„Polska Luxtorpeda” – recenzja i ocena gry planszowej
„Polska Luxtorpeda” to pozycja oparta na mechanice gry „Alles Tomate” (wykorzystanej już przez Egmont w „Asteriksie i Spółce”) Reinera Knizii, uznanego niemieckiego projektanta. Podczas pierwszej rozgrywki oraz do zabawy z dziećmi autor gry rekomenduje talię podstawową.
Mamy w niej do dyspozycji siedem kart kategorii: dzikie i domowe zwierzęta, rośliny uprawne, potrawy, święta, pojazdy i krajobrazy. Do każdej kategorii przynależy siedem kart obiektów. Są to m.in. bocian, karp, gęś, ziemniak, bigos, Dzień Matki, samolot Iskra, pociąg Luxtorpeda czy las (każdy z obiektów jest krótko, ale sympatycznie opisany w instrukcji). Na początku rozgrywki umieszczamy karty kategorii w jednej linii, następnie kładziemy pod nimi po jednej odpowiadającej im karcie obiektów awersem do góry. Pozostałe karty tasujemy i tworzymy talię.
Gracze (od 2 do 8, od 5 lat) przyglądają się wyłożonym kartom, które, gdy wszyscy są już gotowi, odwraca się. Wtedy najstarszy gracz (lub ten, który ostatni jadł pierogi) ujawnia kartę z wierzchu talii. Kto pierwszy odgadnie, jaka karta znajduje się pod kategorią, do której należy ta właśnie wyciągnięta, zdobędzie ją. Kto ma najwięcej kart, gdy kończy się talia obiektów, wygrywa.
Dużym plusem gry jest elastyczność poziomu trudności. Poza kategoriami podstawowymi mamy do dyspozycji siedem kategorii dodatkowych: baśnie i legendy, trudne słowa, przywódcy, ważne daty, pomniki, sport, sławni Polacy; obiekty do nich przynależące to m.in. bazyliszek, rzeżucha, 1569 Unia polsko-litewska, Neptun (Gdańsk), pisarz Henryk Sienkiewicz.
Kategorie dodatkowe można dowolnie podmieniać z podstawowymi czy do podstawowych dokładać. Jeśli to mało, zamiast dyscypliny możemy podawać sportowca: wówczas nie wołamy: „boks”, ale „Jerzy Kulej”, którego sylwetka ilustruje kartę boksu. Grę można też na różne sposoby ułatwiać: zamiast tłusty czwartek dzieci mogą powiedzieć po prostu pączek, zamiast Paweł Edmund Strzelecki – odkrywca.
Na pudełku przeczytamy, że „Polska Luxtorpeda” to bardzo szybka gra rodzinna – i tę rolę odgrywa dobrze. Rozgrywki dzieciom bardzo się podobają, a ich entuzjazm łatwo udziela się dorosłym. Gra sprawdza się też jako pozycja imprezowa, może dostarczyć dużo zabawy i śmiechu. W innych okolicznościach po kilku rozgrywkach mechanika ma prawo szybko się znudzić.
Gra skaluje się dobrze, ale przy siedmiu-ośmiu osobach czasem trudno rozstrzygnąć, kto pierwszy krzyknął właściwą nazwę (na „remisy” jest metoda – kartę biorą wszyscy). Kategoria trudne słowa, co sugeruje także instrukcja, staje się niezwykle ciekawa, gdy siada się do stołu z obcokrajowcami, choć trzeba podkreślić, że w zasadzie cała gra nabiera wtedy szczególnego znaczenia. Podsumowując: „Polska Luxtorpeda”, mimo że krótka i bardzo prosta, powinna się sprawdzić na każdym rodzinnym czy imprezowym stole.