Pracownicy Stasi w niemieckiej służbie cywilnej

opublikowano: 2009-07-10, 22:41
wolna licencja
Jak twierdzi niemiecka edycja „Financial Timesa”, w administracji państwowej wschodnich landów RFN pracuje ok. 17 tys. byłych funkcjonariuszy Stasi.
reklama
Logo Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (MfS) Stasi (fot. Andreas Gronski, na licencji Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0)

Sprawa wciąż aktywnych w niemieckim życiu publicznym byłych pracowników tajnej enerdowskiej policji od dawna była gorącym tematem w zjednoczonych Niemczech. Teraz okazało się, że administracja we wschodnioniemieckich landach jest najwyraźniej pełna niegdysiejszych funkcjonariuszy Stasi. Niemiecki „Financial Times” podaje, że w Meklemburgii-Pomorzu Przednim jest ich 2247, w Brandenburgii 2942, w Turyngii 800, w Saksonii-Anhalt 4400, w Saksonii 4101 a w Berlinie 2733.

Jest ich więcej, niż ktokolwiek się spodziewał – powiedział Klaus Schroeder, historyk z Wolnego Uniwersytetu Berlina. Jego zdaniem lustracja urzędników była bardzo schematyczna i powierzchowna. Np. ochroniarze ze Stasi, postrzegani jako politycznie nieszkodliwi, byli często traktowani bardzo wyrozumiale.

Debata na temat losu funkcjonariuszy Stasi ożywiła się w Niemczech po tym, jak w ubiegłym tygodniu wyszło na jaw, że ok. 100 byłych oficerów tajnej enerdowskiej policji pracuje w Krajowym Urzędzie Kryminalnym w Brandenburgii. Niemiecka agencja prasowa DPA poinformowała, że w policji wschodnich landów pełnią służbę setki osób o tego rodzaju niezbyt chlubnej przeszłości. W środę (8 lipca) Federalny Urząd Kryminalny wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że po zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku również musiał zatrudnić pewną liczbę takich ludzi, z których 23 pracuje do dziś. Z kolei ministerstwo spraw wewnętrznych podkreśliło, że informacje te nie są nowe, a jego przedstawiciel powiedział, że Każdy indywidualny przypadek był dokładnie sprawdzany.

Były minister spraw wewnętrznych Saksonii, Heinz Eggert, powiedział lokalnej gazecie „Mitteldeutsche Zeitung”, że w jego landzie miała miejsce szeroko zakrojona weryfikacja, po której zwolniono około 1000 policjantów, a kolejnych 600 dobrowolnie odeszło ze służby. Brakowało wówczas 2000 pracowników.

W reakcji na ostatnie doniesienia eksperci i dawni działacze na rzecz praw obywatelskich domagają się konkretnych kroków zmierzających do rozwiązania problemu. Sprawujący pieczę nad archiwami Stasi w Saksonii-Anhalt Gerhard Ruden uważa, iż urzędnicy państwowi powinni zostać poddani ponownej lustracji. To kwestia politycznej higieny – powiedział.

Fakt, iż pracują oni [byli funkcjonariusze Stasi] w administracji nie jest problemem – uważa natomiast Stephan Hilsberg, deputowany do Bundestagu członek SPD. Ważne jest, gdzie konkretnie trafiają. Jest to akceptowalne, gdy są zatrudnieni jako dozorcy, ale staje się to problemem, gdy uzyskują realną władzę. To samo dotyczy systemu edukacji. Były pracownik Stasi może uczyć matematyki, ale byłby nie do zaakceptowania jako historyk czy nauczyciel WOS-u.

Źródło: spiegel.de

reklama
Komentarze
o autorze
Roman Sidorski
Historyk, redaktor, popularyzator historii. Absolwent Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Przez wiele lat związany z „Histmagiem” jako jego współzałożyciel i członek redakcji. Jest współautorem książki „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych” (2009). Współpracował jako redaktor i recenzent z oficynami takimi jak Bellona, Replika, Wydawnictwo Poznańskie oraz Wydawnictwo Znak. Poza „Histmagiem”, publikował między innymi w „Uważam Rze Historia”.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone