[Polityka historyczna] Piotr Tyma: pamiętać o wszystkim!
Zobacz wszystkie głosy opublikowane w dyskusji nt. polskiej polityki historycznej
Dzisiejsza sytuacja polityczna w Europie wymaga, by mówić twardo, dobitnie i bez ogródek. Czasami należy wyostrzyć pewne tezy, by lepiej pokazać problem. Tak właśnie jest w przypadku postawionego przez pomysłodawców dyskusji pytania o potrzebie nowej polityki historycznej w związku z rozpoczęciem sprawowania funkcji prezydenta Polski przez Pana Andrzeja Dudę.
Pretekstem do dyskusji o polskiej polityce historycznej powinna być nie tyle sytuacja wewnętrzna – zmiana na stanowisku Prezydenta RP – ile zmiana w sytuacji krajów Europy wschodniej. Chodzi zwłaszcza o rosyjską agresję przeciwko Ukrainie, aneksję Krymu i generalnie zakwestionowanie przez Rosję europejskiego powojennego porządku, a także używanie historii oraz pamięci przez Rosję jako ważnego, a czasami wręcz kluczowego narzędzia polityki agresji przeciwko poszczególnym państwom i dla szczucia jednych narodów przeciwko innym. Tak jak to praktykowali komuniści w ciągu półwiecza swoich rządów w naszym regionie.
Przedefiniowania zatem wymaga nie tylko sfera obronności, lecz także inne sfery życia politycznego i społecznego, w tym polityka historyczna. W obliczu wydarzeń na Ukrainie warto przeanalizować błędy i nadużycia popełnione w polityce historycznej Polski po 1989 r. Również w obecnej dyskusji pobrzmiewają demagogiczne tezy o rzekomym („w imię poprawności politycznej”) przemilczaniu zbrodni dokonanych na Polakach (szczególnie na Wołyniu i Galicji Wschodniej), czy o „pedagogice wstydu”, choć konia z rzędem temu, kto ową „pedagogikę” dostrzeże w relacjach polsko-ukraińskich.
Problemem realnym nie jest bowiem przemilczanie zbrodni i ofiar, lecz odchodzenie od pojednania jako najlepszego sposobu pamiętania i czczenia pamięci ofiar, jak do tego Ukraińców i Polaków zachęcał papież Jan Paweł II.
Tak realizowana polityka historyczna w odniesieniu do relacji ze wschodnimi sąsiadami może w istocie doprowadzić do osamotnienia Polski w obliczu zagrożenia, które przestało być abstrakcją, szczególnie w relacjach z Litwinami i Ukraińcami.
Wystarczy przywołać sprawę odbudowy Cmentarza Orląt we Lwowie, która przez długi czas była realizowana jako element świadomej konfrontacji z Ukraińcami. I gdyby nie zaangażowanie Jacka Kuronia i Kościołów, to nie wiadomo jak cała sprawa by się skończyła. W Polsce w ogólnie nie ma refleksji na temat tego, że obchody 70. rocznicy antypolskiej akcji na Wołyniu współbrzmiały wprost idealnie z rosyjską propagandą oraz z podpowiedziami, jakie płynęły z Moskwy i od jej V kolumny na Ukrainie. W lipcu 2013 r. w Sejmie przyjmowano jak swojego deputowanego Wadima Kolesniczenkę (od marca ubiegłego r. oficjalnie już obywatela Rosji), który nawet nie ukrywał, że chodzi mu o skłócenie Polaków i Ukraińców, by tym łatwiej zlikwidować ukraińską niepodległość.
A gdy na początku bieżącego roku Polska ustami prezydenta i ministra spraw zagranicznych pokazała, że ma własne zdania na temat historii II wojny światowej, wówczas Rosja przypuściła atak w duchu propagandy stalinowskiej – polskie podziemie zbrojne miało nie walczyć z III Rzeszą, bo było... „wspólnikiem nazistów”.
Putinowska Rosja pokazała, że jej wrogiem i celem ataku może być każdy. I że narody naszej części Europy jadą na tym samym historycznym wózku.
Patrząc z tej perspektywy łatwiej dostrzec, jak bardzo brakuje wspomnienia tego, co powinno łączyć nasze społeczeństwa: roku 1920, gdy II Rzeczpospolita i Ukraińska Republika Ludowa wspólnie walczyły z bolszewikami, czy pamięci o pokojowym ruchu walki o prawa człowieka, wolność i niepodległość z lat 60., 70. i 80. minionego wieku, który doprowadził do zakończenia komunizmu i wybicia się naszych narodów na niepodległość.
Brakuje opisu i namysłu nad martyrologią obywateli II RP wszystkich wyznań i narodowości, stąd kształtowanie w istocie antyobywatelskiego sposobu patrzenia na przeszłość. Pozytywny wzorzec postawy propaństwowej został niejako zarezerwowany wyłącznie dla etnicznych Polaków, a mniejszości narodowe i ich wkład w rozwój i obronę Rzeczypospolitej nie istnieją.