„Nie żaden morderca, tylko bohater”? Czyli dlaczego nie każdy rower może wjechać do Polski
Rajd rowerowy śladami Stepana Bandery rozpoczął się 1 sierpnia na Ukrainie. Organizatorem jest ukraińska Fundacja Dobroczynna Eko-Miłosierdzie. Celem uczestników jest uczczenie 100-lecia urodzin Bandery – przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów w czasie II wojny światowej. Po przejeździe przez Ukrainę rajd miał być kontynuowany w Polsce, wiodąc przez Sanok, Krosno, Biecz, Wieliczkę i Szczyrk. Następnie uczestnicy planowali przekroczyć granicę ze Słowacją i odwiedzić Bratysławę, a potem także Wiedeń, Linz i Monachium. Inicjatywa została przerwana na polskiej granicy. Jak stwierdził na dzisiejszej konferencji prasowej wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak uczestnicy rajdu wyłudzili wizy, podając nieprawdziwy cel wizyty w Polsce. W związku z tym wizy anulowano. Aby uniknąć skandalu dyplomatycznego dzień wcześniej wicepremier Grzegorz Schetyna rozmawiał z ministrem spraw wewnętrznych Ukrainy Jurijem Łucenką. Tym samym w sprawę zaangażowano najwyższe władze.
Jak stwierdził lwowski dziennikarz Antin Borkowski rajd jest mało znaną inicjatywą i to polska reakcja pozwoli go teraz spopularyzować. Sami uczestnicy rajdu przyznali, że spodziewali się cofnięcia wiz.
Niezwykle emocjonalne komentarze wypowiadali dzisiaj polscy historycy (i nie tylko), jak często zresztą, gdy chodzi o niezwykle delikatny temat mordu na Wołyniu. Wprawdzie Bandera nie brał w nim bezpośrednio udziału (był wówczas internowany), ale współtworzył Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i jej antypolskie postulaty.
Znany z bezpardonowych wypowiedzi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski stwierdził, że zdecydowane stanowisko polskiej dyplomacji wobec rajdu Bandery leży w interesie naszego kraju. To, iż część Ukraińców uznaje Banderę za bohatera nie znaczy, że Polska ma się godzić na upamiętnianie jego rzekomych zasług w imię dobrych relacji między naszymi krajami.
Odmienną opinię wyraził w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Jerzy Pomianowski – znany dziennikarz, ekspert do spraw wschodnich i wykładowca na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego.
Nasze stosunki z Ukrainą znalazły się w sytuacji skrajnej. (...) Kampania nienawiści przeciw Ukrainie, która w tej chwili trwa, nie może być zaliczona do działań w ramach tzw. polityki historycznej tzn. naginania historii dla potrzeb bieżącej polityki. Jest to coś więcej. Jest to niestety najbardziej drastyczny dowód głupoty ws. interesu narodowego (...). Po wchłonięciu lub podziale Ukrainy, Polska i cała UE będzie miała za wschodnią ścianą znowu jednolite i bardzo niestabilne państwo. (...) Ukraińcy zajęli miejsce Żydów. Żydzi są tabu i wszystkie zapasy nienawiści i żółci, jakie w niektórych duszach w Polsce się nagromadziły, wylewają się teraz przeciw Ukrainie – mówił Pomianowski.
Kontrowersje wokół rajdu są tym większe, że dopiero co minęła rocznica krwawej niedzieli na Wołyniu, o której pisaliśmy w lipcu.