Nadnarwiański bastion – twierdza Łomża (cz. 2)
Po wstępnej wyciecze po obiektach zewnętrznych warto zagłębić się w trzewia łomżyńskiej twierdzy – podziemne korytarze i schrony.
reklama
Zobacz część pierwszą fotoreportażu.
Część przejść, podobnie jak w całym kompleksie, została wysadzona lub zakopana. Nie wiadomo, kiedy się to stało i dlaczego. Przełom lat czterdziestych i pięćdziesiątych w kontekście fortów pod Łomżą okryty jest absolutną i nieprzeniknioną tajemnicą. Najodważniejsi wiążą to z działalnością NKWD i z doniesieniem, iż właśnie z tych fortów wysłano (niezależnie od ekspedycji polskich szyfrantów) tajną depeszę radiową, zawierającą sekret niemieckiej Enigmy (zdjęcie wykonane z flashem).
Głęboko pod ziemią, we wnętrzu fortu I. Mimo że od jego powstania upłynął ponad wiek, korytarze wewnątrz nadal są suche, ściany zaizolowane, a wentylacja zapewnia niezakłóconą cyrkulację powietrza. Bez zdjęcia plecaka trudno byłoby się tędy przecisnąć (zdjęcie wykonane z flashem).
Poterna, czyli podziemny chodnik komunikacyjny. On i jemu podobne ciągną się dziesiątkami i setkami metrów. Były żołnierz 33. Pułku Piechoty, stacjonujący w latach trzydziestych w forcie II twierdził, że jego kazamaty miały podziemne połączenie z oboma skrajnymi fortami: I oraz III. Człowiek ów osobiście miał przebywać w korytarzu przechodzącym pod szosą Warszawa-Suwałki. Pod nim miały być jeszcze dwie kondygnacje z obszernymi pomieszczeniami, na przykład zapasowym stanowiskiem dowodzenia. Takie połączenia byłyby imponujące, zważywszy że twierdza ma prawie trzy kilometry średnicy (zdjęcie wykonane z flashem, żółte koło to światło latarki).
A tak wyglądała przykładowa poterna w rzeczywistości, sfotografowana bez flasha, jedynie w świetle latarki...
Przejście w górę, ku powierzchni. Służyło żołnierzowi obsadzającemu mały schron obserwacyjno-bojowy, popularnie nazywany „grzybkiem”.
W tym miejscu autor zwątpił: pęknięcia w strukturze betonu, wyrwane bloki, a przede wszystkim sposób podtrzymywania stropu sprawiły, że dobrych kilka minut zastanawiał się nad podjęciem dalszej drogi. Ostatecznie jednak zdecydował się zaryzykować, co w końcu sprawiło, że... (zdjęcie wykonane z flashem).
...opuszczając kompleks musiał skorzystać ze szczeliny widocznej na zdjęciu. Bez czołgania się nie obyło.
W niektórych miejscach schody nie przetrwały. W takich sytuacjach drabina oznaczała nadspodziewany i bardzo rzadki komfort.
Bardzo niski korytarz bezpośrednio pod poterną w forcie III. Jedna z najgłębszych części podziemnego kompleksu, do których udało się dotrzeć autorowi. W dalszej części trzeba było iść na czworakach w kilkunastocentymetrowej wodzie. Właśnie woda, obok wysadzeń i zakopanych korytarzy, stanowi główną przeszkodę w eksploracji głębszych partii. Starsi mieszkańcy Łomży powtarzają za swoimi ojcami i dziadami, iż najniżej sięgające korytarze miały połączenie z klasztorem ojców Kapucynów, zlikwidowanym carskim ukazem przed budową fortyfikacji. Stoi on już po drugiej stronie doliny Narwi, na krawędzi miasta Łomża. Połączenie to miało zostać zalane przez wodę. W każdym razie w Łomży co kilka – kilkanaście lat odkrywane są podziemia, ciągnące się setkami metrów głęboko pod ulicami i urywające się nagle zasypanymi fragmentami. Dla pełnej jasności dodać należy, że Narew to czwarta co do wielkości rzeka w Polsce, a jej dolina w rejonie Łomży ma prawie 2 kilometry szerokości (zdjęcie wykonane z flashem).
Wnętrze fortu III, blisko powierzchni. Ogólnie jest on najgorzej zachowany, lecz po najbliższej okolicy tego nie widać (zdjęcie wykonane z flashem).
Zobacz też:
- Twierdza Iwangorod (Dęblin);
- Twierdza Toruń — sposób na podróż w wiek pary i telegrafu?;
- Ordensburg nad Krosinem: część 1, część 2;
- Okopy św. Trójcy.
Tekst zredagował: Tomasz Leszkowicz
Korektę przeprowadziła: Anna Smutkiewicz
reklama
Komentarze