Norman Davies — „Zaginione królestwa” – recenzja i ocena
Nie do końca zapomniane
Jednak z tym zapomnieniem nie jest tak prosto. Co prawda historia tych królestw została zapomniana w masowej, ogólnoświatowej pamięci historycznej, ale w dzisiejszych państwach, na których terytoriach leżały owe Zaginione królestwa, pamięć o nich trwa nadal. Bo czyż na przykład można powiedzieć, że w Polsce czy na Litwie zapomniano o Wielkim Księstwie Litewskim? Czy w Hiszpanii zapomniano o Królestwie Aragonii? Na oba te pytania musimy odpowiedzieć przecząco. Im dalej jednak od państw będących bezpośrednimi spadkobiercami Zaginionych królestw, tym ta pamięć jest mizerniejsza, a nawet całkowicie zanika. Właśnie dzięki takim książkom, jak Zaginione królestwa, pamięć ta ma szanse zostać przywrócona szerokiemu społeczeństwu.
Też mamy Zaginione królestwo
Wiadomo, że polskiego czytelnika najbardziej zainteresuje rozdział poświęcony Wielkiemu Księstwu Litewskiemu. Jednak próżno w książce szukać rozdziału o takim tytule. Został on ukryty pod łacińskim skrótem MDL — Magnus Ducatus Lituaniae. Historia MDL jest tu przedstawiona obiektywnie, nie ogranicza się jedynie do rosyjskiego, polskiego czy litewskiego punktu widzenia. Co prawda niewiele nowego wnosi ona do stanu wiedzy polskiego miłośnika historii, ale przecież nie takie jest zadanie książki. Jest nią za to popularyzacja wiedzy historycznej wśród szerokiego społeczeństwa.
Losy królestw mogą zainteresować
Tacy miłośnicy historii, których trochę „rozczarował” rozdział o Wielkim Księstwie Litewskim, szybko znajdą coś, co ich wciągnie i zainteresuje. Bo czyż nie są interesujące losy królestwa Canaro, które co prawda przetrwało niespełna rok czasu, a zostało założone już w XX wieku przez grupkę awanturników? Co prawda każdy pasjonat słyszał o Burgundii, ale mało kto wie, że na przestrzeni wieków Burgundii było aż piętnaście. Takie, i podobne im, niespodzianki czekają w książce niemal na każdej stronie, o czym przekonać się może każdy, kto zdecyduje się przeczytać najnowszą książkę Normana Daviesa.
Część ogólnoludzkiego dziedzictwa
Przedstawione tutaj królestwa były różne. Niektóre z nich, jak Aragonia, Burgundia czy chociażby Wielkie Księstwo Litewskie, były potężne, a ich historia rozwijała się na przestrzeni wieków. Inne, jak choćby Canaro, które zostało powołane do istnienia za sprawą jednego człowieka, od początku były nietrwałymi efemerydami skazanymi na szybki upadek. Losy ich były różne, ale łączy je jedno: wszystkie one przeminęły. Jedne zakończyły swój żywot w zamierzchłej przeszłości, inne doczekały swego końca w XX wieku, a więc stosunkowo niedawno. Wszystkie są jednak częścią naszej, ogólnoludzkiej historii, a co za tym idzie — częścią naszego dziedzictwa.
Książka nie tylko dla historyków
Książka ta oczywiście w pierwszym rzędzie zainteresuje historyków, jednak to nie oni mają być jej głównymi odbiorcami. Ci już znają historię, dla nich będzie to tylko „powtórka z rozrywki”, chociaż nie pozbawiona niespodzianek. Nie, książka w pierwszym rzędzie adresowana jest do ludzi, którzy na co dzień niewiele mają do czynienia z historią, dla których wiadomości zawarte w książce mogą okazać się czymś nowym i nieznanym. Oby tylko zechcieli sięgnąć po tę pozycję, o resztę można być zupełnie spokojnym. Styl pisarstwa Normana Daviesa jest tak barwny i wciągający, że każdego zachęci do kontynuowania raz rozpoczętej lektury.
Korekta: Mateusz Witkowski