Paweł Kochański – „17. Pułk Ułanów Wielkopolskich" – recenzja i ocena
Paweł Kochański – „17. Pułk Ułanów Wielkopolskich" – recenzja i ocena
Czy warto?
Zanim podzielę się swoimi wrażeniami na temat pracy autora, kilka słów o wysiłkach wydawcy. Kolejny raz przy recenzji albumu made in IPN mam nieodparte wrażenie bezkompromisowego stawiania na jakość. „17 pułk” to pozycja która za sprawą samej szaty graficznej, wielkości, doboru kolorów i solidności okładki ozdobi każdą biblioteczkę. Od pierwszych chwil czuć, że trzymamy w rękach prawdziwe dzieło, które oczywiście swoje waży. Ponieważ lekturę książki niecierpliwie rozpocząłem od wersji elektronicznej, samo zapoznanie się z papierowym egzemplarzem wywołało bardzo przyjemny efekt. Miałem bowiem nieodparte wrażenie, iż jakość, wielkość i waga pozycji odzwierciedlają ilość pracy, jaką autor włożył przez kilka lat w poszukiwanie ikonografii do swojego dzieła.
Każdy, kto ma za sobą lekturę jakiejkolwiek monografii dowolnego związku operacyjnego czy taktycznego, przywykł raczej do znacznie skromniejszej formy przedstawiania słowem i grafiką historii jego działań. W przypadku „17 pułku” jest inaczej… Ze względu na wspomnianą powyżej szatę graficzną oraz jakość wykonania ma się raczej wrażenie obcowania z graficznym leksykonem dotyczącym najnowszej generacji sprzętu niż z osadzoną w latach 1918–45 opowieścią o filarze poznańskiej brygady kawalerii.
Słowem…
Zanim zatopimy się w całej masie grafik czy zdjęć, trzeba przyznać, że pierwsza część pozycji pozwala nam zapoznać się z historią jednostki – od pierwszych dni niepodległości po czasy nam współczesne. Tworzenie podwalin pod pułk „gnieźnieńskich kanarków”, udział w walkach w Wielkopolsce, wojnie polsko-bolszewickiej, okres międzywojnia i w końcu szlak bojowy podczas kampanii polskiej oraz zawiłe losy żołnierzy pułku po 1945 roku – wszystkie te okresy opisano z ogromną starannością, ciągle dbając jednak o utrzymanie ciekawości czytelnika. Przez część opisową najczęściej się po prostu płynie. Duża w tym zasługa umiejętnego operowania przez Pawła Kochańskiego materiałem źródłowym w postaci wspomnień, listów czy notatek. Opis codziennych zwyczajów, celebry towarzyszące świętom, wspomnienia życia „po godzinach” wręcz przenoszą w lata dwudzieste i trzydzieste poprzedniego wieku.
Opisy walk, czy to przed rokiem 1921 czy w trakcie 1939 roku, skoncentrowane na działaniach konkretnych szwadronów dają ciekawą perspektywę wszystkim zainteresowanym zmaganiami polskiej jazdy z sowieckim czy niemieckim przeciwnikiem. Język używany w książce jest klarowny i przystępny, co sprawia, że czytanie jest przyjemne i angażujące. Kochański umiejętnie balansuje między prezentowaniem faktów historycznych a wciągającym narracyjnym stylem, dzięki czemu czytelnik może nabyć rzetelną wiedzę o wydarzeniach historycznych, nie rezygnując z ciekawego opowiadania.
Byłoby bardzo dobrze gdyby część I (opisowa) ukazała się również w wersji elektronicznej jako ebook. Jestem przekonany, że niewielkim nakładem pracy IPN powstałaby dzięki temu treściwa i zwięzła pozycja doskonale oddająca klimat II RP i kawalerii jako takiej.
… i obrazem
Ciekawy i merytoryczny opis zawarty na prawie 100 stronach jest jednak tylko preludium do wspaniale skomponowanej uczty dla oczu każdego pasjonata historii i/lub dawnej fotografii. Słowa uznania należy przekazać w kierunku redakcyjnej pracy dr. Adama Pleskaczyńskiego, któremu autor dziękuje we wstępie za wkład w nadanie tej pozycji atrakcyjnej formy. W rzeczy samej za sprawą pracy tego duetu, książka nadaje inny, bardzo pozytywny sens stwierdzeniu o przeroście formy nad treścią. Przedstawienie historii pułku najpierw w postaci niezwykle rzetelnego i wciągającego opisu, a następnie przejście jej ponownie w postaci bogatej i smacznie podanej ikonografii jest posunięciem doskonałym.
Paweł Kochański przez kilka lat zgromadził za sprawą swojej nieustępliwej pracy pokaźny zbiór, łącząc materiały muzealne z tymi uzyskanymi od osób prywatnych. Dzięki temu możemy w części drugiej oglądać nie tylko fotografie, mapy czy grafiki (np. dot. uzbrojenia czy stopni wojskowych), ale również wycinki z prasy, legitymacje, a nawet karykatury postaci pułkowych. Pomimo iż sam nie zaliczam się do fanów albumów, od tego trudno było mi się oderwać.
Do poprawy
Tym razem napisać cokolwiek będzie trudno, czuje się wręcz zmuszony szukać dziury w całym. Pasjonująca opowieść, wyposażona w imponującą kolekcję obrazów, napisana przez prawdziwego pasjonata przemawia do mnie w pełni. Mimo, iż opisywana historia dotyczy jedynie pułku kawalerii, jak w soczewce odzwierciedla charakter służby w jednostkach jazdy Wojska Polskiego i życia w okresie międzywojennym w II RP.
Mogę żartobliwie stwierdzić, iż jedyne co po lekturze wprawiło mnie w stan pewnej refleksji to chęć zapisania się do kawalerii, jako że konno nie jeżdżę. Nie chodzi bynajmniej o jednowymiarowość opisów – nie brakuje faktów smutnych czy odnotowania pułkowych niepowodzeń. Bardziej ma się wrażenie obcowania z trybutem ku pamięci, żeby nie powiedzieć laurką. Wciągającą, świetnie wykonaną, momentami krytyczną – ale wciąż czymś, co ma upamiętnić, oddać hołd a nie surową oceną faktycznego działania „siedemnastego” na tle innych pułków kawalerii czy rozłożenia na czynniki pierwsze działań bojowych poszczególnych składowych gnieźnieńskich kanarków.
Trzeci rozdział w stylu „krytycznym okiem” byłby całkiem pożądany, choć jak wspomniałem powyżej, w samym opisie nie znalazłem przykładów braku rzetelności, nie miałem również wrażenia pomijania faktów niewygodnych czy przykrych dla pułku. Mam nadzieję, że książka ta nie jest ostatnim słowem Pawła Kochańskiego, czyta i ogląda się to świetnie. Zdecydowanie polecam!