Paul Nabhan – „Kumin, kakao i karawana” – recenzja i ocena
Gary Paul Nabhan to amerykański etnobotanik i ekolog żywności. W książce Kumin, kakao i karawana. Odyseja aromatyczna (w oryginalnym tytule w miejsce „kakao” jest „camels”) wyruszy w podróż, żeby odkryć przed nami tajemnice kryjące się za takimi nazwami jak róża damasceńska, kolendra czy herbata Pu-erh (zwana „oddechem wielbłąda”). Jego celem nie jest jednak przedstawienie historii przypraw czy romantycznych przygód karawan, chociaż i te są obecne w jego opowieści. Podstawowym zadaniem, jakie wyznacza sobie Nabhan, jest zbadanie źródeł procesów globalizacyjnych. Według niego za narodzinami i rozwojem globalizacji stoją właśnie aromatyczne zioła, korzenie, gumy i kadzidła.
W książce zostanie to przedstawione poprzez ukazanie rozwoju handlu prowadzonego przez ludy semickie. Jego początek datowany trzy i pół tysiąca lat temu miał miejsce na pustkowiach Omanu. Autor przygląda się działaniom kolejnych ludów od czasów prehistorycznych do połowy XVI w. (sięgając też do wieków XIX i XX): Minejczyków, Nabatejczyków, Kurajszytów, Arabów, Persów czy Chińczyków. Wskazuje i omawia wydarzenia, które według niego przyczyniały się do rozwoju i przyspieszenia procesów globalizacyjnych, np. zniszczenie tamy w Ma’rib, popyt na olibanum w świecie grecko-rzymskim, ucieczka Abd ar-Rhmana z Damaszku do Iberii czy hiszpańska rekonkwista. Przywołuje barwne historie podróżników takich jak Vasco da Gama czy Zheng He oraz innych postaci, ważnych dla poruszanego tematu: al-Kahinat, Mahomet i jego żona Chadidża oraz Gracia Nasi, jedna z najbogatszych kobiet renesansu. Historia tej ostatniej przynosi zaskakujące informacje, m.in. to, że to przez jej ręce – a więc przez Turcję – przechodziła większa część produktów z Nowego Świata. Stąd np. kukurydza znana była w Europie jako „grano turco”. Ciekawie patrzy się na te historie oczami potomka omańskiego rodu, który krytycznie ocenia czyny Vasco da Gamy czy Ferdynanda i Izabeli Kastylijskiej.
Książka ta nie składa się tylko z opowieści o historii dawnych karawan i handlu korzennego. Rozważania o globalizacji są „prowokowane” przez osobiste doświadczenia i obserwacje Nabhana. Każdy rozdział czy zmiana perspektywy narracyjnej wprowadzana jest przez opis fragmentu podróży autora po Afryce, Bliskim i Dalekim Wschodzie czy Amerykach. Zagląda on do muzeów, na targi i do starych dzielnic, szukając receptur i aromatów. Opisuje zwiedzane miejsca, przytacza rozmowy (i kłótnie) prowadzone na straganach i w sklepach. Obok refleksji historycznych, przekazuje czytelnikowi również spostrzeżenia dotyczące współczesności. Ze „współczesną” ścieżką narracyjną wiąże się też wątek trzeci – osobisty. Autor postanawia odkryć swoje korzenie, badając losy omańskiego plemienia Nebhani, którego jest dalekim potomkiem.
Oba plany narracyjne Nabhan spina interesującymi dygresjami etymologicznymi, językoznawczymi czy religijnymi. Znajdziemy też powiązane z danym momentem narracji dodatki, które zawierają informacje o poszczególnych przyprawach i korzeniach (używany przez nas cynamon to nie cynamon!) oraz podają przepisy kulinarne. Wykonanie niektórych dań może być kłopotliwe ze względu na raczej trudno dostępne składniki (żywa szarańcza, kwiat pomarańczy, asafetyda), ale warto się z nimi zapoznać, gdyż pełnią rolę pomostów do świata obcych nam smaków i aromatów. Obcowanie z książką ułatwia szczegółowy i dobrze opracowany indeks. Załączona jest też obfita bibliografia, choć oparta głównie o literaturę anglosaską. Znajdziemy w niej polskie wydanie Historii Arabów Houraniego czy Opisanie Świata Marco Polo, ale polskiego przekładu Herodota – już nie.
Wątek poszukiwań przodków wprowadza trochę zamieszania, które i bez tego jest obecne w pierwszych rozdziałach. Mamy tam do czynienia z powtórzeniami, niewielkim, ale odczuwalnym zamieszaniem chronologicznym i geograficznym. Opis staje się klarowny od rozdziału piątego, tj. od wejścia na scenę Kurajszytów i wywodzącego się z nich Mahometa. Do przedstawionych w książce informacji i wiedzy autora nie można mieć zastrzeżeń, choć może dziwić mówienie o Chrystusie jako o świętym obdarzonym stygmatami (!). Czasem można odnieść wrażenie, że Nabhan przecenia znaczenie handlu prowadzonemu przez Semitów, np. gdy mówi o jego roli w procesie rozprzestrzeniania się islamu czy sugerując jego pierwszeństwo nad osiągnięciami Grecji i Rzymu w budowaniu zachodniej cywilizacji. W ten sposób otrzymuje jasną i konsekwentną, ale niekiedy chyba zbyt idealną wizję dziejów. Jednocześnie w jego refleksach zabrakło miejsca np. na wspomnienie okresu krucjat, który, jak się wydaje, również przyczynił się do rozwoju wymiany handlowej między Wschodem a Zachodem. Nie są to jednak znaczące wady i w obliczu zalet mogą zostać wybaczone.
Kumin, kakao i karawana to książka zarazem naukowa, podróżnicza i kulinarna. Nabhan zabiera nas w ciekawą podróż, pełną niezwykłych miejsc i subtelnych wrażeń. O dawnych czasach i odległych miejscach pisze on tak, że stają się żywe i namacalne. Pozwala nam poczuć zapach nie tylko współczesnych bliskowschodnich rynków, ale i starożytnych oaz. Szukając korzeni globalizacji, zwraca naszą uwagę na pozornie niewiele znaczące historyczne szczegóły lub odkrywa nowe konteksty tych powszechnie znanych. Opisana historia, dygresje, refleksje i dodatki sprawią, że inaczej spojrzymy na towarzyszące nam na co dzień przyprawy i zioła.