Nieznana historia – nieznanahistoria.blox.pl - recenzja i ocena bloga
„Nieznana historia”, jak możemy przeczytać na lakonicznej podstronie „O blogu i autorze” ma na celu prezentację różnego rodzaju historycznych ciekawostek, o których nie jest wspomniane w podstawowych podręcznikach. (...) Takich, o których można dowiedzieć się czytając tylko literaturę fachową. Cóż, założenie szczytne – a realizacja?
Poszczególne notki to cytaty lub omówienia interesujących wyimków z różnych publikacji historycznych. Na pochwałę zasługuje szerokie spektrum zainteresowań autora blogu, który nie ogranicza się do jednej epoki czy zakresu tematycznego. Sporo jest notek dotyczących nowożytności, średniowiecza i XX wieku. Nieco mniej odnosi się do pozostałych epok.
Notki są krótkie i zwykle zawierają jedynie podstawowy komentarz samego autora. Idea jest prosta – twórca bloga wrzuca na niego ciekawostki, na które trafia przy okazji lektury. A, że czyta sporo, to i aktualizacje są dość częste (blog ruszył w lipcu, a już zawiera ok. 50 notek). Ostatnio można było zapoznać się np. z „planem dnia” średniowiecznych zakonników czy z listą stosowanych w PRL-u tytułów Józefa Stalina (trochę tego jest!). Autor prezentuje też np. jego zdaniem interesujące filmiki poświęcone historii dostępne w serwisie YouTube.
Na blogu rzeczywiście można znaleźć sporo ciekawostek, również takich, które zaskoczą lub zainteresują zawodowego historyka. Strona ma przy tym niestety parę wad, które nie pozwalają mi wystawić jej wyższej oceny.
W wielu miejscach kuleje język, przez co czytanie notek może irytować osobę bardziej przeczuloną na tym punkcie (jak choćby wyżej podpisanego). Autor popełnia też nieco błędów merytorycznych, co nie dziwi biorąc pod uwagę, że jest początkującym adeptem historii. Przykładowo w notce z 10 listopada pisze: Relikwie – Były to szczątki ciała, którym przypisywano jakąś cudowną moc. Miały duży wpływ na życie kulturalne i religijnie w wiekach poprzednich. Zaledwie dwa zdania a cała masa przekłamań. Relikwie nie tyle były, co „są”, ponieważ Kościół katolicki nigdy nie zrezygnował z uznawania ich roli w kulcie, a dopiero w drugiej połowie XX wieku zniesiono wymóg, iż każda świątynia musi posiadać swoją „ołtarzową” relikwię. Co więcej, relikwie to nie tylko szczątki ciała. Wyróżnia się 4 rodzaje relikwii i szczątki świętych to jedynie pierwsza z tych kategorii. Relikwiami mogą być także przedmioty należące do świętych, a nawet przedmioty, które dotknęły tych przedmiotów. Można by też się zagłębić w uproszczoną „definicję” określającą relikwie jako obiekty, którym przypisywano jakąś cudowną moc. Nie dzielmy jednak włosa na czworo. Podobnych błędów na blogu znajdziemy więcej. Choćby w notce o sądach bożych (3 listopada 2009) czytamy, że bezgranicznie wierzono w ich uczciwość. Ponownie mamy do czynienia ze sporym uproszczeniem – z czego pamiętam choćby S. Grodziski w klasycznej pracy „Z dziejów staropolskiej kultury prawnej” objaśniał, iż sądy boże budziły w średniowieczu wiele wątpliwości, a Kościół z zasady je zwalczał. Często takiej metodzie dochodzenia do prawy sprzeciwiały się także ugruntowane struktury państwowe. Czy można więc powiedzieć, że bezgranicznie wierzono w ich uczciwość?
Drobne błędy merytoryczne to żaden powód do wstydu – każdy je robi, a zapewne autor z czasem się „wyrobi” i potknięć będzie coraz mniej. Bardziej zastanawia niemal kompletne odejście od jednego z założeń przedstawionych na stronie „O blogu i autorze”. Twórca strony stwierdził tam, że zamierza opierać się wyłącznie na literaturze fachowej. Tymczasem większość wykorzystanych publikacji to książki czysto popularnonaukowe, niekiedy nawet pozycje których poziom merytoryczny może budzić wątpliwości (np. praca kontrowersyjnego ze względu na padające w prasie i internecie zarzuty popełnienia wielokrotnego plagiatu autora, Szymona Wrzesińskiego). W zasadzie taki dobór literatury bardziej cieszy niż rozczarowuje. Gdyby twórca blogu opierał się tylko na literaturze fachowej, strona byłaby pewnie znacznie nudniejsza. Czy jednak założenia i realia nie powinny sobie odpowiadać?
Na koniec jeszcze jedna z podstawowych zalet tej strony. Autor może i robi różne błędy, ale hołduje podstawowej dla naszego fachu zasadzie – zawsze podaje źródła, z których korzysta. W efekcie blog może pozwolić dotrzeć do wielu ciekawych książek i samodzielnie poszukiwać w nich kolejnych ciekawostek. Właśnie ze względu na interesujący dobór literatury sam planuję w przyszłości zaglądać na „Nieznaną historię”. Podejrzewam, że znajdę tam odwołania do przynajmniej paru wartościowych książek, których dotąd nie czytałem.
Zobacz też
- Recenzje innych blogów historycznych:
- HerstoriA – herstoria.blox.pl
- Denary władców Polski – www.denary.com.pl
- Ale historia – alehistoria.blox.pl
Prowadzisz blog historyczny i chciałbyś, by jeden z redaktorów „Histmaga” przygotował jego recenzję? Napisz do nas na adres redakcja.histmag.org.