Październikowy numer czasopisma „Odkrywca”
Roman Owidzki opisuje fascynującą historię odkrycia archiwaliów znacząco uzupełniających naszą wiedzę na temat zakładów przemysłowych funkcjonujących podczas wojny w Wałbrzychu. Jeżeli jesteśmy już w tym słynnym ostatnio dolnośląskim mieście, warto zwrócić także uwagę na artykuł prezentujący kulisy odnalezienia tam na początku roku skarbu monet. Perypetie z tym związane bez wątpienia stanowią istotny przyczynek do rozważań na temat obowiązujących w Polsce procedur prawnych regulujących zgłaszanie znalezisk. Na koniec tekst Radka Szewczyka, który rozprawia się z jednym z epizodów walk o Festung Breslau – stosowaniem… torped. To tylko kilka propozycji, wybranych spośród kilkunastu, które redakcja przygotowała:
Warto przeczytać m.in.:
Teczki Holzmanna, Juliusz Szymański s. 4
Marzec 2016. Telefon: – Mówi Robert P…– tu pada nazwisko angielskiej gwiazdy kapeli rockowej sprzed ćwierć wieku. – Czy interesują pana plany budowy bunkra w Konewce? Pytanie retoryczne. Jestem jednak sceptyczny. To nie pierwszy telefon z rewelacyjnymi i odkrywczymi informacjami o Konewce. Poza tym to nazwisko czy pseudonim? Przez lata spotkałem już sporo ludzi, którzy wiedzę o budowie i przeznaczeniu schronu w Konewce mieli w małym palcu. Wiedzieli, gdzie znajdują się podziemne kondygnacje, zapadnia dla pociągu, gdzie ukryto złoto z warszawskiego getta, zbiorniki z ciężką wodą. Ich oczekiwania były niewielkie. Zwykle wiertnica, koparki, młoty pneumatyczne, czasem saper z zapasem materiałów wybuchowych. No i oczywiście udział w podziale łupów i chwały... Moje wątpliwości rozwiał jednak mail ze skanami kilku dokumentów, które po chwili, zdumiony, oglądałem na monitorze komputera. Na planie bez trudu rozpoznałem znane od lat miejsca i obiekty...
Cenne archiwalia z Kuźnic Świdnickich, Roman Owidzki s. 10
Sprawa budowy tej elektrowni w trakcie II wojny światowej jest arcyciekawa. W tym czasie zaczęto już opracowywać plany przenoszenia filii zakładów produkcji zbrojeniowej z głębi Rzeszy na Dolny Śląsk. Docelowo siłownia miała osiągnąć w 1945 r. bardzo dużą moc blisko 170 MW. Dziś po tym wielkim obiekcie energetycznym pozostały resztki w postaci małej siłowni,,Mercury” o mocy 8 MW. Sprawa zapewne dalej byłaby zapomniana, gdyby nie przypadek, jaki zdarzył się latem 2016 r. w Kuźnicach Świdnickich (część Boguszowa-Gorców). Na małym osiedlu, gdzie wszyscy znają się od lat, doszło do niecodziennego zdarzenia. Do mieszkania Pana Mateusza Mykytyszyna przyniesione zostało pudełko przez osobę, która właśnie sprzedała swój dom i na dniach wyjeżdżała z Kuźnic. Pan Mateusz dobrze jest znany mieszkańcom osiedla ze swojej pasji historycznej – na co dzień jest Prezesem Fundacji Księżnej Daisy von Pless w Zamku Książ.
Pamiątki po bitwie pod Iganiami, Anna Straszyńska s. 22
– Zapewne do dziś tereny pola bitwy wokół Muchawki kryją wiele pamiątek z tamtych czasów. W roku 1927 podczas budowy betonowego już mostu na Muchawce znaleziono między innymi karabin, który podarowany został do zbiorów organizowanego w Siedlcach Muzeum im. Asłanowicza. - Wiele artefaktów dnajdywanych przez mieszkańców podczas pracy na polu, również zostało przekazanych do muzeum siedleckiego bądź izby tradycji przy szkole w Nowych Iganiach – ocenia Tomasz Nasiłowski.
Zapomniana broń przeciwpancerna AK. Część 2, Michał Czacharowski s. 40
Solothurn S18-1100 był karabinem przeciwpancernym o kalibrze 20 mm. W nomenklaturach różnych armii klasyfikowany był również jako działko lub rusznica przeciwpancerna. W przedwojennej Polsce model S18-100 określany był jako najcięższy karabin (nkb). Został zaprojektowany przez niemiecka firmę zbrojeniową Rheinmetall. Prace nad prototypem trwały od 1932 do 1935 r. W pracach konstruktorskich nad tą bronią wykorzystano rozwiązania z m.in. wyjątkowo udanej konstrukcji działka przeciwlotniczego 2 cm FlaK 30/38 oraz działka 2 cm KwK 30/38 L/55, w które uzbrajano cały wachlarz niemieckich wozów bojowych. Ze względu na ograniczenia, jakie na niemiecki przemysł zbrojeniowy narzucił po I wojnie światowej Traktat Wersalski broń nie mogła powstać w III Rzeszy. Produkcje umiejscowiono w Szwajcarii w fabryce zbrojeniowej Solothurn Waffenfabrik AG, w miejscowości o tej samej nazwie, od której też nazywano powstałe tam rodzaje uzbrojenia.
Fortyfikacje II RP na Polesiu. Schrony obrony przeciwpancernej rejonu „Antonówka”. Część 2, JJerzy Sadowski s. 64
Jako uzbrojenie przeciwpancerne poleskich fortyfikacji zamierzano stosować armaty kalibru dwóch typów: 37 mm Hotchkiss wz. 85 lub forteczną wersję Bofors wz. 36. Skonstruowana pod koniec XIX wieku armata francuskiej firmy Hotchkiss miała lufę długości 842 mm (22 kalibry), strzelała amunicją 37x97R, której pocisk ppanc. ważył 0,52 kg i miał prędkość wylotową 610 m/s. Celowanie odbywało się w sposób „karabinowy”, ponieważ do celowania służyły otwarte przyrządy celownicze (przeziernik), a naprowadzanie na cel odbywało się za pomocą kolby w formie opory z przeciwwagą oraz poduszką łagodzącą oddziaływanie wystrzału na celowniczego. Armata szwedzkiej firmy Bofors była konstrukcją opracowaną w latach 30. XX w., miała lufę długości 1665 mm (L 45), strzelała amunicją 37x257R, której pocisk ppanc. o masie 0,70 kg miał prędkość wylotową 800 m/s. Armata wyposażona była w podstawę z precyzyjnym mechanizmem naprowadzania oraz w celownik optyczny i produkowana była w trzech wersjach: polowej, czołgowej i fortecznej.
Czasopismo „Odkrywca” ukazuje się nieprzerwanie od 1998 r., dotychczas opublikowanych zostało ponad 200 numerów.