w Warszawie na Wiejskiej. Ale budynek w Budapeszcie przy Placu Kossutha wygląda jakby nieco bardziej reprezentacyjnie...
Budapesztańskie brzegi Dunaju są jakby bardziej otwarte i przyjazne niż te warszawskie...
„Bizalmam az ősi erényben” (Zaufanie pokładam w starożytnych cnotach) - takiego hasła nie zobaczymy w Warszawie. Było to bowiem motto Franciszka Józefa jako Apostolskiego Króla Węgier:
Architektonicznie Budapeszt też prezentuje się zupełnie inaczej niż Warszawa. Oto przykład węgierskiego stylu narodowego, tym razem wyrażonego różnobarwnymi dachówkami:
Akademia Muzyczna im. Liszta w Budapeszcie zdaje się wyglądać jakby nieco bardziej reprezentacyjnie niż ta im. Chopina w Warszawie:
Dworzec Keleti w pesztańskiej części węgierskiej stolicy bije na głowę każdy z kolejowych dworców Warszawy:
Kościół na placu Lehela bardzo stara się udawać romański, to fakt. Ale pamiętajmy, że w Warszawie prawdziwych kościołów romańskich też nie ma:
Budownictwo stalinowskie w Budapeszcie też jakby nieco bardziej ludzkie:
Rząd Viktora Orbána doprowadził w 2002 roku do otwarcia „Domu terroru”, znanego na całym świecie muzeum dwóch totalitaryzmów: hitlerowskiego i stalinowskiego. Przy jego otwarciu nie obyło się bez kontrowersji, ale znów, Madziarzy wyprzedzili bratanków z północy - Muzeum Powstania Warszawskiego otwarto dwa lata później:
Jedyna rzecz, która w Budapeszcie niepokoi, to nieutulona tęsknota Węgrów za państwem w granicach sprzed traktatu w Trianon. Nagy-Magyarország, czyli Wielkie Węgry obecne są dosłownie na budapeszteńskich ulicach:
W końcu, poziom patriotyzmu Węgrów jest posunięty bardzo daleko. Być może czasem potrafi przekroczyć granice absurdu. Z całą pewnością tak stało się w poniższym przypadku:
Jak sądzicie, przenosimy stolicę do Budapesztu?