Perec Opoczyński – „Reportaże z warszawskiego getta” – recenzja i ocena
O autorze i jego spuściźnie
Perec Opoczyński (1892-1943) urodził się w rodzinie chasydzkiej. Pomimo starań matki, która marzyła, by został rabinem (po śmierci ojca został wysłany na nauki do Jesziwy w Łasku), przyszły autor reportaży porzucił edukację na rzecz pracy u cholewkarza i w sklepie z bawełną. Podczas I wojny światowej walczył w szeregach armii Cesarstwa Rosyjskiego. Odniósł rany na polu bitwy. W czasie pobytu w obozie jenieckim na Węgrzech Perec Opoczyński ujawnił swoje zdolności dziennikarskie, redagując tam gazetkę. Po wyjściu z niewoli osiadł w Kłodawie, gdzie pracował jako nauczyciel i gdzie poznał swoją przyszłą żonę Mindlę. Wkrótce po ślubie młodzi małżonkowie przenieśli się do Łodzi, a Perec Opoczyński otworzył mały warsztat szewski. Praca szewca nie była jednak jego powołaniem i wkrótce otrzymał posadę w gazecie „Lodżer Tageblat”, w której publikował swoje teksty i poezje. W roku 1935 przeniósł się do Warszawy. Przeprowadzka motywowana była chęcią zmiany otoczenia, Opoczyński bardzo przeżył śmierć dwójki swoich dzieci, które umarły na polio. W Warszawie nadal zajmował się dziennikarstwem, drukując swoje reportaże i opowiadania w „Folksbat” i „Ekspresie”. Pisarstwo nie było wtedy intratnym zawodem, więc rodzina Pereca żyła bardzo biednie. Po wybuchu II wojny Perec Opoczyński pracował w getcie jako listonosz. Z ciężką torbą na ramieniu przemierzał getto dostarczając listy i przesyłki. Podczas tej codziennej drogi zapamiętywał wiele sytuacji i szczegółów, które później przelewał na papier. Zginął w trakcie jednej z obław w 1943 roku.
Ogromną spuściznę Pereca Opoczyńskiego przechowuje Żydowski Instytut Historyczny w Warszawie. Wiele materiałów nadal czeka na opracowanie i analizę. „Reportaże z getta warszawskiego” są tylko ich wycinkiem. Praca Opoczyńskiego ukazała w serii Biblioteka Świadectw Zagłady.
Między dziennikarstwem a pisarstwem
Reportaż to gatunek z pogranicza literatury faktu, publicystyki i literatury pięknej. Badacze recenzowaną pracę, co podkreśla we Wstępie Monika Polit, zaliczyli do tzw. documentary fiction. Wg Davida Roskisa w tego typu reportażach czytelnik zatraca granicę między dziennikarstwem a pisarstwem, między fikcją a rzeczywistością.
Trudno tę granicę zauważyć i u Opoczyńskiego. Autor w bardzo sugestywny sposób opisuje problemy codziennej egzystencji ludności żydowskiego getta. Trzeba dodać, że znakomicie oddaje to język reportaży. Wyrazy najwyższego uznania należą się tłumaczce i autorce wstępu Monice Polit, której udało się oddać charakterystyczne cechy języka jidisz, w którym pisał Perec Opoczyński. Autor reportaży nie stara się być obiektywny. Nie jest zimnym obserwatorem opisywanych przez siebie zdarzeń. Na życie w getcie spogląda przez socjalistyczne szkiełko. Takie ujęcie tematu przez Opoczyńskiego wpisuje się w żydowską tradycję narracji, nawiązując stylem zwłaszcza do Icchoka Lejba Pereca. Stwarza to jednak trudność historykowi zajmującemu się Zagładą. Czy może on traktować reportaże Opoczyńskiego jako wiarygodne źródło historyczne, czy też jako fikcję?
Nietypowe źródło i dobra literatura
Z pewnością Opoczyński był bardzo sprawnym obserwatorem, a funkcja listonosza, jaką pełnił w getcie, dawała mu duże możliwości obserwacji i doświadczenia trudów codziennej egzystencji Żydów. Na tle innych relacji z getta praca Opoczyńskiego jest dziełem oryginalnym. Oprócz bowiem dzienników, wspomnień i oficjalnych dokumentów rzadko się zdarza, by wydarzenia tamtych dni przekazywane były w formie literackiej. A teksty Opoczyńskiego niewątpliwie trzeba zaliczyć do dobrej literatury.
Reportaże dotyczą najczęściej losu najbiedniejszych i tych, którzy nie są dość zaradni by zdobyć pieniądze na kolejny haracz dla oprawcy, którym często jest dawny sąsiad. Czytając prace Opoczyńskiego da się odczuć pewną pretensję wobec braku solidarności wśród Żydów żyjących w getcie. Być może ów brak solidarności jest wynikiem wojny i trudnych warunków życia w getcie, gdzie najważniejszą rzeczą było przetrwanie. Pomimo tego getto jawi się jako jeden organizm, którego każdy członek zależny jest od drugiego. Jak w każdym organizmie, tak i w getcie jest ciągły ruch i każda, nawet najmniejsza, komórka pełnio konkretną funkcję. Nawet małe dzieci zdolne zmieścić się w dziurze muru getta szmuglują jedzenie dla innych. Jak każdy organizm tak również i getto chce przetrwać. Do końca w getcie panowała nadzieja, że kiedyś przyjdzie lepszy czas.
W początkowej fazie wojny, gdy przepisy i oprawca nie byli jeszcze tak skrupulatni szansą na lepsze życie wydawała się ucieczka do ZSRR. W reportażu „Dom numer 21” Opoczyński opisuje rozterki i nadzieje Żydów „do tamtej strony”, gdzie „[...] człowiek jest chociaż wolny, głodny czy syty, ale jest człowiekiem. A tu, co?”. Niedługo jednak i ta nadzieja na lepsze życie okazała się tylko złudnym marzeniem
„[...] i ruscy żołnierze strzelają do przekradających się przez granicę. […] Jak to? Rosjanie, którzy wszystkich nazywają „towariszczi”, strzelają do ludzi uciekających z piekła? Do Żydów, ofiar hitlerowskiego terroru ?” (reportaż „Dom numer 21”, s. 45).
Ale i tak los tych, którzy przedostali się na „tamtą stronę” był o niebo lepszy od tych, którzy pozostali. Dobrze wiedział o tym Opoczyński. Będąc „żydowskim listonoszem” był naocznym świadkiem reakcji na listy otrzymywane z „tamtej strony”:
„Dlatego list z Rosji nie był traktowany jak list, jak zapisany kawałek papieru, ale jak żywy posłaniec. Taki liścik od syna zapowiadający nadejście paczki stara matka pieściła drżącymi palcami, przyciskała do serca, wyobrażała sobie gęsi smalec, pipki, wątróbki i cebule ze skwarkami jadane na dziecięce święta. Żony po artykułach wymienianych w listach rozpoznawały tym szczególnym zmysłem kobiet, czy mężowie pozostają im wierni” (reportaż „Żydowski listonosz” s. 169).
Podsumowanie
Myślę, że „Reportaże z Warszawskiego Getta” Opoczyńskiego to dla badacza czasów Zagłady praca szczególna. Obraz getta, jaki ukazuje Perec Opoczyński, jest niezwykle subiektywny, ale jednocześnie prawdziwy. Jest to relacja bezpośrednia z tego, co się działo w tamtym czasie i co było ważne dla zwykłego człowieka. Perec Opoczyński z pewnością spisywał ją po całym dniu doręczania listów – zmęczony godzinami wspinania się po stromych schodach warszawskich kamienic. Ocenę tego, co opisał pozostawiam czytelnikom.
Powołując organizację Ojneg Szabes, Emmanuel Ringelblum za cel stawiał sobie jak najlepsze udokumentowanie tego, co działo się podczas Zagłady w Getcie Warszawskim. Do współpracy, tj. pisania reportaży i raportów, słynny historyk zatrudnił właśnie Pereca Opoczyńskiego, który – w mojej ocenie – ze swej funkcji wywiązał się znakomicie.
Zobacz też
- Recenzja: „Zagłada Żydów. Studia i Materiały”
Zredagował: Kamil Janicki