[Polityka historyczna] Prawda nas wyzwoli
Zobacz wszystkie głosy opublikowane w dyskusji nt. polskiej polityki historycznej
Dlatego, pomimo ćwierćwiecza III RP, głównym celem polskiej polityki historycznej powinno być odkłamywanie historii i przypominanie tych jej elementów, które po 1945 roku miały zostać zapomniane lub zafałszowane. Jest to ważne ze względu na naturalne społeczne zapotrzebowanie – w dobie koszulek z Żołnierzami Wyklętymi, murali i Znaku Polski Walczącej, który jest wyrazem buntu wobec rzeczywistości młodych podobnym do anarchistycznej pacyfki dla starszego pokolenia. Głód własnej tożsamości, kult bohaterów i odkrywania zagadek przeszłości jest największym kapitałem zakładowym dla działalności państwa, jako koordynatora polityki historycznej.
Polityka historyczna jako narzędzie snucia opowieści państwa o sobie samym jest obecnie prowadzona zbyt skromnie i nieskutecznie. Pamiętać należy, że jako forma promocji Polski powinna mieć dwa podstawowe kierunki: indoor – kierowaną na rynek krajowy i outdoor jako produkt eksportowy. Ten pierwszy prowadzony na podatnym gruncie wygląda przyzwoicie – zaplecze instytucjonalne w postaci Narodowego Centrum Kultury, Muzeum Powstania Warszawskiego czy coraz dziwaczniej prowadzonego Instytutu Pamięci Narodowej pozwala przynajmniej w pewnej części realizować polską politykę pamięci. Znacznie więcej można wymagać od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Narzędzi zewnętrznych mamy niewiele, co stanowi realny problem wobec rozpędzonych narracji niemieckiej (współofiar wojny i nazizmu) i rosyjskiej (wyzwolicielska rola Armii Czerwonej), które nie pozostawiają wiele miejsca na polską rację stanu. Lekkomyślna polityka własnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, za sprawą licznych publikacji rewizjonistycznych wobec roli Polski i Polaków w II wojnie światowej, legitymizuje coraz popularniejszy pogląd odpowiedzialności II RP za wybuch wojny, a nawet Holocaust. Utrudnia to możliwość prowadzenia polityki konkurencyjnej wobec sąsiednich, ale także, co równie bolesne, ogranicza to nam pole dyskusji o istocie II wojny światowej i sensu historii w ogóle.
Specyfika polskiej historii i kultury stanowi wyzwanie dla polityki historycznej. Zachód ma zasadniczy problem ze zrozumieniem naszej mentalności: poprzez własny kult triumfu oraz obcość wartości duchowych czerpanych z porażki i roli ofiary jako katalizatora aksjologicznego narodu.
Warto sięgać po pisarzy emigracyjnych, wrosłych w inne kultury, poza wysokim poziomem artystycznym mogących tworzyć pomost międzykulturowy i międzynarodowy. Część tej twórczości jest przypominana – jak w przypadku Odojewskiego czy Bobkowskiego, ale nikną twórcy tacy jak Goetel czy niemal całkowicie zapomniany Florian Czernyszewicz. Ogromny potencjał popkulturowy posiadają żołnierze podziemia antykomunistycznego – czekamy od pięciu lat na „Historię Roja”, która mogłaby równoważyć niekorzystne z punktu widzenia polityki historycznej obrazy takie jak „Pokłosie”, czy nawet, mimo innych walorów „Ida”. Na arenie Unii Europejskiej nie ma specjalnie miejsca na naszą aktywność ideową, choćby w postaci Unii Lubelskiej, będącej analogicznym projektem politycznym, a jednocześnie owocem polskiej tradycji demokratycznej sprzed połowy tysiąclecia.
Na rynku krajowym w dużej mierze historię udało się odzyskać, teraz należy skierować się poza granice Polski, a przekaz historyczny wzmocnić pierwiastkiem kultury, którą odzyskać będzie trzeba w najbliższym czasie.
Pomimo niedostatków i trudności – jesteśmy w sytuacji komfortowej. W przeciwieństwie do Niemców i Rosjan, nasza pamięć broni się poprzez historię, a nie politykę. Rola państwa jest ogromna – koordynować i tworzyć kolejne instytucje: historyczne i kulturalne.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz