Niedzielnik historyczny (2): O tym dlaczego nie lubimy historii?

opublikowano: 2012-07-29, 08:43
wolna licencja
Tydzień temu jeden z moich przyjaciół oznajmił na swoim profilu facebookowym – _jeśli lubisz zanudzać innych opowieściami o tym, co ci się przytrafiło, nie mów, że nie lubisz historii_. Szybko się z nim zgodziłem, ale po chwili pomyślałem: no właśnie, dlaczego ludzie nie lubią historii?
reklama
Sebastian Adamkiewicz, autor „Niedzielnika historycznego”

Bycie historykiem ma pewną niezwykłą zaletę. Nie chodzi tu wcale o bliższe lub dalsze podróże, grzebanie z podnieceniem w życiu prywatnym bohaterów przeszłości i udawanie, że robi się to tylko w celach naukowych, czy też o odczuwanie złudnego poczucia, że spełnia się jakąś wielką rolę społeczną. Zaletą uprawiania historii jest możliwość obserwacji reakcji człowieka, który słyszy od ciebie, że jesteś historykiem.

Zapewniam Was, drodzy Czytelnicy, że nie ma nic zabawniejszego od spojrzenia w oczy delikwentowi, który musi przełknąć tę zaskakującą informację, jak gdyby właśnie dowiedział się, że jesteśmy właścicielami zaczarowanego pierścienia i wcale nie zamierzamy drałować setek kilometrów, walczyć z przerośniętymi pająkami, a następnie wrzucić naszego skarbu do wulkanu. Oczy naszego rozmówcy otwierają się szeroko, na ich białkach pojawia się czerwona pajęczynka pękających naczynek, twarz ogarnia zdziwienie, mózg wytęża się, nogi wiotczeją, ręce skraplają się potem, a stopy układają się ku wewnątrz, jakby w odruchu obronnym.

Historia wywołuje reakcje jak tyfus lub inna choroba zakaźna. Ludzie podchodzą do niej, jak do bomby, która dopóki tyka, daje nadzieję, że może nigdy nie wybuchnie. Historyk jest w ich oczach tylko nędznym nosicielem tej groźnej zarazy, na którą ciągle nikt nie potrafi wynaleźć leku. I na nic zda się nasze tłumaczenie czy wyjaśnianie sensu naszego istnienia. Potakiwanie głową strony przeciwnej to tylko gest politowania, nie mający w sobie żadnych znamion zrozumienia.

Nie może być zresztą inaczej, skoro ludzie historii nie lubią. Godzinami mogą opowiadać te same sprane już anegdoty, zaśmiewać się nad retrospekcjami z młodości, na poczekaniu tworzyć wokół siebie zgrabną mitologię, zaczytywać się w Tolkienach i połykać Gwiezdne Wojny, ale od historii odgradza ich szczelny mur wzmocniony pogardą.

Dlaczego więc nie lubią historii, skoro ich życie na opowiadaniu historii przecież się opiera? Przez życiowych frustratów, którzy tysiącami dat miażdżą młode głowy, jakby chcieli się zemścić za wszelkie swoje niepowodzenia. Przez fetyszystycznych nekrofilów, którzy obsypaliby nas wieńcami i zniczami, ani na moment nie pozwalając na wyrwanie się z nastroju smutku i powagi. Przez głowy pełne kompleksów, próbujące udowodnić, że historia jest nauką w takim samym rozumieniu jak matematyka, fizyka czy chemia, i czyniące z niej bezwzględnego potwora nudy. Przez kabotynów, którzy sądzą, że ich wielkość opiera się na przeszłości. Przez polityków, którzy z historii zrobili szmatę do wycierania gęby. Przez tandeciarzy, którzy z historii robią tani produkt made in China. Przez zaklinaczy, którzy historię skryliby pod tytanowym kloszem. Przez naiwniaków, którzy wierzą, że człowiek z postępem wędruje, zostawiając za sobą jedynie odpady życia. Przez napinaczy, przez których historia jest nadętym balonem pełnym stęchłego powietrza.

Mógłbym tak wymieniać pewnie jeszcze długo, zalewając się żółcią i sącząc jad, który wzbiera we mnie na myśl, że kolejna osoba zniechęca się do historii. Ale może lepiej znów usiąść przy ognisku, otworzyć piwo, przegryźć je spoconą kiełbasą i znowu zacząć opowiadać historię. Taką zwyczajną, o nas samych.

Zobacz też:

reklama
Komentarze
o autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone