Oblężenie Niepołomic, czyli marsz papierowych generałów

opublikowano: 2007-10-20, 23:08
wszelkie prawa zastrzeżone
Niepołomice już drugi raz z rzędu stały się miejscem spotkania rzeszy strategów, dowódców niższego szczebla, żołnierzy i rycerzy.
reklama

Cóż takiego działo się w renesansowym zamku położonym w tej podkrakowskiej miejscowości? Od 28 do 30 września odbywała się tam druga edycja imprezy wargamingowej „Pola Chwały.” Czy warto ją było odwiedzić?

Wargaming to wszelkiego rodzaju rozrywki powiązane z wojną i historią wojskowości. Od zabaw z gatunku „precla i piwa”, odbywających się w domowym zaciszu przy stołach do gry, aż po bieganie z mniej lub bardziej prawdziwą bronią po chaszczach puszczy Białowieskiej. W Niepołomicach nie było jednak komandosów jakby żywcem wyjętych z GROM-u. Impreza miała zebrać w jednym miejscu ludzi, którzy w razie wybuchu wojny znaleźliby się raczej w sztabie głównym niż na pierwszej linii frontu: fanów gier strategicznych wszelkiej maści, zarówno figurkowych, jak i planszowych. Sal poświęconych tym pierwszym było najwięcej, lecz jako miłośnik gier planszowych właśnie im poświęciłem najwięcej uwagi.

Od Farsalos przez Kircholm po Arnhem

I tak miłośnicy gier figurkowych mogli spróbować swych umiejętności w jednym z wielu systemów bitewnych, symulujących pola walki od starożytności (np. Warhammer Ancients) po współczesność. Bardziej niż zabawa plastikowymi żołnierzykami interesowało mnie jednak przekładanie dziesiątków żetonów na pokrytej nieomal nieskończoną ilością heksów mapie. A jako że jestem miłośnikiem antyku, nie mogłem odmówić sobie przyjemności stoczenia bitew pod Farsalos, gdzie podobnie jak w czasach wojny domowej Cezar stłukł Pompejusza na kwaśne jabłko, oraz pod Lilybaeum, gdzie Punijczycy odmienili bieg historii, miażdżąc falangitów Pyrrusa. Królowi Epiru nie pomogła nawet brawurowa szarża słoni i konnicy na lewym skrzydle przeciwnika.

Trudno uwierzyć, że ten stos żetonów to bitwa pod Farsalos

Gier było rzecz jasna o wiele, wiele więcej. Nic więc nie stało na przeszkodzie, by spróbować swych umiejętności w bitwie pod Grunwaldem, Kircholmem, Wiedniem, Waterloo, Tannenbergiem czy też Arnhem. Gry historyczne to jednak nie tylko plansza czy figurki. Fani historii z pogranicza fantasy zabawiali się w jednej z komnat w czasie sesji gry fabularnej „Dzikie Pola”, która, co trzeba przyznać, nie najgorzej oddaje realia XVII-wiecznej Polski. Młodsi uczestnicy imprezy zainteresowani byli zaś szczególnie stoiskiem z historycznymi grami komputerowymi, gdzie na jednym z wielu komputerów można było spróbować swych sił w którejś z dostępnych na naszym rynku nowości.

reklama
Szeregowiec Ryan w wersji figurkowej

Nie kuszą go, to maczugą

„Pola Chwały” to nie tylko gry historyczne. To także mnóstwo imprez towarzyszących. Całość rozpoczyna się już w piątkowe popołudnie, ale najwięcej rozrywek czekało na uczestników w sobotę. Odbyły się pokazy średniowiecznych tańców i obyczajów dworskich, niemniej średniowieczne pojedynki rycerskie (niektóre doprawdy wyglądały groźnie!), a także liczne występy grup rekonstrukcyjnych zajmujących się XVII, XIX i XX wiekiem.

Damy i rycerze

Gwoździem programu było, podobnie jak przed rokiem, oblężenie zamku w Niepołomicach, w czasie którego piechota pruska i rosyjska artyleria z uporem szturmowały umocnienia. Naprzeciw zaborczych armii stały broniące fosy i dziedzińca oddziały Księstwa Warszawskiego – klimat wojen napoleońskich był niemal namacalny.

Marsz, marsz Dąbrowski

Organizatorzy nie pozwalali się nudzić. Tuż po starciach rycerzy i dziewiętnastowiecznej piechoty widzowie byli świadkami mrożącej krew w żyłach sceny. Oto brytyjscy komandosi, wsparci przez francuskich partyzantów, zaatakowali niemiecki posterunek, w którym naziści przetrzymywali uwięzionych alianckich naukowców. Podobnie jak w 1945 roku zwyciężyli, rzecz jasna, „nasi”.

W międzyczasie można było oglądać paradujących po dziedzińcu zamku oraz miejskim rynku szlachciców polskich i kozaków rejestrowych. Zarówno broń rycerską, jak i współczesną każdy mógł obejrzeć z bliska – nic nie stało na przeszkodzie, by np. postrzelać z kuszy. Kto chciał cofnąć się w czasie jeszcze bardziej, mógł spotkać się z wytwórcami broni ludzi pierwotnych, którzy maczugi sprzedawali od ręki.

Jeden z wykładów

Miłośnicy rozrywek umysłowych mogli wziąć udział konkursie wiedzy na temat „Trylogii” Henryka Sienkiewicza, wysłuchać wykładów prowadzonych przez profesjonalnych historyków wojskowości lub spotkać się ze znanym polskim pisarzem Jackiem Komudą.

Kilkudniowa impreza trwająca od wczesnego rana do późnej nocy to oczywiście pewien problem dla przyjezdnych, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że coś należy jeść i gdzieś spać. Jednak organizatorzy zadbali również i o to. Uczestnikom zagwarantowano wiele darmowych posiłków oraz różnorakie warianty noclegów. Dzięki temu wielu graczy przybyło z odległych części Polski, a często nawet z zagranicy.

Kurs malowania figurek

Było warto

Podsumowując, impreza niepołomicka ma wielki potencjał i z roku na rok jest coraz ciekawsza. Twórcy konwentu bardzo solidnie podchodzą do swych zadań, co owocuje świetną organizacją i rosnącą liczbą uczestników. Myślę, że każdy, kto w ostatnich dniach września znalazł się w renesansowym zamku pod Krakowem, znalazł tam coś dla siebie. Opisane przeze mnie atrakcje stanowią jedynie ułamek programu jaki przygotowano w tym roku. Z pewnością warto sprawdzić jak będzie następnym razem, co też zamierzam uczynić i do czego gorąco zachęcam.

Rozmowa z Robertem Kowalskim, głównym organizatorem konwentuDaniel Budacz: Skąd wziął się pomysł na zorganizowanie w Małopolsce tego typu imprezy?Robert Kowalski: W ogóle nie było pomysłu na zorganizowanie jej w Małopolsce – był pomysł na zorganizowanie takiej imprezy w Polsce. Lokalizacja w Małopolsce nie ma żadnego innego powodu poza faktem, że tu obecnie mieszkam. Pomysł wyniknął z rozmów toczonych w naszym wargamingowym środowisku. Potrzebny był konwent grupujący całe środowisko, rodzaj otwartego spotkania, gdzie można przyjść, zagrać, poznać się z ludźmi z Forum Wargaming Zone , ale także możliwie szeroko rozpropagować naszą pasję. Część ludzi z forum gra w gry planszowe, część rekonstruktorów wywodzi się z naszego środowiska – stąd konieczność rozszerzenia formy imprezy poza konwent gier figurkowych. Dalej to już był trochę samonapędzający się mechanizm – realizacja pomysłu stworzyła nowe możliwości, a nowe możliwości – kolejne pomysły. Od początku jednak impreza była planowana jako międzynarodowa, a nie lokalna.D.B.: Jak twoim zdaniem przebiegała tegoroczna edycja „Pól Chwały”? Czy była ona bardziej udana niż zeszłoroczna impreza? Czy przyciągnęła więcej uczestników?R.K.: Anglicy mówią „as good as the second edition” – i w tym przypadku to powiedzenie się sprawdza. Osobiście jestem zadowolony, oddźwięk w prasie oraz komentarze docierające do mnie po imprezie są bardzo przychylne. Organizacyjnie nabraliśmy trochę doświadczenia – mniej było potknięć, przebieg imprezy był sprawniejszy, oferta dla odwiedzających bogatsza. Zauważone braki poprawimy za rok. Jeśli chodzi o liczby, to w tym roku w sposób aktywny brało udział w imprezie ok. 180 osób (niemal stuprocentowy wzrost w stosunku do ubiegłego roku), a w ciągu dwóch dni przez Zamek i jego otoczenie przewinęło się ok. 2000 osób.D.B.: Czy są już jakieś plany odnośnie przyszłorocznego konwentu? Jeśli tak, to w jakim terminie się on odbędzie?R.K.: 26–28 września 2008 – „Pola Chwały 2008”. Już dziś serdecznie zapraszam.
Organizatorom „Pól Chwały 2008” dziękujemy za udostępnienie zdjęć znajdujących się na stronie niepolomice.com .
reklama
Komentarze
o autorze
Daniel Budacz
Magister historii, doktorant (Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie).

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone