Niepokojąca rosyjska opozycja

opublikowano: 2012-08-27, 22:20
wolna licencja
Ostatnie dni przebiegły pod znakiem dwóch tematów związanych z Rosją. Po pierwsze, do Polski przyjechał Patriarcha Moskwy i Wszechrusi. Po drugie, w Moskwie rozpoczął się i zakończył się proces członkiń anarchistycznej grupy „Pussy Riot”. Ponieważ feministkom za ich występ groziła kara łagru, na świecie _unisono_ zapanowały nastroje współczucia dla aresztowanych.
reklama

O tym, że w Rosji opozycja nigdy nie była lubiana nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Z wyjątkiem krótkiego okresu początków prezydentury Borysa Jelcyna, Moskwa zawsze zwalczała opozycyjne ugrupowania twardą ręką.

Jak to drzewiej bywało

Piotr Kropotkin (1842-1921) (domena publiczna)

Pierwszym naprawdę poważnym wystąpieniem przeciw legalnej władzy w modernizującej się Rosji był sławetny bunt dekabrystów z 1825 roku. Pucz zakończył się równie szybko, jak się zaczął, w momencie gdy do wznoszących rewolucyjne hasła żołnierzy car nakazał strzelać. Później przez cały okres caratu różnego rodzaju grupy buntowały się przeciwko władzy. Kwestia ugrupowań sprzeciwiających się władzy w Rosji jest jednak niezwykle trudna. Z jednej strony, to między innymi dzięki nim upadł carat, starano się wprowadzać reformy i walczono o wolność słowa. W tym kontekście wystarczy wymienić chociażby nazwisko Tołstoja. Z drugiej jednak strony do wybitnych opozycjonistów rosyjskich zaliczają się również takie osobistości XX wieku jak Włodzimierz Lenin, Piotr Kropotkin, Lew Trocki czy Józef Stalin. Historia uczy, że nie każdy, kto walczy przeciwko władzy na Kremlu, jest postacią kryształową i jednoznaczną. I niekiedy warto się zastanowić, kogo tak naprawdę bronimy w imię „zachodnich wartości”.

Myśl stawiania w jednym szeregu zbrodniarzy XX wieku z piosenkarkami-feministkami jest mi jak najbardziej obca. Sądzę jednak, że zanim zaczniemy malować czarno-biały obraz całej sytuacji, warto bliżej przyjrzeć się temu, kogo właściwie bronimy, Wszystko po to, aby potem nie pożałować swojego zaangażowania.

Muzyka wcale nie przede wszystkim

Zespół „Pussy Riot” (interesujące, że nikt nie kwapi się do przetłumaczenia nazwy zespołu), to grupa pięciu aktywistek: feministek i anarchistek. Najgłośniejszą akcją, jaką przeprowadziły, był sławetny występ w soborze Chrystusa Zbawiciela z 21 lutego 2012 roku, chociaż, co należy podkreślić, było to tylko jedno z wielu zorganizowanych przez nie wystąpień. Dwie aktywistki bardzo szybko aresztowano i przewieziono na milicję, w przeciągu kilku tygodni aresztowano również trzecią z nich, natomiast pozostałe dwie wciąż są na wolności. Zachodni świat oszalał, drąc szaty, że oto zostają złamane prawa człowieka i że Putin powinien aresztowane kobiety wypuścić.

reklama
Włodzimierz Wysocki (fot. Igor Palmin , na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic)

„Pussy Riot” składa się więc z pięciu aktywistek, śpiewających mało i raczej niewyraźnie o homoseksualizmie, feminizmie i o tym, że Putin jest zły. Co jakiś czas organizowały one swoje akcje w różnych miejscach Moskwy. Wykrzykiwały wówczas piosenki o seksizmie, równouprawnieniu i LGTB. W sieci umieszczonych zostało zaledwie kilka ich utworów. Ogólnie rzecz ujmując, można jednak powiedzieć, że piątka dziewczyn w różnokolorowych kominiarkach została przez niektórych publicystów i dziennikarzy podniesiona do rangi nowych bardów, niepokornych XXI wieku i bojowniczek o wolność. Próbowano już porównywać aresztowane z Włodzimierzem Wysockim. Nie sposób nie uznać tego za przesadę.

Pod względem muzycznym „Pussy Riot” prezentuje się raczej marnie. Co do słów, to oszczędzę czytelnikom szczegółów, nadmienię jedynie, że w publicznym radiu najpewniej nie uświadczyłoby się ich piosenek z racji imponującego zagęszczenia przekleństw na linijkę tekstu. Do tego teksty tych utworów są raczej mało ambitne. Co więcej, moim zdaniem stanowią marną imitację artystycznych występów grupy „Wojna”. I właściwie tylko tyle można powiedzieć o całym zespole. Aresztowano tylko trzy działaczki: Nadieżdę Andriejewnę Tołokonnikową, Jekatierinę Stanisławowną Samucewicz i Mariję Władimirowna Aliochinę, pozostałe, nieznane z imienia członkinie zostały na wolności. Z doniesień prasowych wiadomo, że piosenkarki swój ideał widzą w szwedzkiej wersji socjalizmu.

Aresztowane

Kim są aresztowane? Nadieżda Andriejewna Tołokonnikowa jest dwudziestodwuletnią studentką filozofii Uniwersytetu Moskiewskiego, razem z czterdziestopięcioletnim mężem Piotrem Werzilowem, obywatelem Kanady i Rosji, ma czteroletnią córkę. Nadieżda była również zaangażowana w działalność wspomnianej grupy „Wojna”. Niewykluczone, że z racji jej statusu prawnego (jest rezydentką) interweniował będzie w jej obronie rząd kanadyjski. Jekaterina Stanisławowna Samucewicz (30 lat) ukończyła Moskiewską Szkołę Fotografii i Multimediów im. Rodczenki w Moskwie i jest programistką oraz aktywistką LGTB. Ostatnia z osadzonych, Marija Władimirowna Aliochina (24 lat) jest studentką czwartego roku dziennikarstwa na Uniwersytecie Moskiewskim. Czynnie zaangażowana w różnego rodzaju wydarzenia polityczne i w działalność Rosyjskiego Greenpeace. Zgodnie z doniesieniami prasowymi, ma małe dziecko.

reklama

Działaczki zostały skazane na 2 lata łagru, co w oczach Zachodu wydaje się karą drakońską. Same oskarżone nie wyglądały jednak na załamane wyrokiem. Proces sądowy stanowił duży problem, ponieważ początkowo nie wiadomo było, z którego paragrafu członkinie zespołu będą sądzone. Początkowo spekulowano, że może być to zakłócanie spokoju publicznego (karane grzywną i piętnastoma dniami aresztu); ostatecznie jednak przed sądem stanęły za chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną. Za swój występ zasądzono im 2 lata więzienia. Maksymalny możliwy wyrok w takiej sprawie wynosi 7 lat kolonii karnej, zaś prokuratura wnosiła o 3 lata. Oskarżone zapowiedziały apelację od wyroku.

Pussy Riot (fot. Игорь Мухин at ru.wikipedia; na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

Seksem w system

Wspomniałem wcześniej o grupie „Wojna”. Poświęćmy jej nieco miejsca. Pochodzi ona właściwie z tej samej buntowniczej parafii co „Pussy Riot”. Zasłynęła różnymi, najczęściej wysoce skandalizującymi akcjami. Jedna z nich, o nazwie „Członek więźniem KGB“, polegała na wymalowaniu gigantycznego męskiego przyrodzenia na moście zwodzonym naprzeciwko siedziby Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Innym razem aktywność „Wojny” przypominała happeningi Pomarańczowej Alternatywy. Przykładem może być wydarzenie pod hasłem „Lenia Jebutnyj – Nasz prezydent” z maja 2010, gdy aktywiści pomagali funkcjonariuszom policji ścigać łamiących prawo kierowców. Inny wymiar miało uczczenie pamięci dekabrystów we września 2008 r. Poza ciekawymi i stosunkowo mało skandalizującymi działaniami, zdarzały się również dosyć nietypowe występy, jak ten z 29 lutego 2008 roku, kiedy dzień przez zaprzysięganiem Dmitrija Miedwiediewa na urząd prezydenta grupa uprawiała zbiorowy seks w moskiewskim Muzeum Biologicznym.

Opozycja niezwykła

Eduard Limonow (fot. Dmitry Rozhkov; na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)
reklama

Opozycja w Rosji, to zupełnie inny twór niż opozycja niż w Europie Zachodniej. Wiele z organizacji jawnie wojujących z Kremlem to grupy, które na Zachodzie zostałby zdelegalizowane z racji głoszonych przez siebie poglądów. Można tu wymienić narodowych bolszewików Eduarda Limonowa, który zdecydowanie nie należy do gorących zwolenników demokracji i powszechnej tolerancji. Wśród animatorów antyputinowskich buntów znajduje się oczywiście wiele osób dążących do demokratyzacji Rosji, ich celem jest obalenie Putina i w jego miejsce wprowadzenia standardów rodem z Europy Zachodniej.

Niestety, czego trzeba być świadomym, nie cała opozycja w Rosji miała i ma takie podejście. Jej część po dojściu do władzy postanowiła ustanowić nowy ład, który z demokratyzacją miał tyle wspólnego, co Chińska Republika Ludowa z poszanowaniem praw człowieka i obywatela. Zanim zaczniemy więc wnosić hasła w obronie biednych rosyjskich opozycjonistów, warto zwrócić uwagę na to, kim oni właściwie są i czy to, co głoszą, jest warte wsparcia. A co najważniejsze: czy ich hasła są w ogóle zgodne z prawami człowieka? Rosyjską opozycję cementuje alergia na Putina, która pozwala iść w jednym szeregu komunistom, mniejszościom seksualnym i skrajnej prawicy. Rosyjscy opozycjoniści pokroju Kasparowa bronią feministek, ponieważ jest im wszystkim wspólna nienawiść do Kremla. Nie ma jednak mowy o wspólnocie poglądów. Charakterystyczne, że inaczej sprawa ta wygląda w Rosji, a inaczej za granicą.

Czy powinno się zatem robić z „Pussy Riot” ikonę rosyjskiej opozycji? Uważam, że nie. Oczywiście kara dwóch lat łagru wydaje się przesadna, nazbyt surowa. Nie zmienia to jednak faktu, że grupa, która głosi hasła o równouprawnieniu i tolerancji, jednocześnie posuwając się do obrazy uczuć religijnych, nie wzbudza we mnie entuzjazmu. Obawiam się opozycji, która jeszcze zanim dojdzie do władzy, zachowuje się w sposób sprzeczny z własnymi ideami. W ramach solidarności z rosyjskimi feministkami jedna z członkiń ukraińskiego FEMEN-u ścięła w Kijowie krzyż upamiętniający ofiary NKWD. Brzmi to niepokojąco. Jeżeli mamy bronić rosyjskiej opozycji, to najpierw zastanówmy się co ona sobą reprezentuje i czy zachowuje wierność własnym hasłom.

Przypominamy, że teksty publicystyczne publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i współpracowników. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.

Redakcja: Michał Przeperski

reklama
Komentarze
o autorze
Paweł Rzewuski
Absolwent filozofii i historii Uniwersytetu Warszawskiego, doktorant na Wydziale Filozofii i Socjologii UW. Publikował w „Uważam Rze Historia”, „Newsweek Historia”, „Pamięć.pl”, „Rzeczpospolitej”, „Teologii Politycznej co Miesiąc”, „Filozofuj”, „Do Rzeczy” oraz „Plus Minus”. Tajny współpracownik kwartalnika „F. Lux” i portalu Rebelya.pl. Wielki fan twórczości Bacha oraz wielbiciel Jacka Kaczmarskiego i Iron Maiden.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone