Płonąca Notre Dame puszką Pandory
Katedra to Eliadowskie imago mundi, strefa uświęcona. Jej budowa jest tożsama z mimetycznym powtórzeniem procesu kosmogonii, który dokonał się na początku świata. Jak pisze Aron Guriewicz: Symbolem wszechświata była katedra, która swoją konstrukcją miała być we wszystkim podobna porządkowi kosmicznemu; spojrzenie na jej układ wewnętrzny, kształt kopuły, ołtarz, nawy boczne miało dać pełne wyobrażenie o budowie świata. Każdy jej szczegół z osobna jak i rozplanowanie całości pełne były symbolicznej wymowy .
Gotycka budowla to symbol Paryża. Paryską katedrę Notre Dame budowano 182 lata (od 1163 do 1345), a zaledwie w ciągu kilku godzin mogła obrócić się w perzynę. I to przed świętami Wielkiej Nocy! To definitywnie jakiś znak. Zdaniem niektórych to z pewnością zapowiedź początku końca, albo podkreślenie symbolicznego upadku chrześcijańska i przemarszu laickiego ducha przez Europę. „Zbliżamy się do końca cywilizacji ludzkiej”. „To koniec kultury łacińskiej” - grzmią wirtualni wieszcze, a upadek wieży z krzyżem uważają za znak i przepowiadają rychłe nadejście wojny (Jakiej? Tego nie precyzują). Interpretacji pojawiło się wiele.
Wirtualni znawcy (w rzeczywistości pozainternetowej roztropniej ważą słowa) pretendują do roli komentatorów rzeczywistości. Zapewne jest to jakiś znak, ale gdybyśmy prowadzili zakłady, prędzej obstawiałabym niedopatrzenie pracowników uczestniczących w pracach remontowych. Nie czas jednak na to, aby rzucać oskarżenia. Okazuje się, że katedra stała się kolejną egzemplifikacją ludzkiej prokrastynacji. Z jej remontem zwlekano od dekad.
Francuski Kościół dwa lata temu podjął starania o uzbieranie funduszy na ratowanie sypiącej się budowli. Arcybiskup Paryża stworzył fundację Przyjaciele Notre Dame, mającą przeprowadzić zbiórkę pieniędzy. Połowicznie udało się i wyczekiwane od 200 lat prace renowacyjne ruszyły 11 kwietnia. Miały potrwać 20 lat i pochłonąć 100 milionów euro. Stało się inaczej. Ot, chichot losu. Teraz nie ma już odwrotu, katedrę trzeba odbudować. Swoją pomoc deklarują specjaliści z całego świata. Pożar Notre Dame to potężny wstrząs, smutek i niedowierzanie. Stało się, teraz należy podjąć starania, aby inne cenne budowle nie podzieliły jej losu.
Zdroworozsądkowe wyjaśnienia strażaków wskazują na korelację z prowadzonymi pracami renowacyjnymi, które prowadzono w katedrze. Rusztowania okalały wieżę zdobioną iglicą, która runęła jako pierwsza. Winna jest iskra, rzecz jasna. Ale, zdaniem społeczeństwa żywo wypowiadającego się w mediach społecznościowych, to iskra boska.
Komentatorzy z jednej strony sceny politycznej wskazują, że to wina laickości Francji. Wypada jednak przypomnieć, że Francja stała się laicka nie rok, czy nawet pięć lat temu, ale 114 lat temu! Natomiast ustawę przewidującą rygorystyczny rozdział Kościoła od państwa wprowadzono tu w grudniu 1905 roku.
Tomasz Terlikowski na swoim facebookowym profilu napisał:
Znaki są do tego, żeby je odczytywać. Płonie katedra Notre Dame w Paryżu. Płonie Kościół, płonie Europa. Czas zmierzchu. Jeśli się nie nawrócimy spłoniemy wszyscy.
Z kolei Adam Andruszkiewicz skomentował:
Symboliczne...płonie najsłynniejsza świątynia Francji, Katedra Notre Dame Francji, która dawno porzuciła chrześcijańskie wartości na rzecz multikulturalizmu i islamskich imigrantów...trudno o bardziej wymowny symbol upadku chrześcijaństwa na Zachodzie...
Tymczasem kardynał Stanisław Dziwisz podsumował rzecz, mówiąc, iż płonąca katedra to symbol płonącej Europy. Oby przyczyniła się ona do odnowy Europy i odnowy chrześcijaństwa w Europie.
Odnowa jest oczywiście wskazana, ale nie w duchu wzajemnej nienawiści. Odnowę tę można czytać też jako renowację, restaurację, rewitalizację, bo to z tymi zagadnieniami borykają się dziś niemal wszystkie europejskie miasta.
Niestety, nie jest to pierwszy pożar cennego zabytku sakralnego w Paryżu. W połowie marca spłonął klasycystyczny kościół Saint-Sulpice (budowano go 140 lat, a do użytku oddano w 1732 roku), znajdujący się w paryskiej VI dzielnicy Saint-Germain-des-Prés, na lewym brzegu Sekwany. Jest on drugą największą świątynia katolicką w stolicy Francji. To tu ochrzczono markiza de Sade oraz Charlesa Baudelaire’a, a Victor Hugo pojął tu za żonę Adelę Foucher.
Rzecz dzieje się w łonie najstarszej córy Kościoła katolickiego, czyli we Francji, która już ponad wiek temu rozpoczęła zdecydowany marsz w kierunku wartości podkreślanych podczas rewolucji francuskiej. Liberté, égalité, fraternité – dziś nie kojarzą się już jednoznacznie pozytywnie. A w kontekście ostatnich wydarzeń nabierają coraz bardziej pejoratywnego znaczenia dla części społeczeństwa. We Francji mówi się o fali antychrześcijańskich ataków przemocy. Kościół nad Sekwaną nie jest zbyt popularny. Czy jednak jest to powód dla którego możemy tłumaczyć pożar jednego z najcenniejszych zabytków sakralnych Europy względami natury duchowej?
Acta est fabula! Wyjaśnianiem przyczyn zajmie się prokuratura. Pożar Notre Dame to olbrzymia strata dla dziedzictwa kulturowego Europy. Niestety, tragedia ta ginie w cieniu sporów, przepychanek słownych i przepowiedni pseudoprofetów. Ogień zniszczył średniowieczną budowlę otwierając puszkę Pandory. I zamiast rozpocząć dyskusję o stanie zabytków i konieczności renowacji najcenniejszych obiektów architektury sakralnej, rozpętała się swoista wojenka. To wydarzenie graniczne, które powinno zainicjować debatę o stanie zabytków i uświadomić europejskie społeczeństwo o ogromie pracy, które przed nami…
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.