Nie zmarnuj czasu – felieton
Podzielę się na wstępie pewną prywatą. Mój tata skończył wczoraj 60 lat. Obok wielu zalet, zawsze będę go pamiętał jako kogoś, kto zaszczepił we mnie pasję do historii. Sam historykiem nigdy nie był, ale tlił się w nim płomień, który we mnie stał się nieugaszonym pożarem. Nie dysponował nigdy dywizjami wiedzy, czy armiami lektur. Potrafił wykorzystać te skromne oddziały, które przypadek przydzielił mu na drodze życia.
Jego orężem były wakacje, które zawsze wiązały się z bliższym lub dalszym spotkaniem z przeszłością. Wisząc nad lekko obdartą mapą zawsze potrafił znaleźć miejsca, które w małym człowieku uruchamiały zjawiska prowadzące do tsunami wyobraźni i powodzi pasji. Pałace, zamki, skanseny, lekko zapomniane pola bitew były moją urlopową codziennością. W każdym miejscu tata – tak jak umiał – wyjaśniał mi zawiłości dziejów, które miałem szansę rozwikłać, a potem jeszcze ponownie zawiązać w okresie studiów i pracy jako historyk. W plejadzie moich mistrzów historii zawsze będzie miał swoje pierwsze miejsce.
Nie łudźcie się, że możecie poczekać, aż wasze dzieci pójdą do szkoły, a tam z pewnością pod okiem wirtuozów historii zostaną wciągnięci w wir pasji. Czasem może się oczywiście tak zdarzyć, ale jeśli marzycie o tym, aby potomek wyrażał choć minimalne zainteresowanie przeszłością, wakacji po prostu zmarnować nie możecie. I nie martwcie się, że wasze podróże mogą być sztampowe i mało finezyjne. Że z całą hordą zwiedzających włamujecie się w mury Malborka, czy szturmujecie Wawel. Każde takie spotkanie może być niezmiernie owocne.
Odradzam zaczynanie podróży w przeszłość od gigantów muzealnych jakie pojawiły się na polskiej mapie. To miejsca atrakcyjne i ciekawe, ale treścią często zbyt trudne dla mniejszych dzieci. Dużo skuteczniejsze z punktu widzenia ich wyobraźni są historyczne obiekty przestrzenne. W szczególności polecam wszelkiego rodzaju skanseny, które mogą być nieocenionym miejsce do opowieści o codziennym życiu.
Nie trzeba zresztą daleko wyjeżdżać, żeby zarazić swoje dziecko historyczną pasją. Potencjalne rozsadniki tego cennego wirusa są czasem bardzo blisko. Prosty spacer po własnym osiedlu, po zabytkach miasta czy wioski, w której mieszkacie, czy nawet po pobliskim lesie, już może być asumptem do opowieści o historii. Każda z waszych historii rodzinnych może być warta o wiele więcej niż największe wydarzenie w rodzimych dziejach.
Poznawanie lokalnego wymiaru przeszłości ma tę zaletę, że pokazuje nam historię jako coś zupełnie bliskiego, połączonego z naszym jestestwem, a nie wyimaginowanego, wręcz baśniowego. Urealnia historyczne przeżycie, wskazuje, jak cenne bywa osobiste doświadczenie.
Jednocześnie zniechęcam do zaczynania przygody z historią od miejsc martyrologii. Na szlaku naszych wypraw mogą się oczywiście one pojawiać, ale warto z nimi zaczekać, aż nasza pociecha nabierze dojrzałości. Warto, aby przeszłość zaczęła poznawać dotykając pozytywnej jej strony, wzbudzającej niekłamany podziw do osiągnięć naszych przodków. Na zdobywanie wiedzy o tragediach przyjdzie jeszcze w życiu czas.
Takie wykorzystanie wakacji wymaga oczywiście od nas przygotowania. Na szczęście Internet pozwala dzisiaj na skuteczną penetrację miejsc, które warto zobaczyć. Portale takie jak polskaniezwykla.pl czy nawet wydany przed rokiem nasz histmagowy przewodnik mogą pokierować nas w miejsca, w które warto zabrać nasze pociechy. Warto odwiedzać także lokalne punkty informacji turystycznej, przeglądać ulotki, a nawet pytać gospodarzy w domach, w których przyjdzie nam mieszkać.
W tym roku aktywna turystyka ma jeszcze jedną zaletę. Instytucje kultury, które często opiekują się wartościowymi zabytkami, w okresie kwarantanny narodowej poniosły ogromne straty z tytułu braku zajęć, czy sprzedaży biletów dla zwiedzających. To czasem pokaźne części ich rocznych budżetów, bez których trudno im będzie prowadzić działalność dydaktyczną, wzbogacać zbiory, czy popularyzować przeszłość. Możecie zatem połączyć przyjemne z pożytecznym. Sami spędzicie wolny czas, wspierając jednocześnie ważną część polskiej kultury. Wyrazić osobisty patriotyzm jest czasem niezmiernie łatwo.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.
Redakcja: Paweł Czechowski