Niedzielnik Adamkiewicza: Ole Olek, czyli piosenka na wybory
Nie była to pierwsza wyborcza piosenka, która powstała w historii polskich kampanii wyborczych. Dwa lata wcześniej Bohdan Smoleń w rytmie disco polo próbował wspomóc PSL utworem „Pawlaków krew”. Na ile był przekonujący, śpiewając: Tak niewiele marzy się, a tu ciągle kurna źle. / Jestem jak lew, walczę za trzech, gdy spuszczę psy, to gmina drży. / By się mogło zmienić dziś, trza się skrzyknąć z wszystkich sił. / Jaśka, Kazka, Waldka też - by się stała wielka rzecz - trudno powiedzieć. Niewielki musiał być jednak jej efekt skoro z pamięci większości umknęła, a i w wszechposiadającej Sieci trudno ją dziś odnaleźć.
Z „Ole, Olek” było inaczej. Kwaśniewski pląsający w rytm do bólu prostej muzyki, w tle nieco nieudolna choreografia w wykonaniu dziewcząt z sąsiedztwa, czarnoskóry – nieżyjący już dziś niestety - Daniel Osafo Oware w roli scenicznej maskotki i tekst będący co prawda całkiem otwartą reklamą kandydata, ale jednocześnie stosunkowo mało pretensjonalną. Przaśne? Przaśne do bólu, ale jednocześnie tak mocno wbijające się w ówczesne gusta i tak odległe od tego co prezentowała dotychczas piosenka polityczna, że po prostu musiało się udać.
„Ole, Olek” był prostą reakcją obronną na męczące i nadęte utwory natchnione wyśpiewywane przez piwnicznych bardów. Przed polityką uprawianą co prawda na wysokim diapazonie, ale jednocześnie kompletnie jałową. Był jednocześnie częścią zbiorowego oszustwa, jakim była ówczesna kampania Kwaśniewskiego, która z człowieka głęboko zanurzonego w PRLowski establishment chciała zrobić kandydata z ludu. Wówczas zakończyło się to sukcesem. Przebojowy Kwaśniewski okazał się być strawniejszy od mentorskiego Lecha Wałęsy, którego utożsamiono z trudami transformacyjnej codzienności.
W tej kampanii „Ole, Olek” odegrał bardzo ważną rolę. Choć podobno sztabowcy nie byli na początku zachwyceni faktem, że, bądź co bądź, inteligent ma podrygiwać w rytm disco polo, to okazało się to strzałem w dziesiątkę. Piosenka – pomimo wybitnie politycznego tekstu – szybko od polityki się oderwała i zaczęła żyć swoim życiem. W cotygodniowym programie Disco Relax, emitowanym przez największą wówczas prywatną stację telewizyjną Polsat, przez kilka tygodni z powodzeniem rywalizowała o pierwsze miejsce na liście przebojów. Zespół Top One, który kilka lat później mocno odcinał się od tego epizodu, stał się na chwilę muzycznym hegemonem na dyskotekowej scenie, rywalizując o ten laur z prześmiewczymi utworami Smolenia.
W „Ole, Olek” było wszystko czym można opisać ówczesną Polskę - z jednej strony wychodzącą z siermiężności, a z drugiej mocno swojską, zachwycającą się faktem, że na scenie podryguje człowiek o innym kolorze skóry i mała dziewczynka w sukience w kwiatki. Dzięki temu spełniła pokładane w niej nadzieje. Z prestidigitatorską precyzją zmieniła dawnego partyjnego dygnitarza młodego pokolenia w swojaka. Jeszcze w 1989 roku kampania PZPR była zachowawczą obroną masy upadłościowej. W 1995 potrafiła wizerunek spatologizowanej partii karmiącej się władzą odwrócić.
Po „Ole, Olek” nikomu nie udało się powtórzyć piosenkowego sukcesu. A wielu próbowało. Największą popularność zdobył chyba utwór towarzyszący kampanii Samoobrony z 2004 roku. „Ten kraj jest Wasz i Nasz” nie zmieniał jednak wizerunku, ale bardziej utwierdzał ugrupowanie Andrzeja Leppera w jego przaśności.
Sukcesu nie odniosła też kolejna piosenka Samoobrony „Dokąd idziesz Polsko” w wykonaniu zespołu Ich Troje.
Być może dlatego, że pretensjonalność tego utworu mogła doprowadzić co najwyżej do bólu zęba. Pewną popularność zdobył utwór, który w kampanii do parlamentu w 2005 roku wykorzystała Socjaldemokracja Polska Marka Borowskiego (czy ktoś pamięta jeszcze ten twór polityczny?). Piosenka „Ważne” w wykonaniu rapera Mezo i Kasi Wilk szybko oderwała się od politycznego kontekstu i zaczęła funkcjonować jako niezależny byt. Samemu SdPlowi nie przyniosła zaś szczęścia, bo partia do parlamentu się nie dostała. „Ważne” było jednak na tle piosenek politycznych czymś wyjątkowym, bo zarówno w warstwie tekstowej, jak i w muzycznej odbiegało od dosłowności przekazu czy banalnej formy.
Do poetyki „Ole, Olek” Sojusz Lewicy Demokratycznej próbował powrócić promując w wyborach prezydenckich Grzegorza Napieralskiego utworem „Są nas Miliony”. Czy jednak ktoś dziś pamięta dwie blondi bliźniaczki, które wówczas prężyły się, zachwalając młodego wilka lewicy? Całkiem udanym utworem politycznym, nawiązującym do estetyki bardowskiej lat 80-tych, była piosenka Przemysława Gintrowskiego „My chcemy Prawa i Sprawiedliwości” służąca kampanii PiS w 2007 roku. Podobnie jak w przypadku „Ten kraj jest Wasz i Nasz” bardziej służyła integracji twardego elektoratu niż zmieniała wizerunek. „Ole, Olek” pozostał pod tym względem niedoścignionym wzorem, z którym dziś nie zamierza dziś nawet rywalizować.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.