[Polityka historyczna] Andrzej Chwalba: potrzebujemy strategii i audytu dotychczasowych działań

opublikowano: 2015-08-04, 07:58
wolna licencja
Polityka historyczna powinna służyć budowie wizerunku Polski, który, jak wiadomo, ma duży wpływ na wiele innych dziedzin – stwierdza w wypowiedzi dla nas prof. Andrzej Chwalba, historyk, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Historycznego.
reklama

Zobacz wszystkie głosy opublikowane w dyskusji nt. polskiej polityki historycznej

Prof. Andrzej Chwalba (ur. 1949 r.) - historyk, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, kierownik Zakładu Antropologii Historycznej, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Historycznego, organizator Kongresu Zagranicznych Badaczy Dziejów Polskich. Specjalizuje się w historii XIX i XX w., autor m.in. Sacrum i rewolucja: socjaliści polscy wobec praktyk i symboli religijnych 1870-1918 (1992), Imperium korupcji w Rosji i w Królestwie Polskim w latach 1861-1917 (1995), Historia Polski 1795-1918 (2000), Kraków w latach 1939-1945 i Kraków w latach 1945-1989 (2002 i 2004), Historia powszechna. Wiek XIX (2008), Historia powszechna. 1989-2011 (2011), Samobójstwo Europy. Wielka Wojna 1914-1918 (Kraków 2014) (fot. R. Sidorski).

Mam nadzieję, że jeszcze na początku kadencji powstanie przy Prezydencie RP zespół, który będzie zajmował się tworzeniem strategii polityki historycznej (i polityki pamięci) i wykorzystania w niej tych składników polskiej historii i kultury, które pozytywnie budują wizerunek naszego państwa, społeczeństwa i narodu. Polityka historyczna niekoniecznie jest użyteczna w bieżących działaniach politycznych, a warunkiem jej skuteczności jest to, by była częścią szerszego projektu. Powinna ona jednak służyć budowie wizerunku Polski, który ma duży wpływ na skuteczność polityki państwa, jak również na biznes, kondycję gospodarczą czy wymianę kulturową. To niezmiernie ważna sprawa, która została w znacznej mierze zaniechana przez władze państwowe, jak również samorządowe – mówiąc o polityce historycznej, myśli się głównie o państwie, a przecież składają się na nią również działania różnych instytucji, stowarzyszeń, a także właśnie samorządów.

W innych krajach europejskich istnieją, w ramach MSZ czy administracji prezydenckiej, instytucje zajmujące się koordynacją rozmaitych działań. Wszystko po to, by ta energia i pojawiające się pomysły, jak również wysiłek organizacyjny i finansowy nie poszły na marne. U nas czegoś takiego nie było – i jest to problem podstawowy. W rankingach dotyczących wizerunku międzynarodowego bardzo wyraźnie widać, że Rzeczpospolita jest prawie niewidoczna.

Trudno wyobrazić sobie podjęcie pracy nad strategią bez przeprowadzenia audytu (kiedyś nazywano to inwentaryzacją), czyli podsumowania tego, co działo się na polu polskiej polityki historycznej w ciągu ostatnich 25 lat. Chodzi o analizę na różnych poziomach, przede wszystkim zaś efektów tych działań. Dopiero po zbadaniu tego możemy przystąpić do przygotowania strategii. Tak właśnie postąpili Niemcy, którzy po 1945 roku stworzyli zespoły wypracowujące wspólną politykę na lata, i to zarówno wobec mieszkańców Republiki Federalnej, jak i Europy czy świata. Było to porozumienie ponadpartyjne chadeków z socjaldemokratami i liberałami, które funkcjonują do dnia dzisiejszego. Bardzo dobrze znamy efekty tych działań. Podobnie było zresztą w Izraelu. Można więc sobie wyobrazić, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych bądź Kancelaria Prezydenta (bo konstytucja określa, że obydwa podmioty powinny ze sobą współpracować) też stworzą podstawy do przeprowadzenia takiego audytu i późniejszej koordynacji polityki historycznej.

reklama

Politykę historyczną prowadzi każde państwo, łącznie z Australią, Austrią i małą Islandią, bo jest to potrzebne do tworzenia własnego pozytywnego wizerunku. Wiele z tych działań prowadzonych jest w sposób bezinwazyjny, delikatny i dyplomatyczny – w taki sposób wygląda na przykład polityka historyczna Skandynawów. Wystarczy, że udam się do Ikei, której ideologia jest częścią szwedzkiego myślenia o swoich atutach, by wyraźnie zauważyć tam tradycyjne wartości wynikające z historii. W wypadku Polski kluczowe jest więc dokonanie takiego przeglądu naszych wartości i zachowań, które mogą być użyteczne w budowie wizerunku, i pod tym kątem dopasowanie do tych nich wydarzeń, postaci i sytuacji historycznych.

Istnieje jednak jeszcze jeden aspekt tej sprawy: można sobie wyobrazić, że każdy nasz adresat otrzyma przekaz oparty o inne walory. To trochę tak jak w wypadku McDonalda – wydaje się, że wszędzie jest taki sam, ale to nie prawda, bo składniki przygotowywanych tam dań na różnych kontynentach są odmienne. Również w przypadku polityki historycznej, adresowanej do konkretnego społeczeństwa czy państwa, składniki powinny być specjalnie dobrane. Nasz MSZ w ostatnich latach kilkukrotnie podejmował próby wypracowania strategii dotyczącej kierunków działania w kilku najważniejszych dla nas obszarach geopolitycznych, w końcu jednak skończyło się tak jak w wypadku podobnych przedsięwzięć – dokonano reorganizacji i rzecz zaczęła się od początku. Trudno jest przedstawić jedną listę polskich walorów użytecznych w polityce historycznej. Inaczej będą one wyglądać w kontakcie z partnerami japońskimi, dla których Polska stanowi model państwa Europy Środkowej (nie zdajemy sobie sprawy, jak dużo wiedzą o naszej historii i kulturze), inaczej zaś w wypadku relacji polsko-żydowskich. To, co będzie skuteczne i użyteczne w kontakcie z odległymi od nas państwami, nie zadziała w kontakcie z Rosją. Przygotowanie takiego zestawu wymaga jednak wiele pracy, i to różnych osób, przede wszystkim jednak ważny jest tu pomysł. Tymczasem minęło już tyle lat i wciąż nie udało się nam wypracować koncepcji polityki historycznej, która będzie trwałą wartością na lata.

Wiele inicjatyw w zakresie polityki historycznej podejmowanych jest przez organizacje pozarządowe, czego przykładem jest Polskie Towarzystwo Historyczne, które organizuje Kongresy Zagranicznych Badaczy Dziejów Polski. Mieliśmy tu wsparcie ze strony Marszałka Senatu, ale prawdę mówiąc pomoc ze strony rządu była w tym wypadku skromna – nie rozumiano, że jest to coś zupełnie podstawowego. Dodatkowo brakuje ciała wykonawczego, bo Kongresy są organizowane raz na pięć lat, a czasem potrzeba skuteczniejszej i szybszej formy kontaktu z naszymi partnerami, czy to w sprawie zapobiegania mówieniu o „polskich obozach”, czy też w kwestii Sobieskiego pod Wiedniem lub polskiej tolerancji. Wszystkie te rzeczy mogą służyć budowie naszego wizerunku, Kongresy Zagranicznych Badaczy Dziejów Polskich mają więc sens, o czym świadczy duże zainteresowanie nimi – w Krakowie w 2012 r. pojawiło się prawie tysiąc naukowców z różnych państw, których interesuje historia i kultura Polski. A jednak odbywało się to w klimacie braku zrozumienia, a bez tego trudno skutecznie działać na poziomie stowarzyszeń.

Akcja: „Jaka powinna być polska polityka historyczna?”

6 sierpnia zostanie zaprzysiężony nowy Prezydent RP – Andrzej Duda. W związku z tym, że to Prezydent jest jednym z głównych prowadzących polską politykę historyczną, otwieramy dyskusję nad tym, jak powinna ona wyglądać. Jakie metody stosować? Jakie wątki i postacie podkreślać? Będziemy o to pytać ekspertów, zaś naszych Czytelników zapraszamy do nadsyłania własnych opinii i głosów na adres [email protected] (temat maila: „Polska polityka historyczna”).Polecamy lekturę tekstów opublikowanych w ramach dyskusji .
reklama
Komentarze
o autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone