Pańszczyzna, lewica, odszkodowania

opublikowano: 2017-01-04, 16:25
wolna licencja
Niedługo po ogłoszeniu przez Ministerstwo Kultury informacji o kupieniu zbiorów należących do Fundacji Książąt Czartoryskich, Partia Razem opublikowała na swoim Facebooku mem z tekstem przypominającym o pańszczyźnie. W sieci zawrzało.
reklama

Pańszczyzna – pojęcie zdawałoby się istniejące jedynie w podręcznikach do historii. Od kilku lat jak mantra powtarzane przez lewicowych historyków i publicystów, którzy podnoszą kwestię nieprzepracowania tego tematu w opowieści o polskiej przeszłości. „W rzeczywistości największą tragedią, jaka dotknęła kiedykolwiek Polaków, tragedią, dużo większą i dotkliwszą niż wszystkie razem wzięte, było niewolnictwo polskich chłopów” – pisał kilka lat temu w felietonie do „Gazety Wyborczej” Arkadiusz Pacholski. Problem pańszczyzny poruszali w swoich publikacjach Jan Sowa oraz Andrzej Leder. W 2015 roku premierę miał zaś film Niepamięć w reżyserii Piotra Brożka, próbujący zmierzyć się z rzekomym dziedzictwem pańszczyzny pokazując relację pomiędzy Franciszkiem – potomkiem arystokratów – i pochodzącą ze wsi Magdaleną.

Był sobie mem

Problem w dyskusji zaistniał, choć miał mimo wszystko charakter niszowy. Jego emanacją był jednak mem, który tuż po ogłoszeniu przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego informacji o kupieniu zbiorów należących do Fundacji Książąt Czartoryskich opublikowała Partia Razem. W tekście memu mogliśmy przeczytać: „Czartoryscy kupili »Damę z gronostajem« za pieniądze z niewolniczego wyzysku chłopów – naszych przodków. Teraz Czartoryscy dostaną pieniądze z naszych kieszeni za ten sam obraz. Potomkowie chłopów nigdy nie otrzymali odszkodowań za lata pańszczyzny”. W sieci zawrzało. Jedni wyrażali poparcie dla bezkompromisowej postawy młodych lewicowców, inni pukali się w głowę, że oto bakłażany chcą rozwiązywać problemy dawno już nieistniejące.

Grafika Razem była oczywiście prowokacją pokazującą, że w myśleniu o państwie władze bardzo często stają po stronie grup historycznie uprzywilejowanych, a nie tych, dla których los był mniej łaskawy. Oczywiście mem można było odczytać jako nawoływanie do wypłat odszkodowań za lata pańszczyzny, ale członków tej lewicowej partii taka interpretacja rozśmiesza. „Nikt tego nie postuluje” – zapewniają na forach i w dyskusjach. Przyjmijmy jednak na chwilkę, czysto teoretycznie, że ktoś chciałby zrealizować taki pomysł i wypłacić potomkom dawnych chłopów odszkodowania za lata pańszczyzny. Jak to by się skończyło?

reklama

A może odszkodowania?

Na początku trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: za co miałoby być to odszkodowanie? Według definicji odszkodowanie to „świadczenie, które należy się poszkodowanemu z tytułu wyrządzonej mu szkody od osoby lub instytucji, która szkodę tę wyrządziła”. Co więc byłoby tą szkodą? W przypadku pańszczyzny byłoby nią po pierwsze zniewolenie chłopa (poddanie sądom patrymonialnym i ograniczenie swobody poruszania), a po drugie przymus pracy na polu pana. Pierwsza okoliczność jest oczywista. Tak, system stanowy w Polsce znacznie ograniczał prawa osobiste chłopów, z czego zdawali sobie sprawę także ówcześni publicyści – Andrzej Frycz Modrzewski, ks. Piotr Skarga i wielu innych. Drugi wątek jest nieco bardziej skomplikowany.

Pańszczyzna była częścią stosunku feudalnego, elementem umowy pomiędzy właścicielem ziemi (rycerzem) oraz tym, kto chciał fragment tej ziemi wydzierżawić (chłopem). Dzierżawa była możliwa w zamian za pewne posługi na rzecz właściciela ziemi – opłaty w naturze, czynsz, lub rentę odrobkową, czyli pańszczyznę. Pańszczyzna nie był zatem przymusem, ale formą zapłaty za możliwość użytkowania ziemi. Jej wymiar uzależniony zaś był od wielkości dzierżawionego areału. Zwyczajowo ilość dni, które włościanin musiał odrobić na polu pana liczona była od użytkowanego łana (17 ha). Sęk w tym, że niewielu chłopów takie łanowe gospodarstwa posiadało. W takim przypadku ich obowiązek był mniejszy. Czy więc można powiedzieć, że chłop był faktem pańszczyzny pokrzywdzony? Żeby to rozstrzygnąć trzeba by odpowiedzieć na podstawowe pytanie: czy wymiar pracy jakiego wymagano od chłopa był większy od wartości dzierżawionej przez niego ziemi? Ponieważ każdy szlachcic sam ustalał wysokość pańszczyzny i wskazywał grunt dla włościanina, każdą sprawę trzeba by rozstrzygać indywidualnie. Pytanie zresztą co z tymi chłopami, którzy – pomimo pańszczyzny – byli na tyle zamożni, że do jej odrabiania wynajmowali parobków, co nie było też w Polsce rzadkością.

reklama
Chłopi w czasie prac rolnych pod nadzorem, średniowieczna miniatura z XIV wieku (domena publiczna).

Tu pojawia się kolejny problem: kto i komu musiałby te odszkodowania płacić. Być może odpowiedzialność przejęłoby państwo, jak dzieje się w wielu takich przypadkach, pytanie jednak komu? W tym momencie sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, bo polskie społeczeństwo jest już mocno przemieszane pod względem pochodzenia. Typowe podziały stanowe mocno się zatarły i są raczej wyjątkiem niż regułą. Potomków ziemiaństwa jest niewielu, a przeciętny Polak to „mieszaniec” mający wśród swoich przodków chłopów, biedną szlachtę, a czasem Żydów czy Ormian.

Żeby więc ustalić komu odszkodowanie się należy, potrzebne byłyby zatem badania genealogiczne sięgające wiele pokoleń wstecz i dopiero na ich podstawie wyznaczenie odpowiedniego odszkodowania. Nie wystarczyłoby zresztą jedynie ustalenie przynależności stanowej. Ocenić należałoby też, czy dany chłop mieszkał w dobrach prywatnych, królewskich, czy może kościelnych, bo w każdym z tych rodzajów własności sytuacja ludności kmiecej była inna.

Polecamy e-book Sebastiana Adamkiewicza „Zrozumieć Polskę szlachecką”

Sebastian Adamkiewicz
„Zrozumieć Polskę szlachecką”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
82
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-4-6

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

Uwłaszczenie (nie)dokończone?

Widać zatem, że kwestia wypłaty odszkodowań byłaby ogromnym i skomplikowanym przedsięwzięciem. Czy jednak pozbawionym sensu? Niekoniecznie. Już w XIX wieku, kiedy upadał system stanowy, uznano go za niesprawiedliwy. Podnoszono kwestię wyzysku ekonomicznego chłopów i nieuprawnionego podwyższania wymiaru pańszczyzny. Uwolnienie, a następnie uwłaszczenie chłopów miało być zatarciem niechlubnej epoki.

reklama

Uwłaszczenie nie miało być jednak formą odszkodowania, gdyż zazwyczaj chłop musiał swój kawałek ziemi wykupić, na co oczywiście funduszy nie miał. Dlatego też partie o charakterze lewicowym podnosić zaczęły postulat reformy rolnej polegającej na parcelacji dóbr powyżej określonego areału i rozdawaniu ziemi bezrolnym. Chciano to uczynić albo bez odszkodowań na rzecz właścicieli parcelowanych dóbr, albo odszkodowaniami symbolicznymi, niepokrywającymi wartości dzielonej własności. Ta metoda miała być swoistym zadośćuczynieniem za lata pańszczyzny i wyzysku.

Dawny folwark we wsi Wichrowice w województwie kujawsko-pomorskim (fot. Andrzej Wójtowicz, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution 3.0 Unported).

Polska nie miała szczęścia. Zabory i wojny nie pozwoliły problemu rozkładu społeczeństwa stanowego rozwiązać własnymi siłami. Wszelkie rozwiązania przychodziły z zewnątrz, mając na celu bardziej skonfliktowanie społeczeństwa polskiego, niż jego integrację. W krótkim okresie 20-lecia reformy rolnej nie udało się zaś dokończyć. Potrzebę jej realizacji odczuwały stronnictwa budujące Polskie Państwo Podziemne. W odezwie „O co walczy naród Polski?” kwestia parcelacji dużych majątków ziemskich uznawana jest za jedną z najważniejszych.

Sytuacja polityczna po II wojnie światowej spowodowała, że reformę rolną zaczęli realizować komuniści likwidując wielką własność ziemską, a ziemię rozdając chłopom, co ciekawe nie zawsze przy ich entuzjazmie. Grunty rozdawano często bez pomysłu i przypadkowo, przez co niektórym trafiał się kiepski, lub zupełnie bezużyteczny kawałek ziemi. Komuniści – nie do końca bez racji – przedstawiali tę akcję jako przywracanie sprawiedliwości i zadośćuczynienie na rzecz ludności wiejskiej.

Tym niemniej fakt parcelacji po 1989 roku stał się pretekstem do roszczeń ze strony dawnych właścicieli, którzy dekret PKWN z 1944 roku uznawali za bezprawny. Sęk w tym, że przez lata PRL-u dawne majątki zostały zagospodarowywane. Powstawały szkoły, budynki użyteczności publicznej, urzędy, szpitale, domy kultury itp. Ludzie zaś zadamawiali się na swoich poletkach. Fala roszczeń majątkowych, często absurdalnie uznawanych przez sądy za uprawnione, wzbudza dzisiaj wątpliwości, czy nie jest to próba odwrócenia historii, bez refleksji, że za reformą rolną stały silne argumenty odwołujące się do nierozwiązanej sprawy odszkodowań za lata pańszczyzny. Sprawy podnoszonej nie tylko przez komunistów, ale także podziemie niepodległościowe. Nie dziwmy się więc, że temat ten będzie powracał, choć wydaje się w XXI wieku dość absurdalny. W rzeczywistości taki jednak nie jest.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Redakcja: Paweł Czechowski

Polecamy e-book Sebastiana Adamkiewicza „Zrozumieć Polskę szlachecką”

Sebastian Adamkiewicz
„Zrozumieć Polskę szlachecką”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
82
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-4-6

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

reklama
Komentarze
o autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone