Piotr Cichoracki – „Stołpce-Łowcza-Leśna” – recenzja i ocena
To wydarzenie, świetnie pasujące do amerykańskiego Dzikiego Zachodu, miało miejsce w XX wieku, w powiatowym mieście na polskich Kresach Wschodnich. Ale to jedyny wyróżnik – pozostałe elementy się zgadzają. Bandyci obrabowali miasteczko, zabili lub zranili ludzi z biura „miejscowego” szeryfa i odjechali w stronę wschodu słońca. Zaś kawaleria nie dała rady ich doścignąć…
Nie przebrzmiały echa tego napadu, a już doszło do kolejnego – rabunku pociągu w stylu braci Franka i Jessego Jamesów. Epilogiem tych wydarzeń była zaś nieudana obława na wycofujących się bandytów, czy może partyzantów – określenie zależy od ładunku emocjonalnego, jakim obdarza się głównych bohaterów.
Wspomniane wydarzenia przedstawia w swojej najnowszej książce prof. Piotr Cichoracki, dokonując gruntownej kwerendy w archiwach polskich oraz – na ile pozwalały na to okoliczności – wschodnich. Należy pamiętać, że nasi wschodni sąsiedzi (Rosja i Białoruś) mają bardzo restrykcyjne podejście do dokumentów państwowych, a tych należących do różnego rodzaju resortów siłowych i mundurowych w szczególności.
Jednak te ewentualne trudności nie przeszkodziły Autorowi recenzowanej książki szczegółowo, krok po kroku. przedstawić wspomniane wydarzenia. Prof. Cichorackiemu pomagają w tym nie tylko dokumenty urzędowe, ale również wspomnienia i licznie cytowane gazety. Autor nie zawierza źródłom (a zwłaszcza gazetom – cóż, już w okresie międzywojennym czwarta władza lubiła przedstawiać „swoją jedynie słuszną” wersję wydarzeń) bezkrytycznie, nie unika więc stawiania pytań i dzielenia się z Czytelnikiem swoimi wątpliwościami. Prezentuje jednak kryjące się w źródłach poszlaki, zostawiając pole do własnych interpretacji.
Nie ogranicza się również do samego relacjonowania faktów. Prof. Cichoracki przedstawia również ich skutki oraz echo w II RP, z czynnikami rządowymi na czele. Stara się również nakreślić tło, w którym działali ówcześni „leśni” (a może „stepowi”?), tak polityczne, jak i ekonomiczne.
W analizie brakuje jednak jednej rzeczy. Jako miłośnik wojska i wojskowości, szczególnie odczułem brak rozdziału poświęconego właśnie tej tematyce. Nie mówię tu o jakimś szczegółowym przedstawieniu Wojska Polskiego w 1924 r., a raczej o ogólnym opisie struktur organizacyjnych i wyposażenia sprzętowego jednostek działających na terenie opisywanych wydarzeń – co pojawiało się epizodycznie i nieprecyzyjnie. Brakowało mi również opisów samej wojny partyzanckiej jako konfliktu oraz sposobów tak jej prowadzenia, jak i zwalczania partyzantki. Można było również – dla przykładu – skonfrontować działalność oddziałów dywersyjnych Armii Czerwonej z działalnością tzw. lotnych Kolumn Irlandzkiej Armii Republikańskiej – czasów Michaela Collinsa lub Eamona de Valery z czasów wojny domowej na Szmaragdowej Wyspie. Dałoby to nie tylko ogląd, z czym musiały się zmagać Siły Zbrojne II RP, ale też pokazałoby, że ich niepowodzenia nie wynikały ze specyfiki polskiej, ale były normą nawet u zwycięskiego i bogatego mocarstwa. Tak więc, choć z książki może wynikać coś innego – nie mamy się czego wstydzić.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska