„ODESSA – polskie ślady” – recenzja i ocena
„ODESSA – polskie ślady” – recenzja i ocena
Instytut Polonika bez wątpienia zasługuje na ogromne pochwały za swoją pracę na rzecz przypominania śladów polskości w różnych zakątkach świata. Paleta dzieł publikowanych przez Instytut jest zresztą szeroka – czytelnicy mogą zapoznać się zarówno ze znakomicie ilustrowanymi albumami, biografiami zapomnianych (a przecież zasłużonych) Polaków, ale także audiobookami czy właśnie recenzowaną tutaj... mapą!
Współcześnie jest to raczej produkt, który można za darmo pobrać z ekspozytorów rozlokowanych w miastach turystycznych, niekiedy także kupić w punktach informacyjnych, księgarniach lub sklepach z pamiątkami na dworcach i lotniskach. Dzisiaj rzadziej sięgamy po drukowane mapy, dużo chętniej posługujemy się znacznie bardziej szczegółowymi mapami i planami w wersji elektronicznej.
Tereny, na których położone jest to niezwykłe miasto, wielokrotnie zmieniały właścicieli. W XIV wieku znalazły się we władaniu Wielkiego Księstwa Litewskiego i pozostawały w ścisłych związkach z Rzecząpospolitą do 1529 roku, gdy trafiły pod panowanie tureckie. Wreszcie, u schyłku XVIII wieku znalazły się w granicach imperium carów. To właśnie wówczas niejaki François Sainte de Wollant, brabancki inżynier, zaprojektował miasto, które nazwano Odessą. Było to jedno z najdynamiczniej rozwijających się rosyjskich miast, dowód aspiracji i dalekosiężnych planów caratu. Niezależnie od ciemnych kart przedrewolucyjnej Rosji można stwierdzić, że Odessa od początku była miastem europejskim, a nie dopiero europeizującym się. Niemała w tym zasługa Polaków.
U schyłku XIX wieku Odessę zamieszkiwało ponad 17 tysięcy Polaków, zaś w przededniu I wojny światowej było ich ponad 20 tysięcy. Jednak w kolejnych dekadach ta liczba sukcesywnie malała. Jeszcze przed wybuchem Wielkiej Wojny było to miejsce, w którym próbowali rozwijać swoje kariery, a dowodem ich pragnień i ambicji są stojące po dziś dzień budowle: okazałe pałace i niepozorne kamienice. Być może również dzięki nim Odessa nie tchnie przesadą i surowością Petersburga i Moskwy, nie jest obciążona ich ciężkością i przesadą.
Do Odessy dzisiaj nie polecimy i trudno powiedzieć, kiedy to będzie możliwe. Możemy odbyć tam podróż innego rodzaju. Jest to bowiem miasto, które przewija się w wielu wspomnieniach. Nieodgadniony los rzucał tam wielu naszych rodaków – ludzi nauki i kultury, ludzi pióra i czynu. Ich potomkowie byli systematycznie prześladowani po rewolucji październikowej (vide: operacja polska NKWD), a jej architekci nie tylko nie dołożyli cegiełki do rozwoju Odessy, lecz doprowadzili do jej destrukcji cywilizacyjnej. Szereg wydarzeń w burzliwym wieku XX sprawił, że dzisiaj jest to część Ukrainy.
Mapa Odessy wydana staraniem i nakładem Instytutu Polonika to dowód nie tylko fizycznej obecności dziesiątek tysięcy Polaków. Pozostawili oni trwały ślad materialny i po wsze czasy zapisali się w historii tego intrygującego miasta. Niech Szanownych Czytelników nie odrzuci staroświecka nieco forma – właśnie w niej tkwi prawdziwa magia. To także niezła pamiątka, którą warto zachować w naszych zbiorach. Może wkrótce będziemy mogli swobodnie zwiedzić Odessę?