Państwo przyjaciel

opublikowano: 2007-04-25, 16:00
wszelkie prawa zastrzeżone
Tworząc swój — czysto teoretyczny — model państwa stróża nocnego, John Locke nie mógł nawet przypuszczać, że trzy wieki później ów stróż nocny wprowadzi się do naszych mieszkań, zostanie naszym doradcą, zacznie nawet podejmować za nas decyzje. Równocześnie będzie oczekiwać, że nazwiemy go swoim przyjacielem.
reklama

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej gwarantuje ochronę prawną życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz prawo do decydowania o swoim życiu osobistym (art. 47). Co więcej, władza nie może zbierać informacji o nas, jeśli nie jest to niezbędne w demokratycznym państwie prawnym, my sami możemy zostać zobowiązani do ujawnienia informacji dotyczących naszej osoby wyłącznie na podstawie ustawy (art. 51).

Tyle papierowe deklaracje. W praktyce zbudowaliśmy — dobrowolnie, w trosce o nasze bezpieczeństwo, przyszłość i dobrobyt — lewiatana, który połyka i trawi wszelkie możliwe do wyobrażenia dane dotyczące naszego życia osobistego. Począwszy od przepisów o obowiązkowej służbie wojskowej urągających choćby wolności zachowania informacji o stanie zdrowia dla siebie, poprzez prawo podatkowe, które zmusza nas do tłumaczenia się z wysokości i źródeł zarobków, aż do przepisów o pomocy społecznej oraz ubezpieczeniu zdrowotnym — wszędzie tam państwo przyjaciel pyta nas, grozi karą za odmowę współpracy i… notuje odpowiedzi.

Dołóżmy do tego niezdrową ciekawość, która prowadzi do wydłużania okresu gromadzenia danych o usługach telekomunikacyjnych, inwigilację poczty elektronicznej oraz — chyba dobry przykład — wścibstwo części lustratorów amatorów, dla których nawet najintymniejsze epizody z życia agentów i ich ofiar nie są przeszkodą w przepisywaniu rewelacji z ubeckich teczek, a dostaniemy pełen obraz prywatności à la polonaise początku XXI wieku.

W jaki sposób tu i w wielu innych przypadkach przejawia się realna możliwość decydowania o swoim życiu osobistym (proszę zwrócić uwagę, iż art. 47 Konstytucji nie odsyła do ustawy zwykłej, która miałaby dookreślać zakres tychże wolności!) — głowię się nie od dziś. Dość rzec, że rozumiane w ten sposób konstytucyjne prawo do prywatności staje się li tylko pustą deklaracją pozwalającą gwiazdom i gwiazdkom na domaganie się odszkodowania od gazet publikujących ich „niechciane” zdjęcia.

Ktoś kiedyś przyrównał współczesne państwo przyjaciela do psiej smyczy. Nie tej starej, skórzanej, topornej smyczy przypominającej stryczek; nowoczesna smycz jest kolorowa, plastikowa i wyposażona w mechanizm pozwalający na pewien luz. Jeśli jednak przyjaciel uzna, że psiak się zapędził — smycz jest zwijana i swoboda się kończy. Pozytywną konsekwencją takiego układu jest to, że w krytycznej chwili — na przykład przed kałużą — przyjaciel może wziąć pieska na ręce i przenieść go na drugą stronę.

Jeszcze kilkanaście lat temu wydawało się, że wizja przepoczwarzenia się fazy welfare state w permanentną warfare state jest wyłącznie czarnym snem ultrakonserwatystów oraz wolnościowców spod znaku Teda Kaczynskiego. Jednak zanim zaczniemy krytykować sposób, w jaki G.W. Bush prowadzi wojnę z terrorem — i porównywać ją do prowadzonej przez Busha seniora wojny z kartelami narkotykowymi — powinniśmy wyobrazić sobie, że podobna wojna, wprawdzie przy wykorzystaniu całkowicie innych środków, toczy się na naszych ulicach.

Słowem: my mamy naszą konstytucję, nasze własne sprawy, ale mamy też naszego przyjaciela, który chce o nas wiedzieć coraz więcej. A wszystko to, rzecz jasna, w trosce o przyszłość i bezpieczeństwo następnych pokoleń.

reklama
Komentarze
o autorze
Olgierd Rudak
Prawnik, miłośnik ożywionej przyrody, gór i psów. Współpracował m.in. z „Gazetą Wrocławską”, „Polityką” i „Najwyższym Czasem!”. Autor blogów: http://olgierd.bblog.pl – o tematyce prawniczej i http://olgierd.wordpress.com – o tematyce politycznej

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone