Niklas Natt och Dag – „1794” – recenzja i ocena
Niklas Natt och Dag – „1794” – recenzja i ocena
Druga powieść Niklasa Natt och Daga zaczyna się mniej drastycznie niż pierwsza. W styczniu 1794 r. w szpitalu dla umysłowo chorych w dzielnicy Danviken przebywa młody szlachcic, Erik Tre Rosor, który przeżywa katusze z powodu zbrodni, o którą został oskarżony, ale której popełnienia nie pamięta. W tym samym czasie pewna kobieta zamieszkująca w dzierżawionym przez rodzinę gospodarstwie opłakuje śmierć córki, zagryzionej podobno przez wilki. Kiedy okazuje się, że nikt nie chce podjąć śledztwa, kobieta – na wniosek pewnego urzędnika – zgłasza się do Jeana Michaela Cardella, który wraz z Cecilem Winge rozwiązał głośną sprawę zmasakrowanych zwłok wyłowionych z jednego ze sztokholmskich jezior.
W debiutanckim tomie głównym protagonistą był wspomniany wyżej Cecil Winge. Obecnie na pierwszy plan wysuwa się postać Cardella, który świadomie zaniedbuje swoje obowiązki. Z letargu wybija go nie tylko sprawa tajemniczej zbrodni, ale także pojawienia się Emila, młodszego brata dawnego partnera, któremu główny bohater proponuje udział w rozwiązaniu sprawy. Na dalszym planie pojawiają się postacie historyczne, jak np. Magdalena Rudenschöld. I tu należy przerwać opis akcji oraz postaci, aby nie zdradzić fabuły. Należy jedynie nadmienić, że autorowi udaje znakomicie połączyć ze sobą różne wątki i ciekawie prowadzić narrację.
Podobnie jak w pierwszym tomie, także i tutaj autor przekonująco buduje postacie oraz ich motywacje. Każda z nich jest wielowymiarowa i żywa, ma również swoją ciekawie ukazaną przeszłość, z której czerpie siłę, ale która niekiedy staje się balastem. Autor niezwykle umiejętnie wprowadził rozbudowany wątek rodziny Winge. To dzięki temu dowiadujemy się, dlaczego taką, a nie inną ścieżkę kariery wybrał Cecil i dlaczego Emil tak mocno się od niego różni. Pojawia się również postać ich siostry Hedvig, która do pewnego momentu pomaga Emilowi w śledztwie.
Poraz kolejny mocną stroną książki są znakomicie uchwycone realia epoki. Niklas Natt och Dag zabiera czytelnika nie tylko do Sztokholmu i jego okolic, ale i do szwedzkiej kolonii na wyspie Saint-Barthélemy. Bezspornym atutem pracy są realistyczne, wręcz naturalistyczne opisy życia ówczesnych ludzi. Uderzająca jest zwłaszcza scena przedstawiająca transport niewolników, i ich bestialskie traktowania przez Szwedów. Poziom obrazowości jest niezwykle wysoki, czytelnik może poczuć się niczym uczestnik sceny.
Z kart powieści przebija również atmosfera życia politycznego ówczesnej Szwecji. Natt och Dag popisowo rysuje, zgodnie z faktami, wizję kraju znajdującego się w stanie upadku. Państwa rządzonego przez ludzi, którzy nie tylko nie potrafią powstrzymać degrengolady, ale swoimi działaniami wręcz przyczyniają się do niej. Śledząc losy głównych bohaterów powieści widzimy, w jaki sposób wielka polityka wpływa na ich codzienne życie, jak np. embargo rządu szwedzkiego na import kawy, czy niektóre tkaniny. Szwedzkiemu pisarzowi sprawnie udało się połączyć wątki kryminalny i historyczny.
Na sam koniec warto powtórzyć wątek z recenzji „1793”. Mianowicie autor wykorzystuje wątek zbrodni i przemocy jako pretekst do rozważań nad ludzką psychiką (o tym jak potrafi być ona skrzywiona), istotą dobra i zła, zawoalowaną krytykę oświeceniowego libertynizmu. Bardzo mocno przywodzi to na myśl rozterki bohaterów z powieści Dickensa, a także powieści naturalistów schyłku XIX w.
Wizja świata Natt och Daga jest dojmująco pesymistyczna. Sztokholm i kolonie szwedzkie u schyłku XVIII wieku to miejsca, w których wygodnie żyje się wyłącznie dobrze usytuowanym i wpływowym obywatelom. Majątek można zdobyć jedynie drogą oszustwa, kradzieży, morderstwa. O ile w pierwszym tomie niesprawiedliwość dotyczyła ludzi ubogich, to w „1794” ludzie nawet o dość wysokim statusie materialnym i społecznym, o ile są wrażliwi i chcą kierować się w życiu zasadami moralnymi, narażają się na niebezpieczeństwo ze strony otoczenia. Także akty charytatywne bogatych służyć mogą ukryciu ich prawdziwych motywów. Owa krytyka elit jest wyraźniej zaakcentowana niż w debiucie autora.
Kilka słów o stronach technicznych książki. Natt och Dag zmienił styl prowadzenia narracji. O ile w „1793” była ona prowadzona w czasie teraźniejszym, co dawało ciekawy efekt, to w „1794” konsekwentnie stosowany jest czas przeszły. Nie wpływa to jednak na wartkość narracji. Tak jak w przypadku pierwszego tomu należy podkreślić znakomite pióro szwedzkiego pisarza, a także świetną pracę polskiego tłumacza, Wojciecha Łygasia.
Recenzowana powieść nie jest lekturą łatwą i lekką. Nie brak w niej przemocy i bestialskich postaci, które budzą obrzydzenie. W tym aspekcie jest to klasyczny, mroczny i wciągający skandynawski kryminał. Powieść wciąga od pierwszych stron. A choć Natt och Dagowi nie udało się uniknąć dłużyzn, to trudno oderwać się od lektury. Wraz z kolejnymi stronami napięcie wzrasta i historia nabiera kolorów. W pewnym momencie Cardell i Winge odkrywają, że… No właśnie co? Aby się tego dowiedzieć, warto sięgnąć po książkę. Naprawdę warto.