Polska najbardziej antysemickim państwem na świecie? - felieton
Wiadomo, że z badaniami często jest tak, że poprzez odpowiedni zestaw pytań, można wykazać największe brednie, aby tylko uzyskać wyniki po swojej myśli. Można się zastanawiać, po co były przez te wszystkie lata Festiwale Kultury Żydowskiej w Kazimierzu, tradycyjne zapalanie chanukowych świec w Pałacu Prezydenckim, czczenie powstańców getta warszawskiego czy pielęgnowanie historii o współistnieniu przez setek lat obok siebie Polaków i Żydów? Na ironię losu zakrawa fakt, że badania zostały sfinansowane przez jeden z niemieckich koncernów samochodowych.
Generalnie w takim raporcie powinny dominować państwa leżące na Bliskim Wschodzie, które w ogóle nie uznają istnienia państwa Izrael. Natomiast spośród krajów europejskich przewodziłyby zapewne Francja i Niemcy. Nie ma tam jednak dnia, aby nie doszło do pobicia osób narodowości żydowskiej, podpalenia synagogi, samochodów czy dewastacji cmentarzy.
W Polsce jest zgoła odmiennie. Raporty ambasady Izraela w Polsce na temat antysemickich postaw polskiego społeczeństwa najczęściej świecą pustkami. Zresztą nie od dzisiaj wielu dyplomatów Izraela stwierdza, że nad Wisłą czują się bezpiecznie i nie potrzebują ochrony, aby normalnie funkcjonować.
Wiadomo, że temat antysemityzmu w naszym kraju jest dość drażliwy i należy do tego podchodzić z ogromną delikatnością. Niestety, jedni z uporem wmawiają, że „demon nacjonalizmu, antysemityzmu ciągle unosi się nad Polską”, a drudzy zaś z lubością podkreślają „polską otwartość oraz niezłomną postawę w czasie II wojny światowej”. Nie ma co negować, że w Polsce ludzie nadal wyzywają obcych, bogatych lub po prostu jak kogoś nie lubią – od „Żydów”. Jest to naganne i obrzydliwe, ale na szczęście coraz rzadziej spotykane. Jednak nieustanne obserwowanie świata w powyższych, czarno-białych barwach jest niedorzeczne i służy tylko radykalizacji postaw. Ma się wrażenie, że niektórzy wręcz na siłę pragną wzniecać ogień antysemityzmu. Ostatnie mecze w ramach eliminacji do piłkarskich mistrzostw Europy między Polską a Izraelem pokazały, jak wiele osób szukało pretekstu, aby ujawnić skalę „odwiecznego polskiego antysemityzmu”.
Tak marginesie, to ilość prawdziwego jadu antysemickiego, jaka wychodzi z ludzi, można zaobserwować wtedy, gdy Izrael w sposób zdecydowany i jak najbardziej zrozumiały broni swoich obywatelami przed terrorystami i wszelkimi innymi zagrożeniami, które mogłoby uderzyć w ich państwo. Wtedy widzimy bezmyślne porównania Izraela do nazistowskich Niemiec i różnorakie antysemickie tezy, które wychodzą najczęściej z ust środowisk intelektualnej lewicy, a niegdyś były synonimem prawicowej strony.
Oczywiście można zawsze wykpić wspomniany raport, że pewnie te 48 procent respondentów to są wszyscy Ci, którzy głosowali na partię rządzącą i zbieraninę od Korwina do Brauna, ponieważ Polacy są „endekami z urodzenia”, mówiąc słowami prof. Jana Tomasza Grossa. To, że promil ludzi nad Wisłą nie ma zielonego pojęcia, co to jest endecja, to już w ogóle inna sprawa. Także nie może dziwić w badaniu wysokie miejsce Ukrainy, wszakże to z naszym wschodnim sąsiadem „zabiliśmy najwięcej Żydów w czasie II wojny światowej”. A jak to się stało, że przy tak ogromnym antysemityzmie, Ukraińcy zadecydowali się ostatnio wybrać na prezydenta Wołodymyra Zełenskiego? Można długo bawić się w tak absurdalną retorykę jak pozbawione znaczenia suche przekazy dnia, które politycy wypowiadają w programach telewizyjnych. Tylko to do niczego konstruktywnego nie prowadzi.
Swoją drogą, to w zasadzie każdy z polskich polityków, kto sięgał po retorykę antysemicką, nigdy nie zdobył większego poparcia. Ile osób pamięta jak po 1989 roku Maciej Giertych, nazwany ostatnio „nestorem polskiej prawicy”, kandydował niegdyś z hasłem "ani żydokomuna, ani żydosolidarność"? Gdy środowiska o poglądach narodowych nagle zaczęły unikać wyrażeń jawnie ksenofobicznych, udało im się wejść na salony polityczne. Nie bez winy pozostaje też Kościół Katolicki, który z niezwykłą łaskawością tolerował antysemickie mowy wygłaszane przez duchownych i to tych z pierwszych stron gazet.
Kłania się tutaj brak odpowiedniej narracji z lat 90-tych. Ludzie z prawej strony sceny politycznej powinni zwalczać wtedy wszelkie formy antysemityzmu wśród swojego elektoratu, a liberalno-lewicowa część elit miała obowiązek walki z wiecznymi określeniami typu „polskie obozy koncentracyjne” czy innymi aberracjami historycznymi. A, że zabrakło jednego i drugiego – to teraz mamy oficjalną „gębę” najbardziej antysemickiego kraju na świecie.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.