Nie byłem w stanie uśmiercić Bolka II świdnickiego - Tomasz Zawadzki o roli konsultanta historycznego w „Koronie królów”

opublikowano: 2019-06-21, 08:05
wolna licencja
Śląsk w czasach Kazimierza Wielkiego znajdował się poza granicami Królestwa Polskiego, podporządkowany był rządzącym w Królestwie Czech Luksemburgom - wyjaśnia z Tomasz Zawadzki, konsultant historyczny „Korony królów”, który na co dzień związany jest z Zakładem Historii Średniowiecznej i Nauk Pomocniczych Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Na łamach Histmaga wspomina pracę przy realizacji serialu.
reklama
Agnieszka i Bolko świdnicki, czyli Ewelina Pankowska i Andrzej Popiel (mat. prasowe FB Korona królów)

Magdalena Mikrut-Majeranek: Jak wspomina Pan pracę przy produkcji serialu „Korona królów”?

Tomasz Zawadzki: Było to dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie i w pewnym sensie przygoda. Nigdy wcześniej nie miałem okazji współpracować przy produkcji serialu, było to więc dla mnie także coś całkowicie nowego.

M.M.: Na czym polega praca konsultanta historycznego? I za co konkretnie odpowiadał pan podczas produkcji telenoweli historycznej o dziejach Kazimierza III?

T.Z.: W „Koronie Królów” byłem jednym z trzech konsultantów historycznych. Z racji swoich zainteresowań i prowadzonej pracy badawczej, odpowiadałem za serialowe wątki związane z historią Śląska. W drugim sezonie twórcy telenoweli zdecydowali, że wydarzenia rozgrywać będą się nie, jak dotychczas, tylko na dworze krakowskim, lecz także w Świdnicy, rządzonej przez Bolka II Małego, siostrzeńca Kazimierza Wielkiego. Współpracowałem ze scenarzystami, m. in. udzielając informacji o dziejach Śląska, wskazując osoby stanowiące dwór księcia świdnickiego, czasem podpowiadając pewne swoje pomysły. Moim głównym zadaniem było jednak konsultowanie scenariuszy.

M.M.: Czym różni się Śląsk z czasów Kazimierza III od tego dzisiejszego? Jak zmieniły się granice i jakie tereny znalazły się poza granicami administracyjnymi województwa śląskiego?

T.Z. Współcześnie większość ludzi mówiąc o Śląsku, myśli o województwie śląskim, co jest oczywiście poważnym błędem. Śląsk bowiem to znacznie większa kraina, której historyczną stolicą jest położony centralnie na jej obszarze Wrocław. Województwo śląskie zaś, to tylko wschodnie krańce Śląska, w dodatku województwo to tylko w połowie składa się z ziem śląskich. Drugą jego połowę (Zagłębie Dąbrowskie, Jaworzno, Częstochowa, Żywiecczyzna) stanowią tereny małopolskie. Zła jest więc, w mojej opinii, nazwa województwa, która często prowadzi do fałszywego przekonania, że śląskim miastem jest np. Częstochowa, a z kolei Opole, jedna z historycznych stolic Górnego Śląska, ale leżąca poza woj. śląskim, w świadomości wielu osób leży tak naprawdę nie wiadomo gdzie. Sytuacja komplikuje się dodatkowo, gdyż część Śląska znajduje się dziś w granicach Republiki Czeskiej.

W XIV w., w czasach Kazimierza Wielkiego, sprawa przedstawiała się jednak całkowicie odmiennie. Śląsk znajdował się poza granicami Królestwa Polskiego, podporządkowany był rządzącym w Królestwie Czech Luksemburgom. Co ciekawe, odmiennie niż dziś, Śląskiem niemal zawsze określano wówczas wyłącznie tereny leżące obecnie w większości w województwie dolnośląskim - wokół Wrocławia, Legnicy, Świdnicy, Głogowa - największych w tym czasie śląskich miast. Książętami śląskimi w XIV w. tytułowali się niemal bez wyjątku tylko tamtejsi Piastowie. Ich krewni natomiast, rządzący na obszarze nazwanym później Górnym Śląskiem, nie używali śląskiej tytulatury.

reklama
W serialu "Korona królów" w postać Bolka II Małego wciela się Andrzej Popiel (mat. prasowe)

M.M.: Wiadomym jest, że po serialu nie można oczekiwać pełnej zgodności z realiami epoki, w której toczy się jego akcja. Króluje umowność i pewne uproszczenia. Jaki faktycznie wpływ ma konsultant historyczny na efekt finalny, czyli na to, co zobaczą telewidzowie?

T.Z.: „Korona Królów” nie jest historycznym serialem dokumentalnym, to serial tylko oparty na historii, stąd obok postaci i wydarzeń historycznych jest też sporo fikcji. Trudno, żeby było inaczej – z jednej strony wynika to z potrzeby dostosowania historii do formy współczesnej telenoweli, z drugiej zaś z naszej często małej wiedzy o przeszłości. Przykładowo, o pierwszej żonie Kazimierza Wielkiego, Aldonie-Annie, wiemy bardzo niewiele, tymczasem jako królowa Polski, czyli jedna z najważniejszych postaci, w serialu występować musiała przez kilkadziesiąt odcinków. Niemożliwym byłoby ich nakręcenie, gdybyśmy opierali się wyłącznie na tym, co wiemy.

Rola władczyni zamknęłaby się w kilku odcinkach. Wprowadzenie wątków fikcyjnych, bazujących jednak na średniowiecznych realiach, było więc niezbędne. Przykłady podobne można długo wymieniać.

Konsultant historyczny ma spory wpływ na efekt finalny, ale nie ostateczny. Współdecydowaliśmy wraz ze scenarzystami o przedstawianych w serialu wydarzeniach, postaciach, podpowiadaliśmy też własne rozwiązania, wpływając na losy serialowych bohaterów. Z punktu widzenia telewizji istotne jest, żeby w odcinkach sporo się działo i wzbudzało zainteresowanie widza. Potrzebna jest więc szybka akcja, wątki miłosne, zdrady, spiski, walka – rzeczy, które trzymać będą w napięciu. Jako konsultanci staraliśmy się, aby pomysły scenarzystów odpowiadały w możliwie jak największym stopniu średniowiecznym realiom. Końcowy rezultat był jednak efektem kompromisu między naszymi, często różniącymi się, wizjami. Jak już wspomniałem wcześniej, naszym podstawowym zadaniem było czytanie scenariuszy. Po ich odesłaniu, wraz z naszymi uwagami, rola konsultanta dobiegała końca. Scenarzyści, i nie tylko, pracowali nad nimi dalej, a na to, co ostatecznie zobaczy widz, składa się też wiele innych rzeczy, jak scenografia, czy choćby gra aktorów.

Kup e-booka „Kobiety króla Kazimierza III Wielkiego” :

Marek Teler
„Kobiety króla Kazimierza III Wielkiego”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA (Histmag.org)
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-22-8
Andrzej Hausner jako Kazimierz III Wielki (mat. prasowe TVP)

M.M.: „Korona królów” to jeden z niewielu polskich seriali historycznych, traktujący o średniowieczu – epoce – z uwagi na brak wielu źródeł - pełnej domysłów i niedopowiedzeń. Aby stworzyć spójny przekaz, wykreować bohaterów z krwi i kości, a w końcu osadzić ich w realiach epoki, potrzeba olbrzymiej wiedzy z zakresu historii. Z jakich źródeł korzystano najczęściej tworząc audiowizualną opowieść o dziejach Kazimierza III Wielkiego?

reklama

T.Z.: Faktycznie, źródła na podstawie których możemy odtworzyć sylwetki postaci występujących w serialu są bardzo skąpe. W wielu przypadkach ograniczają się zaledwie do informacji o tylko przybliżonym czasie ich życia, sprawowanym urzędzie, fragmentarycznie zachowanych wzmiankach o posiadanym majątku i rodzinie. W przypadku dworu świdnickiego, za który byłem odpowiedzialny, nasza wiedza pochodzi głównie z zachowanych dokumentów - przeważnie transakcji majątkowych. Specyfika takich źródeł pozostawia szerokie pole do spekulacji. Dokumenty nie mówią nam przecież nic o charakterach poszczególnych osób. Bohaterów serialowych wykreować musieliśmy więc sami niemal od podstaw.

M.M.: Które wydarzenia najtrudniej było przełożyć na fabularyzowaną opowieść?

T.Z: Sprawą, może nie trudną, ale wymagającą pewnego wysiłku, było np. wymyślanie okoliczności śmierci bohaterów serialu. W większości przypadków nie wiemy bowiem, w jaki sposób umierały nawet najważniejsze postacie historyczne. Co jakiś czas trzeba było jednak uśmiercić w odcinku osobę, o której wiemy, że w danym roku zmarła – najlepiej w sposób emocjonujący, tak, żeby wycisnąć łzy u widza, żegnającego się z ulubionym bohaterem. Wydaje mi się, że scenarzyści, z pomocą konsultantów, sprostali temu zadaniu – sceny, w których umierali główni bohaterowie serialu, w mojej opinii, były ciekawe. Osobiście, proszony o pomoc, nie byłem jednak w stanie uśmiercić Bolka II świdnickiego. Trudno było mi wymyślić okoliczności śmierci księcia, którym zajmuję się na co dzień. Pozostawiłem to scenarzystom i wkrótce przekonam się, oglądając serial, czy mi się spodoba.

Śmierć Bolka świdnickiego w serialu "Korona królów" (mat. prasowe FB Korona królów)

M.M. Czy prywatnie ogląda pan „Koronę królów”?

T.Z. Prywatnie nie oglądam seriali, od bardzo wielu lat nie mam telewizora. „Koronę Królów” jednak oglądam, jeszcze przed emisją w telewizji, z racji kilku innych moich obowiązków serialowych, ale też z dużej ciekawości, chcąc zobaczyć, jak ostatecznie wyglądają odcinki, przy których tworzeniu pomagałem.

M.M. Który aktor wykreował, pana zdaniem, najbardziej realistyczną postać przypominającą tę z kart historii Polski?

reklama

T.Z. Jak wspominałem wcześniej, niewiele wiemy o tym, jak w rzeczywistości wyglądali i jakie charaktery mieli bohaterowie, w których wcielili się aktorzy. Niemożliwa jest więc ocena, czy ich gra przypomina ich zachowania. Osobiście, w serialu podoba mi się wiele postaci, przede wszystkim Bolko II, świetnie zagrana została też postać kasztelana krakowskiego Spytka z Melsztyna, królowej węgierskiej Elżbiety Łokietkówny. Wiem też, że damskiej części publiczności szczególnie przypadł do gustu świdnicki rycerz Guncel Reibnitz.

M.M. Czy aktorzy chętnie korzystają z pana rad dotyczących postaci, które grają? Który z nich najbardziej interesował się kreowaną przez siebie postacią?

T.Z. Spośród aktorów konsultował się ze mną pan Andrzej Popiel, odgrywający rolę Bolka II świdnickiego.

M.M. Jak ocenia Pan produkcję z perspektywy czasu. Czy jest to potrzebny serial, który wypełnia pewną lukę w polskiej kinematografii? A może to dobry sposób na popularyzację historii?

T.Z. Skoro są chętni, aby oglądać „Koronę Królów”, to znaczy, że serial jest potrzebny i zasadne było jego stworzenie. Część widzów znalazła w nim coś dla siebie – w mojej opinii, przyjemną i luźną, często zabawną opowieść kostiumową, opartą na historii, przy której po prostu miło spędzają czas. Takie jest zresztą główne zadanie produkcji jaką jest telenowela – „Korona Królów” spełnia więc swoją rolę. Nie mam wątpliwości, że przy okazji serial przyczynił się do popularyzowania historii. Przeciętny, spotkany na ulicy człowiek, nie odpowie zapewne poprawnie na pytanie nawet o wiek, w którym panował Kazimierz Wielki. Zapytany o jego matkę, królową Jadwigę, jeśli w ogóle słyszał jej imię, to pomyli z Jadwigą śląską lub Andegaweńską.

Ostatni niezależny śląski Piast, Bolko II świdnicki, to dziś postać niemal całkowicie anonimowa, nawet na Śląsku. Wiedza społeczeństwa o przeszłości jest, moim zdaniem, na bardzo niskim poziomie. Tysiące widzów, dzięki oglądaniu „Korony Królów”, odpowie poprawnie na wymienione przed chwilą pytania, a także na wiele innych. Dzięki serialowi i w ten luźny sposób podawanej wiedzy, wiele osób zainteresowało się historią, część zaczęła także pogłębiać swoją wiedzę, np. sięgając po książki. Znam też zawodowych, poważnych historyków, w tym mediewistów, którzy oglądają „Koronę Królów”. Jeden z profesorów na moim wydziale, podczas każdego z cotygodniowych dyżurów, przychodzi, aby skomentować odcinki – nie doszukuje się w nich fikcji, prawdy, wpadek - widać, że jest to dla Niego dobra zabawa.

M.M. Dziękuję serdecznie za rozmowę!

Polecamy e-book Aleksandry Niedźwiedź – „Z czego się śmiano w średniowieczu?” :

Aleksandra Niedźwiedź
„Z czego się śmiano w średniowieczu?”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
120
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-21-1 / 978-83-65156-68-6 audiobook

Książkę można też kupić jako audiobook, w cenie 11,90 zł.

reklama
Komentarze
o autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone