Nie polecisz za złotówkę
Niedawno skuszony niską ceną biletu do Dublina niemal nabyłem go na stronie internetowej pewnych linii lotniczych. Dopiero na ostatniej stronie procedury zakupu odnalazłem informację o ostatecznym koszcie przelotu w obie strony. Z reklamowanych 19 złotych zrobiło się nagle 382. Cudowne rozmnożenie? Skądże, to tylko niezupełnie uczciwa, ale powszechna praktyka stosowana we wszystkich krajach europejskich. Zapewne wielu czytelników także jej doświadczyło. Na pomoc pasażerom ruszyła Unia Europejska.
W środę Parlament Europejski przegłosował stanowisko w sprawie rozporządzenia dotyczącego wewnętrznego rynku lotniczego (tzw. trzeci pakiet liberalizacyjny). To przedostatni krok długotrwałej procedury. Celem rozporządzenia jest podniesienie bezpieczeństwa usług lotniczych i ochrony pasażerów. Najistotniejszy dla podróżujących jest przepis zakazujący powszechnie stosowanej przez sprzedawców biletów lotniczych praktyki. Wkrótce będą oni musieli wyszczególniać w cenie biletu wszystkie podatki i opłaty, które stanowią o jego ostatecznej cenie. Stanowisko PE musi zostać jeszcze uzgodnione ze stanowiskami państw członkowskich, które spodziewane są w październiku. Dopiero wtedy rozporządzenie zostanie opublikowane i uzyska moc obowiązującą.
Specjaliści są jednomyślni - oprócz pasażerów zmianę przepisów najbardziej odczują tanie linie lotnicze, które w Polsce zdobyły już jedną trzecią rynku. To one w swoich reklamach najczęściej korzystają z praktyki „ukrywania” rzeczywistej ceny.
Rozporządzenie dotyczy zwłaszcza tych klientów, którzy dokonują zakupu biletów przez Internet. Według stanowiska Parlamentu informacja o wszelkich dodatkowych opłatach musi być podana w „wyraźny i jednoznaczny dla klientów” sposób na początku każdego procesu rezerwacji. Każda niejawna zgoda na dodatkowe opłaty będzie uważana za nieważną.
Wiadomość za gazeta.pl