Przegląd prasy sprzed 75 lat (28 maja 1937)
Komu szpaltę?
Problem awansu społecznego w stalinowskiej Polsce doskonale znamy z kina i telewizji. Do najbardziej znanych przykładów zaliczyć możemy historię bohatera budownictwa trójkowego Mateusza Birkuta, odtwarzanego przez Jerzego Radziwiłłowicza w „Człowieku z marmuru” Wajdy, czy tragiczną postać Bronisława Talara, „inżyniera” z awansu z serialu „Dom”, wykreowaną przez Krzysztofa Pieczyńskiego. Często zapominamy jednak, że komunistyczny awans społeczny na taką skalę po raz pierwszy miał miejsce w Związku Sowieckim. Szczególnie dobrze widać to na przykładzie tragicznej wielkiej czystki stalinowskiej z lat 1937-1938. Wówczas właśnie kosztem „starych komunistów” dokonał się gigantyczny awans kohorty narodzonej w pierwszej dekadzie XX wieku. Z niej właśnie wywodzili się późniejsi przywódcy ZSRR, jak m.in. Leonid Breżniew (ur. 1906) czy Michaił Susłow (ur. 1902). Obaj byli jednak solidnie wykształceni: pierwszy był metalurgiem, a drugi ekonomistą. Jak donosił krakowski IKC, w drugiej połowie lat 30. w ZSRR z kompetencjami bywało różnie:
Prawie jak Barbarossa
Kiedy wojska sowieckie starły się z niemieckimi po raz pierwszy? Nie chodzi tu jednak wcale o precyzyjne szczegóły dotyczące inwazji wojsk niemieckich na ZSRR w czerwcu 1941 r., ale o szczegóły walk w zupełnie innej części Europy wiosną roku 1937...
Kult Marszałka - kolejna odsłona
Zułowo było w życiu Józefa Piłudskiego prapoczątkiem - mitycznym szlacheckim dworkiem, w którym przechowały się wartości patriotyczne, które ukształtowały potem Marszałka. Dziś jest to wiedza posiadana przez niektórych, ale w latach 30. było inaczej i o Zułowie wiedziało każde dziecko. Nic też dziwnego, że podejmowano akcje mające na celu zachowanie pamiątek po zmarłym autokracie w jak najlepszej kondycji. Pisała o tym rządowa „Gazeta Polska”:
Samobójcy - znak epoki
Socjalistyczny „Robotnik” regularnie publikował listy osób, które ze względów ekonomicznych popełniły samobójstwo. Stanowiło to najbardziej dramatyczną formę oskarżenia jakie można było sformułować wobec systemu społeczno-ekonomicznego II RP. Abyśmy w powodzi nostalgii nie zapomnieli o tym, że nie wszystko w dwudziestoleciu międzywojennym było tak piękne jak nam się dziś niekiedy wydaje, przypomijmy jedną z takich list.
Dzielny Starzyński
Niewiele jest w historii Polski postaci takich jak Stefan Starzyński. Bohaterski prezydent Warszawy w dniach Września i niedoszły twórca jej świetności w drugiej połowie lat 30. Spójrzmy na ten drugi aspekt jego działalności z punktu widzenia mało mu przychylnego, endeckiego „Warszawskiego Dziennika Narodowego”: