Paweł Kochański: O 17. Pułku Ułanów mawiano „Jaśniepański i ziemiański, siedemnasty pułk ułański”

opublikowano: 2023-05-30, 09:57
wszelkie prawa zastrzeżone
Jaka jest geneza 17. Pułku Ułanów Wielkopolskich? Jak wyglądało ich szkolenie? Którzy z nich zginęli w Katyniu? Ile prawdy jest w powiedzeniu o „ułańskiej fantazji” i co ma do tego malowanie koni? Wszystko to wyjaśnia Paweł Kochański, autor bogato ilustrowanego albumu „17. Pułk Ułanów Wielkopolskich”.
reklama
Zawody jeździeckie o mistrzostwo Armii w Hrubieszowie – zwycięska ekipa 17. pułku (fot. NAC).

Magdalena Mikrut-Majeranek: Jaka jest geneza 17. Pułku Ułanów Wielkopolskich? Dlaczego wybrano akurat numer 17?

Paweł Kochański: Pułk powstał w czasie powstania wielkopolskiego 6 stycznia 1919 r. i początkowo nosił nazwę 2. Pułku Ułanów Wielkiego Księstwa Poznańskiego, zmienioną po przysiędze w lutym 1919 r. na 3. Pułk Ułanów Wielkopolskich. Po walkach powstania wielkopolskiego pułk uczestniczył w przejęciu z rąk Prusaków ziem Pomorza przyznanego Polsce na mocy Traktatu Wersalskiego. W lutym 1920 r. został wysłany do Wilna na front przeciw bolszewikom i tym czasie nastąpiła ostateczna zmiana numeracji, a tym samym nazwy pułku. W związku z unifikacją Armii Wielkopolskiej z Wojskiem Polskim pułk otrzymał nazwę 17. Pułku Ułanów Wielkopolskich.

Z jakich grup społecznych rekrutowali się żołnierze pułku i czy była to popularna jednostka niemająca problemów z coroczną rekrutacją?

Żołnierze 17. Pułku Ułanów rekrutowali się ze wszystkich grup społecznych II Rzeczypospolitej. Oficerowie w zdecydowanej większości wywodzili się z rodów arystokratycznych, szlacheckich i ziemiańskich Wielkopolski, Pomorza i Kresów Wschodnich stąd też znana żurawiejka pułkowa: Jaśniepański i ziemiański, siedemnasty pułk ułański. Oczywiście większość tych oficerów rozpoczynała służbę na początku swej kariery wojskowej jako żołnierze szeregowi i dopiero później w wyniku ukończenia odpowiednich szkół i podniesienia kwalifikacji stawali się oficerami. Podoficerowie pochodzili niemal w całości z wielkopolskich miast i wsi, a żołnierze szeregowi byli rekrutowani w 50 proc. z Wielkopolski i po 25 proc. z Małopolski Wschodniej i Polski centralnej. Co roku do pułku przybywało od 300 do 400 rekrutów. Tak było oczywiście w okresie pokojowym, kiedy nastąpił usystematyzowany przydział poborowych, w czasie wojny z bolszewikami kwestia uzupełnień żołnierzy do pułku była bardziej skomplikowana, ponieważ oprócz rekrutów przysyłanych z Wielkopolski do wcielano do jednostki także żołnierzy z rozbitych jednostek.

Służba wojskowa w kawalerii wynosiła 22,5 miesiąca, a szkolenie dla rekrutów – pół roku. Jak w tym czasie wyglądało życie najpierw rekrutów, a potem ułanów?

Tak służba w kawalerii trwała dłużej niż np. w piechocie aż o cztery i pół miesiąca, a związane to było z tym, że kawalerzysta musiał przyswoić sobie wiedzę o koniu, prawidłową naukę jazdy konnej, władania białą bronią konno i pieszo oraz musiał przejść szereg szkoleń, które obowiązywały w innych rodzajach wojsk, jak choćby szkolenie strzeleckie czy różnego rodzaju regulaminy. Taki typowy dzień ułana to pobudka o godz. 5.00 rano, ścielenie łóżek, ubieranie się, modlitwa, pojenie, karmienie i czyszczenie koni, o 7.00 mycie się, śniadanie, od 8.00 rozpoczynało się szkolenie tj. zależnie od dnia, ale najczęściej gimnastyka, woltyżerka, jazda konna, od 10.45 pojenie i karmienie koni, od 12.00 do 14.00 przerwa obiadowa, od 14 do 17.00 zajęcia teoretyczne z regulaminów, nauki o broni, wyszkolenia strzeleckiego, musztry, od 17.30 do 18.30 pojenie, karmienie i czyszczenie koni, do 19.00 kolacja, od 19.00 do 20.30 czas wolny, o 20.30 zbiórka, odczyt rozkazów, modlitwa i od 20.45 do 21.00 mycie i capstrzyk. Po dwóch miesiącach rekruckiego życia nadchodziła uroczysta chwila złożenia przysięgi. Odbywało się to bardzo uroczyście najczęściej na leszczyńskim rynku przed ratuszem.

reklama
Polowanie "par force" w 17. pułku w Biedrusku pod Poznaniem – grupa uczestników polowania z psami.

Po przysiędze ułani mogli już wychodzić z koszar na przepustki. W niedziele ułani maszerowali zwartymi pododdziałami na msze święte do kościoła lub do cerkwi. Oczywiście poza służbą odbywały się także w czasie świąt pułkowych zawody jeździeckie, w których brali udział szeregowi.

Dla ułanów ważna była tradycja. W ich życiu było miejsce nie tylko na walkę, ale i na odrobinę rozrywki. O tym jak spędzali wolny czas, świadczą zdjęcia zamieszczone w Pana publikacji. Należy dodać, że to monumentalny album zawierający olbrzymią liczbę zdjęć prezentujących zarówno życie zawodowe i codzienne żołnierzy 17. Pułku Ułanów. A jakie święta celebrowali?

Naturalnie życie żołnierzy nie składało się tylko z obowiązków służbowych, ale wypełnione było także zabawą i rozrywką. Zdecydowana większość zdjęć przedstawia żołnierzy w czasie ich obowiązków służbowych w czasie różnych zajęć w koszarach, lub ćwiczeń na manewrach w polu, jest jednak także duża grupa fotografii prezentująca bogactwo i różnorodność uroczystych świąt państwowych, pułkowych i jeździeckich takich jak np. zawody hippiczne, zaprzysiężenia rekrutów, czy Hubertusy, na które zapraszano wielu gości. Uroczystości te kończyły się przeważnie pięknymi balami w kasynie oficerskim. Występują fotografie przedstawiające wyjazdy krajoznawcze po Polsce np. nad morze do Gdyni, lub do Krakowa. Wyjątkowo interesujące jest zdjęcie, na którym nasi ułani przebrani są w szaty Beduinów. Organizowano gry konne w tych strojach, ale nie zachowały się żadne informacje, które wyjaśniałyby cóż to za ciekawa zabawa. Tradycyjnie co tydzień w środę odbywały się w kasynie oficerskim środowe obiady oficerskie. W albumie znajduje się opis przebiegu takiego spotkania oraz kilka interesujących fotografii.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę pod redakcją Pawła Kochańskiego „17. Pułk Ułanów Wielkopolskich”

Paweł Kochański
„17. Pułk Ułanów Wielkopolskich
cena:
69,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2023
Liczba stron:
504
ISBN:
978-83-8229-679-2
EAN:
9788382296792
reklama
Zwycięska ekipa 17. pułku na zawodach jeździeckich o mistrzostwo armii w Suwałkach, sierpień 1935 (fot. NAC)

Album stanowi nie tylko narracyjną, ale przede wszystkim wizualną podróż przez dzieje 17. Pułku Ułanów – fotografie przedstawiają drobiazgowo ich historię od początków istnienia aż po czasy nam współczesne. Skąd pochodzą opublikowane w albumie zdjęcia? Jak udało się pozyskać ich tak wiele?

Pierwsze fotografie jeszcze w 2019 r. otrzymałem od rodzin żołnierzy, w tym samym czasie pozyskałem największy zespół zdjęć pochodzący z Muzeum Okręgowego w Lesznie i Archiwum Państwowego w Lesznie. W przeciągu czterech lat poszukiwań na terenie całego kraju otrzymałem materiały archiwalne oraz zdjęcia eksponatów od 86 osób prywatnych, głównie rodzin wojskowych i kolekcjonerów oraz 47 instytucji. Zdjęcia od instytucji to głównie archiwa państwowe z Leszna, Gniezna, Bydgoszczy i Poznania oraz liczne muzea. Trudno to wszystko wyliczyć. W zbieranie zdjęć zaangażowało się też kilku moich znajomych, którzy przekazywali mi informacje, gdzie znajdują się lub mogą się znajdować ciekawe materiały. Przyznam, że nie wszyscy byli zainteresowani, aby podzielić się swoimi zbiorami, z drugiej strony doszukałem się kilku zdjęć, które pojawiały się w kilku kopiach wykonanych jeszcze w okresie powstania wielkopolskiego czy międzywojennym.

Szeregi ułanów zasilali m.in. arystokraci jak np. arcyksiążę Leon Habsburg, tytularny książę cieszyński w latach 1936–1939, książę Dominik Rainer Radziwiłł z Balic, hrabia Bohdan Szembek z Siemianic, hrabia Feliks Tyszkiewicz-Łącki czy hrabia Józef Wichliński-Mielżyński. Co wiadomo o ich działaniach? Czy wymienieni wsławili się na polu boju?

Nie wszyscy wymienieni oficerowie służyli w pułku od samego początku, część z nich otrzymała przydział do pułku już po zakończeniu działań wojennych. Tak było w przypadku arcyksięcia Leona Habsburga, który odznaczył się w czasie wojny z bolszewikami, służąc w 11. Pułku Ułanów Legionowych, a w boju pod Mikołajowem został ranny. Hrabia Wichliński-Mielżyński ciężko zachorował w czasie odwrotu spod Kijowa i został wysłany do Gniezna celem wyleczenia.

reklama

W garnizonie gnieźnieńskim odwiedził go hr. Ignacy Mielżyński, który będąc wtedy dowódcą 215 ochotniczego Pułku Ułanów, włączył go do swojego pułku, gdzie Wichliński dosłużył się Krzyża Virtuti Militari. Po wojnie powrócił jednak do 17. Pułku Ułanów, z którym związany był od powstania wielkopolskiego. Wojnę z bolszewikami w składzie pułku na stanowisku zastępcy dowódcy pułku odbył rtm. Włodzimierz Podhorski, pochodzący ze starej książęcej rodziny kresowej. W czasie wojny za świetnie przeprowadzoną akcję pod Rudnią-Kowanką otrzymał Krzyż Virtuti Militari. 

Wręczenie prezydentowi RP Ignacemu Mościckiemu odznaki pułkowej przez delegację 17. pułku 18 kwietnia 1934 (fot. NAC)

Większość z wymienionych, poza księciem Radziwiłłem, który został deportowany do gułagu, zginęła podczas II wojny światowej. A jakie były losu pułku po zakończeniu II wojny światowej?

Pułk został rozwiązany w czasie kapitulacji w Warszawie we wrześniu 1939 r. W czasie okupacji władze Armii Krajowej postanowiły jednak odtworzyć pułk w ramach Wielkopolskiej Brygady Kawalerii zmotoryzowanej. 17. Pułk Ułanów odtwarzano w Warszawie. Żołnierze odtwarzanego pułku walczyli jako partyzanci, ale włączyli się także do walk miejskich po wybuchu powstania warszawskiego. Część żołnierzy trafiła do obozów jenieckich w tym do sowieckich. Do Francji, a później do Anglii przedarło się kilkudziesięciu oficerów i żołnierzy pułku, jednak nie odtworzono jednostki na Zachodzie i żołnierze walczyli w składzie innych jednostek Wojska Polskiego.

Wielu żołnierzy 17. Pułku Ułanów było ofiarami zbrodni katyńskiej. Komu udało się uniknąć tego losu?

Oficerowie 17. Pułku Ułanów, którzy dostali się do niewoli sowieckiej, pochodzili głównie z Ośrodka Zamiejscowego Wielkopolskiej Brygady Kawalerii z Kraśnika. Do 17 września żołnierze ci walczyli głównie z Niemcami, a po agresji sowietów na Polskę zmuszeni byli walczyć także z Armią Czerwoną. Niewoli uniknęli ci oficerowie, którzy dostali się do niewoli niemieckiej, bądź jej uniknęli, przedostając się na Zachód lub przechodząc do konspiracji.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę pod redakcją Pawła Kochańskiego „17. Pułk Ułanów Wielkopolskich”

Paweł Kochański
„17. Pułk Ułanów Wielkopolskich
cena:
69,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2023
Liczba stron:
504
ISBN:
978-83-8229-679-2
EAN:
9788382296792
reklama

Ułani niemal od początku borykali się z brakami finansowymi, które przekładały się także na brak ujednoliconego munduru. Jak kształtowała się kwestia umundurowania na przestrzeni XX wieku?

Edward Grabski (1883-1951) – organizator i pierwszy dowódca Pułku.

Armia Wielkopolska była świetnie wyekwipowana i w początkowym okresie wojny nie było trudności materiałowych. Te wystąpiły dopiero z czasem, gdy przedłużająca się wojna nadszarpnęła finansowo społeczeństwo Wielkopolski i całej Polski. Braki w umundurowaniu łagodzono dostawami z demobilu otrzymywanego od Amerykanów, Brytyjczyków i Francuzów. Krótko po wojnie z bolszewikami umundurowanie Wojska Polskiego z uwagi na trudne położenie gospodarcze w Polsce przedstawiało się bardzo różnorodnie, a zarazem barwnie.

Żołnierze donaszali stare sorty mundurowe Armii Wielkopolskiej, posiadali już jednak nowe umundurowanie polskie wz. 19, a z demobilu dostarczano mundury z innych armii. Od 1923 r. następowało pewne ujednolicenie i większość żołnierzy wyposażona była już w mundury polskie wz. 19, jednak jeszcze w latach trzydziestych XX w., po wprowadzeniu nowych mundurów wz. 36, część żołnierzy donaszała stare mundury wz. 19.

W 1924 r. wprowadzono letnie bluzy drelichowe szeregowych zakładane przez głowę, w 1926 r. letnie kurtki oficerskie, a w 1927 r. oficerskie kurtki garnizonowe. Wyjątkowo barwnie ułani prezentowali się w zimowych kożuszkach huzarskich, w tym część w barwie granatowej. Po paru latach uszyto nowe kożuszki w kolorze ochronnym. Z biegiem czasu umundurowanie Wojska Polskiego uległo niemal całkowitemu ujednoliceniu.

Utarło się powiedzenie dotyczące ułańskiej fantazji. Wydaje się, że potwierdzeniem tego może być sytuacja z 20 maja 1939 roku, kiedy to tuż przed świętem 20-lecia istnienia pułku, gdy rotmistrz Michał Gutowski, dowódca 1. Szwadronu… pomalował konie, dokonując mistyfikacji. Dlaczego?

Ta historia jest prawdziwa. Otóż w kawalerii jako tej broni, która odwoływała się do tradycji rycerskiej bardzo ważnym elementem był wygląd zarówno żołnierza jak i jego rumaka. 21 maja w dniu święta pułkowego miał przyjechać Marszałek Polski Edward Śmigły-Rydz wręczyć nowy sztandar pułkowi i w związku z powyższym dowódca 1. szwadronu pragnął poprawić wygląd swoich wierzchowców, by wypaść jak najlepiej w oczach przełożonych.

W tym miejscu warto jednak zacytować świadka tej historii, czyli samego generała Gutowskiego:

reklama
Zawody konne Hrubieszowskiego Klubu Jazdy - por. Michał Gutowski na klaczy Jasiołda II, październik 1936. Później Gutowski został generałem brygady Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Był też olimpijczykiem (fot. NAC)

- Kadra oficerska i podoficerska była wyborowa. Porucznik Lucek Woźniak, podporucznicy Romek Nitecki i Janusz Bardziński. Szef st. wachm. Ludwik Kujawa, wachmistrze Walczak, Fikus, Siedliński, plutonowy Dorenda i paru innych. Umundurowanie, wyszkolenie formalnie na dobrym poziomie, z tym też kłopotu nie było. Jednakowoż był kłopot, i to z końmi. Mimo bowiem, że przehandlowałem już wszystkie odmastki, zresztą tylko czasowo z innymi szwadronami, po ustawieniu w rozwiniętym dwuszeregu nie mogę powiedzieć, abym był tym wyglądem zachwycony. O żadnej jednolitości mowy nie ma. Toteż przestawiamy, szuflujemy i nic nie wychodzi. Ten ma za dużo białego, ten znów wcale, jednym słowem „kakofonia”. Co tu robić? Konie wróciły do stajni, a ja chodzę po kancelarii i próbuję znaleźć rozwiązanie. Tymczasem zjawia się Wacuś (wachm. Siedliński), wysuwając nieśmiało dosyć ryzykowną propozycję. Panie rotmistrzu, a może by je tak trochę „pomalować”. Co pomalować? Tak, panie rotmistrzu, to tak cygany i inni złodzieje robili, podmalujemy troszeczkę i będzie wyglądać pierwsza klasa, pan rotmistrz zobaczy. […] Mój kochany Siedliński okazał się artystą nie lada, może nie na miarę Kossaka czy Matejki, ale artystą, i to nie byle jakim. Za chwilę oba konie wyglądały jak bliźniaki. Szczerze mówiąc, nawet z bliska trudno było rozpoznać, doprawdy sam byłem zdziwiony tą metamorfozą. Odczekałem jeszcze dobrą godzinę, aby sprawdzić, jak to będzie trzymać. Tymczasem trzyma jak sto diabłów. Zarządzam odprawę oficerów i starszych podoficerów i pokazuję im wynik Wacusiowego eksperymentu. Na jutro wszystkie konie pierwszego szeregu mają mieć strzałki, a cały drugi szereg gwiazdki, a poza tym wszystko to ma być zachowane w stuprocentowej tajemnicy. Jeżeli nie daj Boże pułkownik się o tym dowie, to ja będę wisiał, ale ten, co farbę puści, też z życiem się pożegna, i to z mojej ręki. W krótkim czasie szwadronowa stajnia zamieniła się w pracownię malarską. Malowanie szło całą parą blisko całą noc pod moim osobistym nadzorem. Toteż gdy następnego ranka szwadron ponownie stanął do przeglądu, wyglądało to już zupełnie inaczej, jeszcze tu i ówdzie poprawka i wynik ofiarnej pracy był zupełnie zadawalający.

Historia 17. Pułku Ułanów Wielkopolskich nie zakończyła się wraz z kresem II wojny światowej. Kto dziś kontynuuje tradycje?

Historia 17. Pułku Ułanów Wielkopolskich jako jednostki konnej zakończyła się wraz z kapitulacją Warszawy w 1939 r., jednak w czasie okupacji dowództwo Armii Krajowej postanowiło odtworzyć pułk w ramach zmotoryzowanej Wielkopolskiej Brygady Kawalerii, której kadry rozpoczęto tworzyć właśnie w Warszawie. Niestety, wiemy jak potoczyły się dzieje polskiej konspiracji. Część żołnierzy walczyła w czasie powstania warszawskiego, a część została jeszcze przed powstaniem wyprowadzona z miasta i brała udział w walkach partyzanckich. W okresie okres PRL-u nie można było kultywować tradycji pułkowych, nie wspominając nawet o odtwarzaniu jednostek wojskowych odwołujących się do tradycji kawaleryjskiej. Sytuacja zmieniła się diametralnie dopiero po 1989 r., kiedy zmienił się ustrój Polski. Początkowo dziedzictwo 17. Pułku Ułanów przejął 2 Batalion Czołgów 15. Wielkopolskiej Brygady Kawalerii Pancernej, jednak brygada została rozformowana w 2007 r. Dopiero w 2013 r. tradycje 17. Pułku Ułanów przywrócono w wojsku. Tym razem nastąpiło to w 17. Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej, przekazując dziedziczenie tradycji pułkowych Kompanii Rozpoznawczej brygady. Osobno rozwijały się tradycje pułkowe w środowiskach kawalerii ochotniczej złożonej z ludzi zafascynowanych obyczajami i historią kawalerii. W 2001 r. w ramach Stowarzyszenia Polski Klub Kawaleryjski utworzono Oddział Terenowy im. 17. Pułku Ułanów Wlkp., który obecnie funkcjonuje już ponad 22 lata, a członkowie oddziału ściśle współpracują z Kompanią Rozpoznawczą 17. Wlkp. Bryg. Zmech.

Dziękuję serdecznie za rozmowę!

Paweł Kochański, pracownik poznańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, autor albumu „17. Pułk Ułanów Wielkopolskich” (fot. archiwum prywatne).

Materiał powstał dzięki współpracy reklamowej z Wydawnictwem Instytutu Pamięci Narodowej.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę pod redakcją Pawła Kochańskiego „17. Pułk Ułanów Wielkopolskich”

Paweł Kochański
„17. Pułk Ułanów Wielkopolskich
cena:
69,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2023
Liczba stron:
504
ISBN:
978-83-8229-679-2
EAN:
9788382296792
reklama
Komentarze
o autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone