Odtwórzmy unikatowy wzorzec społeczno-kulturowy! - kilka słów o „Wirtualnym Sztetlu”
Paweł Rzewuski: Kultura żydowska dla wielu Polaków pozostaje wciąż obca, mimo że społeczność żydowska przez setki lat kształtowała unikatowy, wielonarodowy charakter Polski. Czy mogłaby Pani wyjaśnić czym jest „Wirtualny Sztetl”?
Martyna Sypniewska: Sztetl oznacza w języku jidysz miasteczko. Jest to określenie odnoszące się do małych miasteczek, w których ludność żydowska stanowiła większość mieszkańców: około 70%, a niekiedy nawet 90%, i wytworzyła unikatowy społeczno-kulturowy wzorzec życia. „Wirtualny Sztetl” to portal internetowy, na którym online można uzyskać informacje właśnie na temat takich miejscowości. Sądzę, że jest to niezwykle cenne źródło wiedzy dla wszystkich tych osób, które nie miały wcześniej kontaktu z kulturą żydowską i rozpoczynają zgłębianie historii polskich Żydów, także dla osób, które poszukują informacji o swoich korzeniach i rodzinnych miejscowościach. Opisujemy historię poszczególnych miasteczek w Polsce, tworząc swoiste kompendium wiedzy na temat historii lokalnej. W dzisiejszych czasach Internet jest pierwszym źródłem, do którego zaglądamy szukając informacji, dlatego „Wirtualny Sztetl” wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom. Co więcej, staramy się nie tylko prezentować opracowania naukowe, ale również informować naszych czytelników, gdzie mogą szukać dalszych informacji i jak samodzielnie prowadzić badania.
Skąd wzięła się idea stworzenia „internetowego sztetla”?
„Wirtualny Sztetl” powstał po to, aby ludzie mogli dzielić się wiedzą. Oprócz zawodowych historyków i badaczy z innych dziedzin, nasz portal tworzą użytkownicy. Należy to bardzo wyraźnie podkreślić. To dzięki naszym użytkownikom docieramy do miejsc, informacji, materiałów i ludzi, do których mielibyśmy bardzo utrudniony dostęp za względu na to, że pracujemy w Warszawie. „Wirtualny Sztetl” jest wyjątkowym miejscem również dlatego, że wcześniej nie było podobnej platformy, na której ludzie interesujący się, czy też dopiero zaczynający się interesować kulturą żydowską, mogliby podzielić się swoją wiedzą i wymienić się informacjami. Każdy może się zalogować i udostępnić innym swoje zdjęcia, wspomnienia. Historia mówiona jest dla nas bardzo ważnym źródłem wiedzy.
Jak tworzony jest portal „od kuchni”?
Jak wcześniej wspomniałam, portal tworzą profesjonaliści oraz amatorzy-pasjonaci. Istniejemy od ponad trzech lat. W tym czasie Wirtualny Sztetl przeciągnął pokaźne grono osób, z którymi mieliśmy ogromną przyjemność współpracować. Zarówno zawodowi historycy jak i amatorzy mają ogromny wkład w to, co teraz prezentujemy Państwu na „Wirtualnym Sztetlu”. Użytkownicy dzielą z nami najróżniejszymi informacjami, np. o lokalizacji nieistniejącej dziś synagogi czy mykwy (żydowskiej łaźni rytualnej), przesyłają nam przedwojenne zdjęcia, relacje zebrane od najstarszych mieszkańców, którzy pamiętają jeszcze wielokulturowe, przedwojenne miasteczka. Nasz zespół weryfikuje powyższe informacje, edytuje teksty źródłowe, dokonuje redakcji merytorycznej artykułów przesyłanych przez użytkowników. Dzięki temu prezentujemy informacje sprawdzone i wiarygodne. Oczywiście zdarzają się sytuacje, że możemy napisać jedynie, że prawdopodobnie w jakimś miejscu istniał dany obiekt, ponieważ nie zachowały się np. księgi wieczyste i zweryfikowanie niektórych informacji nie jest możliwe.
Skąd czerpiecie informacje i materiały, które trafiają na wasz portal?
„Wirtualny Sztetl” zaangażowany jest w wiele projektów, m. in. realizujemy projekt „Pamięć w kamieniu” (dokumentujemy zachowane cmentarze oraz macewy; jest to bardzo ważne zadanie m. in. ze względu na badania genealogiczne), projekty edukacyjne (prowadzimy wykłady, seminaria, podczas których zbieramy relacje świadków historii) oraz projekty zagraniczne m. in. na Białorusi. W wyniku tych działań otrzymujemy bardzo różnorodne materiały, na które składają sią dokumentacja fotograficzna (zarówno współczesna jak i archiwalna), opracowania naukowe, wspomnienia, relacje. Współpracujemy zarówno z badaczami z kraju i z zagranicy, co sprawia, że dysponujemy materiałami archiwalnymi nie tylko z polskich archiwów.
Teraz mała prowokacja: czy portal „Wirtualny Sztetl” prowadzą przede wszystkim osoby pochodzenia żydowskiego?
Nie rozumiem, dlaczego to pytanie miałoby być prowokacją. Zasadniczo jestem zdziwiona, że w ogóle padło, ponieważ pochodzenie pracowników powinno mieć mniejsze znaczenie niż ich przygotowanie merytoryczne do pełnionych funkcji. Sens istnienia naszego portalu polega na tym, żeby wciągnąć do wspólnego działania osoby różnych wyznań narodowości, ludzi z różnych środowisk, a także krajów. W tej chwili w naszym zespole redakcyjnym pracuje kilka osób, w tym także z Izraela i Austrii. Jeśli chodzi o sprawy związane z pochodzeniem czy wyznaniem, nie zaglądamy nikomu do metryki. Ważne jest to, że każdy z nas jest specjalistą w swojej dziedzinie. Ponadto wszyscy jesteśmy pasjonatami, od lat zaangażowanymi w zachowanie dziedzictwa żydowskiego. Myślę, że nasza pasja oraz profesjonalizm sprawia, że portal cieszy się tak dużą popularnością - notujemy ok. 120 tysięcy odsłon miesięcznie. Jeśli chodzi o zrejestrowanych użytkowników, którzy są współtwórcami portalu, to nasz formularz nie zawiera pytania o pochodzenie czy wyznanie, ponieważ są to dane sensytywne i prawnie chronione.
Jak ocenia Pani współczesną wiedzę Polaków na temat Żydów i ich miejsca w naszych dziejach?
Nie jestem w stanie tego precyzyjnie określić, nie jestem socjologiem i nie prowadzę badań na ten temat. Natomiast pewien obraz sprawy mogą przybliżyć badania prowadzone w ostatnich latach nt. liczby imprez związanych z kulturą żydowską organizowanych w wybranych krajach europejskich. W tym plebiscycie Polska uplasowała się na pierwszym miejscu, wyprzedzając m. in. kraje skandynawskie. Ogromna liczba odsłon naszej strony (ze 120 tysięcy miesięcznie, o których wspominałam powyżej 70% to wyświetlenia z Polski) również świadczy o dużym i stale rosnącym zainteresowaniu tematyką żydowską. Rośnie także świadomość wśród młodszego pokolenia, które coraz częściej zdaje sobie sprawę, że nasz kraj tętnił niegdyś wielokulturowością i stracił w czasie wojny swój unikatowy charakter, który posiadał przez setki lat.
Rozmawiając o problematyce żydowskiej nie sposób nie zapytać o antysemityzm. Czy Wasz portal spotyka się z jego przejawami?
Cóż, w każdej zbiorowości jest pewien procent osób, podatnych na hasła radykalne, irracjonalne, które działają na emocje i nie idzie za nimi głębsza refleksja. Jak pokazała historia, w czasach, w których na świecie narasta niepewność, na przykład w czasach kryzysu, pojawiają się zazwyczaj poglądy skrajne. Jednak bardzo rzadko otrzymujemy maile nieprzychylne, krytyczne i nie nazwałabym ich antysemickimi. Dużo więcej otrzymujemy wiadomości pozytywnych i to jest dla nas ważny komunikat, że nasza praca ma znaczenie. Jeśli chodzi o moją skromną osobę, to nie spotkałam się z żadnymi niestosownymi uwagami, czy też agresywnymi zachowaniami.
Z pewnością wielu naszych Czytelników zniszczenia w mieniu i kulturze żydowskiej w Polsce wiąże z okresem II wojny światowej. Tymczasem duże spustoszenie w dobrach kultury pozostawionych przez Żydów przyniósł także okres PRL. Czy mogłaby Pani oszacować jakiego rzędu są to straty?
Rzeczywiście, obiekty związane z kulturą żydowską ucierpiały nie tylko podczas II wojny światowej. Te które przetrwały, przechodziły na rzecz Skarbu Państwa i zazwyczaj nie trafiały już do swoich właścicieli. Okres PRL w znacznej mierze przyczynił się do tego, że wiele obiektów bezpowrotnie zniknęło z pejzażu dzisiejszych miast i miasteczek. Nie chcę wysnuwać tutaj wniosków, że podczas II wojny światowej zniszczonych zostało więcej, a w czasach PRL mniej, ponieważ nie mam przed sobą stosownych statystyk. Prawda jest taka, że obiekty spotykał różny los: niektóre zostały wysadzone w powietrze przez hitlerowców, następnie rozebrane, a materiały wywiezione lub wykorzystane na miejscu do budowy dróg, mostów itp.; inne zostały zniszczone, ale ich ruiny przetrwały wojnę. Do dziś zachowały się także obiekty w nienaruszonym stanie, które najpierw przejął Skarb Państwa, następnie urządzono w nich szkoły, szpitale, remizy strażackie itp. Tylko niewielka część powróciła do przedwojennych właścicieli.
Na koniec proszę powiedzieć, czy Państwa portal miał okazję włączyć się w akcje upamiętniające zbrodnie na ludności żydowskiej w okresie II wojny? Niedawno obchodziliśmy 70. rocznicę rozpoczęcia likwidacji getta warszawskiego, za rok okrągła rocznica wybuchu powstania w getcie.
Na portalu zamieszczamy informacje o tych wydarzeniach, a przedstawiciele „Wirtualnego Sztetla” często są zapraszani do udziału w różnych ceremoniach związanych z Zagładą. W tym roku przypada 70. rocznica likwidacji setek skupisk żydowskich i takie uroczystości odbywają się w wielu miejscowościach. Staramy się brać w nich udział. Ostatnio byliśmy m. in. w Brzezinach, Rymanowie, Falenicy, Tykocinie. Dzięki naszym publikacjom i staraniom już wkrótce w Nartach na terenie Puszczy Kampinoskiej zostanie upamiętniony zbiorowy grób, który przez 70 lat pozostawał zapomniany. Pragnę także dodać, że Muzeum Historii Żydów Polskich, którego częścią jest „Wirtualny Sztetl”, powstaje jako „muzeum życia”. Nie pomijamy przy tym kwestii związanych z Holokaustem, jednak staramy się skupić na 1000-letniej historii polskich Żydów, ich jakże bogatej kulturze, tradycji, dziedzictwie materialnym i niematerialnym. W związku z tym Muzeum inicjuje wydarzenia kulturalne i liczne akcje społeczne. Obecnie trwa akcja „Moje miejsce na Muranowie”, która polega na zbieraniu starych zdjęć od mieszkańców Muranowa i tworzeniu sentymentalnej mapy tej dzielnicy. Całą akcję zakończy wernisaż i koncert w dn. 25 sierpnia 2012 r., na który serdecznie wszystkich zapraszam w imieniu całego Muzeum. My, jako portal internetowy, takie wydarzenia wspieramy medialnie oraz włączamy się we wspólne prace muzealne.