[Polityka historyczna] Więcej polityki historycznej!

opublikowano: 2015-07-15, 16:50
wolna licencja
Im więcej otwartej polityki historycznej, tym lepiej dla państwa demokratycznego. Takie stwierdzenie byłoby w latach 90. bardzo kontrowersyjne. Dziś wydaje się niepodważalne.
reklama

Zobacz wszystkie głosy opublikowane w dyskusji nt. polskiej polityki historycznej

Tomasz Merta (1965-2010) - historyk myśli politycznej, publicysta związany ze środowiskiem „muzealników”. Jeden z autorów i propagatorów koncepcji polityki historycznej. Podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2005-2010), zginął w katastrofie smoleńskiej (fot. Jan Mehlich, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.5).

Jeszcze w latach 90. samo pojęcie polityki historycznej budziło w niektórych środowiskach grozę. Postulaty takich ludzi jak Tomasz Merta, Dariusz Gawin czy Kazimierz Ujazdowski mówiących, by uspójnić i uporządkować działania państwa w zakresie odzyskiwania i promowania pamięci narodowej traktowano jako ideologiczna szarżę na liberalne społeczeństwo. Obawiano się, że oto prawica przejmie rząd dusz i kolejne pokolenia ukształtuje w bogoojczyźnianym i martyrologicznym duchu.

Mimo kontrowersji polityka historyczna weszła na stałe do kanonu dyskursu publicznego. Jak pisał Merta, „z polityką historyczną wiążą się dwa zasadnicze niebezpieczeństwa. Pierwsze – to uznać, że taka sfera nie istnieje, że wszystko się dzieje w sposób naturalny, że historycy zajmują się historią, a politycy polityką. Drugie – uznać, że polityka historyczna jest przeciwieństwem prawdy historycznej. Z pewnością właściwie prowadzona polityka historyczna demokratycznego państwa nie może ignorować pojęcia prawdy historycznej, musi pozostawać w ścisłej z nią relacji”. W tym stwierdzeniu widać, że autorzy pojęcia polityki historycznej od początku zakładali, że jest ona faktem. Ma charakter permanentny. Nawet, jeśli nie jesteśmy jej świadomi, jest ona prowadzona. Innymi słowy, działalność historyków, muzealników, nauczycieli i ludzi mediów zawsze osadzona jest w kontekście politycznym. Co więcej, elementem budowania pozycji państw, ba, ich współzawodniczenia, jest polityka historyczna. To dlatego Niemcy tak bardzo przywiązane są do rewizji historii drugowojennej, podobnie Rosjanie trzymają się swojej wersji.

Polska po 1989 roku, w której odsunięto poprzednią narrację historyczną, a nowa był budowana bezładnie i bez świadomości celu, stała się łatwym celem obcych narracji. Narracji, których niebezpieczeństwo polega nie tyle na tym, że są one „nie-nasze”, ale przede wszystkim dlatego, że uderzają w coś, co cały czas nazywa się prawda historyczną, czyli konsensusem dotyczącym najważniejszych zjawisk historycznych. Wreszcie Polska lat 90. nie była zdolna do stymulowania debaty historycznej.

reklama

Zobacz też:

Przełom następował powoli. Zaczęło się od pierwszych kampanii bilboardowych oraz powołania Instytutu Pamięci Narodowej. Za przełom należy uznać obchody 60. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego oraz powstanie w Warszawie pierwszego muzeum, które wyrasta ze świadomej polityki historycznej.

Dziś sam fakt istnienia polityki historycznej jest niepodważalny. Podobnie jak to, że do celów państwa należy aktywność w tym zakresie. Mamy zatem jasne pierwsze rozróżnienie: na politykę historyczną jako fakt i jako postulat. W pierwszym wypadku polityką historyczną jest każde działanie polityczne, które ma na celu budowanie bądź dezorganizowanie świadomości wspólnoty. Polityką historyczną będzie zarówno decyzja o budowie muzeum x, jak i zaniechanie tej budowy. Polityka historyczną będą treści zawarte w podstawie programowej nauczania, w przemówieniach notabli i decyzjach komisji grantowych. W drugim przypadku – polityki historycznej jako postulatu – rozumiemy nasz przedmiot jako świadomy program. Wspólnota może bowiem prowadzić politykę historyczną, ale w sposób nieświadomy i bezładny. Może też być świadoma narzędzi, którymi dysponuje, robić to w sposób systemowy i przede wszystkim uczynić z samej polityki historycznej przedmiot dyskursu. Największym niebezpieczeństwem polityki lat 90. był bowiem jej nieświadomy i niezwerbalizowany charakter. Nie można o niej było dyskutować, więc i nie mogła ona być częścią debaty publicznej. Tym samym miała charakter niedemokratyczny.

Muzeum Powstania Warszawskiego. Symbol polityki historycznej... zarówno dla jej zwolenników, jak i przeciwników (fot. Adrian Grycuk, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska).

I tak możemy dojść do drugiego rozróżnienia: na politykę historyczną zamknięta i otwartą. Zamknięta politykę uprawiają dwa typy państw: słabe i niedemokratyczne. Słabe – czyli te, w których nie istnieje polityka historyczna jako postulat, zatem działania państwa w tym zakresie nie są dyskutowane i weryfikowane publicznie. Niedemokratyczne, bo tam polityka historyczna może przyjąć niemal wyłącznie postać propagandy.

I jest wreszcie polityka historyczna otwarta, czyli taka, gdy państwo inicjuje i moderuje dyskusje wokół narracji historycznej. Dobrym przykładem otwartej polityki historycznej jest Muzeum Powstania Warszawskiego, którego program zakłada dyskusje wokół sensu samego wydarzenia.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

Akcja: „Jaka powinna być polska polityka historyczna?”

6 sierpnia zostanie zaprzysiężony nowy Prezydent RP – Andrzej Duda. W związku z tym, że to Prezydent jest jednym z głównych prowadzących polską politykę historyczną, otwieramy dyskusję nad tym, jak powinna ona wyglądać . Jakie metody stosować? Jakie wątki i postacie podkreślać? Będziemy o to pytać ekspertów, zaś naszych Czytelników zapraszamy do nadsyłania własnych opinii i głosów na adres [email protected] (temat maila: „Polska polityka historyczna”).Polecamy lekturę tekstów opublikowanych w ramach dyskusji .
reklama
Komentarze
o autorze
Mateusz Matyszkowicz
Filozof, absolwent UJ, tłumacz św. Tomasza z Akwinu („De regno”), eseista („Śmierć rycerza na uniwersytecie”), redaktor naczelny „Frondy LUX”. W TV Republika prowadzi program Literatura na trzeźwo. Hodowca ziół i pomidorów. Kontrowersyjny.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone