Przegląd prasy sprzed 75 lat (14 maja 1937)
U źródeł problemu bliskowschodniego
„Problem żydowski” istniał wbrew pozorom nie tylko w hitlerowskich Niemczech i nie tylko w głowach antysemitów całej Europy. Był on dyskutowanym problemem politycznym, w którego rozwiązanie angażowali się poważni politycy z całego świata. Budzące dziś zdumienie pomysły emigracji polskich Żydów na Madagaskar nie należały w lata 30. do rzadkości i dyskutowano je zupełnie poważnie - jako inne miejsca „ewakuacji” Żydów wymieniano Amerykę Środkową, Południową lub wyspy Pacyfiku. Żydom zawsze jednak najbliżej było do Ziemi Obiecanej, która przez tysiąclecia stanowiła jeden z fundamentów ich kultury. Jednak to co z punktu widzenia mentalności i głębokiego przekonania należało się Żydom stanowił bardzo poważny problem polityczny. W istocie, stanowi go do dziś, chociaż przed II wojną światową patrzono na niego zgoła inaczej. Endecki „Warszawski Dziennik Narodowy” pisał o niezadowoleniu Arabów z planów osiedlania Żydów w Palestynie:
Londyn – 13.5 – Nowoogłoszony kontyngent dla imigracji robotników żydowskich do Palestyny, który Żydzi uznali za niewystarczający, wywołał również rozczarowani wśród Arabów. Naczelny komitet arabski w Jerozolimie opublikował protest, w którym stwierdza, że Arabowie, którzy oczekiwali całkowitego zawieszenia imigracji żydowskie aż do czasu ogłoszenia przez komisję królewską jej raportu, z rozpaczą apelują do całego świata, jako świadka zarządzeń sprzecznych z elementarnym pojęciem sprawiedliwości. W chwili, gdy Wielka Brytania oddaje się radości, świat arabski pogrążony jest w żałobie – podkreśla depesza naczelnego komitetu arabskiego – przesłana do premiera Baldwina.
Protest ten przesłany został również do wiadomości wszystkich władców arabskich.
Horthy!
Admirał Miklós Horthy de Nagybánya stanął na czele prawicowej dyktatury po dramatycznym okresie Węgierskiej Republiki Rad, której przewodził Béla Kun. W latach 30. polityka zagraniczna polegała na balansowaniu pomiędzy wpływami włoskimi a niemieckim, a premier Gyula Gömbös dążył do daleko idącej faszyzacji i totalizacji życia nad Dunajem. Po jego nieoczekiwanej śmierci w końcu roku 1936 tendencje faszyzacji życia wewnętrznego zostały zahamowane, natomiast w polityce zagranicznej nie zmieniło się zbyt wiele. Budapeszt nadal dążył do odbudowy Węgier w tradycyjnych granicach sprzed traktatu w Trianon (węg. Nagy-Magyarország). Takie było tło wydarzeń, o których pisał socjalistyczny „Robotnik”:
Skłóceni bracia
Stosunki litewsko-polskie w okresie dwudziestolecia międzywojennego układały się jak najgorzej. Winne temu były silne nacjonalizmy po obu stronach, a także rozpalony do czerwoności konflikt wokół Wilna, które według zapisu w konstytucji pozostawało stolicą Republiki Litewskiej. Prostą konsekwencją wzajemnych sporów była dyskryminacja ludności: litewskiej w Polsce i polskiej na Litwie. O tym drugim przypadku chętnie pisywała polska prasa; tym razem sanacyjna „Gazeta Polska”:
Łupki?
Przed II wojną światową nie myślano zapewne wiele o pozyskiwaniu w Polsce gazu łupkowego, ale jeśli chodzi o inne kopaliny... Artykuł z konserwatywnego krakowskiego „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”:
Krew Bujaka i Wieśniaka...
Antysemityzm w II RP to problem, o którym wspominałem już wielokrotnie i będę wspominał na pewno jeszcze nie raz. „Warszawski Dziennik Narodowy” jedna z najpoczytniejszych gazet prawicowych w końcu lat 30. celowała w kreowaniu obrazu Żydów jako pasożytów żerujących na zdrowym polskim ciele. Okazji ku takiemu przedstawianiu rzeczywistości nie brakowało. W połowie lat 30. głośnym echem odbiły się dokonane przez Żydów morderstwa wachmistrza Jana Bujaka oraz chłopa Stanisława Wieśniaka. Wówczas to powstało sformułowanie: krew Bujaka i Wieśniaka różni Żyda od Polaka, mające uzasadniać konieczność rugowania ludności żydowskiej z oficjalnego życia polskiego. Kolejny przykład historii znajdujemy we wspomnianym już „Warszawskim Dzienniku Narodowym”:
Odrobina uśmiechu
Po wszystkich tych niełatwych tematach pozwólmy sobie na uśmiech czytając niecodzienną informację zamieszczoną w wileńskim „Słowie”: