Na Śląsku powstaje Szlak Magnatów Przemysłowych
M. Mikrut-Majeranek: Stowarzyszenie Wrazidlok, którego jest pan prezesem, zajmuje się promowaniem śląskiej historii i kultury oraz dbaniem o podnoszenie atrakcyjności regionu. Skąd pomysł na stworzenie Szlaku Magnatów Przemysłowych?
Dr Łukasz Zimnoch: Asumptem do działania było wpisanie kopalni srebra w Tarnowskich Górach na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Pomyślałem sobie wówczas, że jeżeli kopalnia ta pozostanie jedynym obiektem na Śląsku wpisanym na tę listę, to Śląsk przegra w walce o turystę. A przecież mamy tutaj wiele interesujących rzeczy, o których często się zapomina, albo się o nich w ogóle nie wie. Przykładowo, o Wojciechu Korfantym bardzo często mówi się, że był dyktatorem trzeciego powstania śląskiego, ale niewiele osób wie, że był także magnatem prasowym. To człowiek, który świetnie sobie radził w biznesie. Takich historii mamy na Śląsku więcej. Wystarczy wspomnieć chociażby o Karolu Goduli, czy Joannie Gryzik, jego pasierbicy. Zagłębiając się w historię Śląska, wymyśliliśmy Szlak Magnatów Przemysłowych.
M.M.M.: Dlaczego akurat magnaci przemysłowi?
Ł.Z.: Magnaci przemysłowi w XIX wieku mieli olbrzymi wpływ na rozwój Śląska. To oni zapewniali bezpieczeństwo, dostatek. Byli ludźmi światłymi, rozwijali szkoły, transport, budowali szpitale, dawali zatrudnienie tysiącom ludzi, a dzięki nim rozrastały się miasta.
M.M.M.: Jaka idea przyświeca tworzeniu szlaku?
Ł.Z.: Naszym celem jest pokazywanie przeszłości Śląska w atrakcyjnej formie. Organizujemy dwa rodzaje imprez: rajzy i konwentykle, czyli spotkania mające charakter dworski, bardziej wytworny, ponieważ towarzyszą im różnorodne atrakcje jak pokazy tańca, pokazy mody, a każdy z nich jest okraszony muzyką. Zachęcamy też uczestników do ubierania się w śląskie stroje. Odmiennie wygląda sprawa z rajzami. Są to wycieczki krajoznawcze po Śląsku organizowane po to, żeby nauczyć ludzi patrzenia na to, co ich otacza oraz doceniać to, co mają. To przedziwna sytuacja, że wielokrotnie wybieramy się na wycieczki do miejsc oddalonych o kilkaset lub kilka tysięcy kilometrów od domu, aby oglądać zabytki, a przecież arcydzieła mamy pod nosem, tylko ich nie dostrzegamy.
Polecamy e-book: Paweł Rzewuski – „Wielcy zapomniani dwudziestolecia”
M.M.M.: Dawniej konwentykle kojarzono jako tajne zebrania organizacji. Dlaczego postanowili państwo organizować wydarzenia w takiej akurat formie?
Ł.Z.: Chcieliśmy nawiązać do tradycji dworskiej. To spotkania o charakterze półoficjalnym, bardziej nieformalnym. Dostrzegam renesans zainteresowania historią i tradycją. Jednakże istnieje także swoista dysproporcja, ponieważ z jednej strony wydajemy coraz więcej fachowych książek, świetnych opracowań historycznych, mamy też znakomitych historyków zajmujących się dziejami Śląska – jednym z nich jest współpracujący z naszym stowarzyszeniem dr Arkadiusz Kuzio-Podrucki, ale z drugiej strony zauważalny jest spory kłopot z transferem tej wiedzy z ośrodków naukowych „pod dachówki”. Podejmowane przez nas działania mają na celu wzrost świadomości masowego odbiorcy. Wszyscy mówią, że nasze nosy coraz bardziej się wydłużają w stronę smartfonów, które cały czas znajdują się przed nimi. Komunikujemy się coraz gorzej ze światem, a organizowane przez nas wydarzenia służą właśnie spotkaniom towarzyskim. Staramy się przypominać, wydawałoby się podstawowe rzeczy, że lepiej jest jak ludzie są blisko siebie, spotykają się i oddają się wspólnym pasjom. Temu właśnie służą konwentykle, które tworzone są przez pasjonatów dla pasjonatów.
M.M.M.: Pod koniec ubiegłego roku Stowarzyszenie Wrazidlok podpisało wraz z 7 innymi podmiotami list intencyjny, tworząc konsorcjum Szlaku Magnatów Przemysłowych, w którego skład weszły: Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim, Pałac w Rybnej i Kościół Zbawiciela z Tarnowskich Gór, Pałac Kawalera w Świerklańcu, Zespół Pałacowo – Parkowy z Pławniowic, Park Sielecki z Sosnowca, kościół pw. Ścięcia Jana Chrzciciela w Goduli. W jakim celu nawiązano współpracę?
Ł.Z.: Ciekawych wątków, pasjonujących historii i kulturowego bogactwa na Śląsku jest tak wiele, że chcemy o tym opowiadać, przypominać i popularyzować tę wiedzę. Chcemy działać wspólnie dla regionu, dlatego też zaprosiliśmy do współpracy instytucje rozsiane po całym województwie, od Sosnowca aż po Pławniowice. Wspomniane konsorcjum powstało, ponieważ chcemy wspólnie ubiegać się o fundusze norweskie na rewitalizację, remonty i rozwój siedmiu instytucji. Każda z nich zdaje sobie sprawę z tego, że samodzielnie nie ma szans na sięgnięcie po fundusze norweskie.
M.M.M.: Jakie mają państwo plany na rok 2019?
Ł.Z.: Poza konwentyklami i rajzami dodaliśmy jeszcze jedną aktywność do realizowanych przez Stowarzyszenie działań. Chcemy organizować też peregrynacje. Wspólnie z koleżanką Iwoną Holeczek napisaliśmy tekst widowiska historycznego związanego z losami księdza Jana Alojzego Ficka, które za miesiąc zostanie wystawione w Bazylice w Piekarach Śląskich. Chcemy w ten sposób przypomnieć postać legendarnego kapłana, nazywanego apostołem trzeźwości. Znany był też z tego, że wybudował piekarską bazylikę, był wydawcą, ale i społecznikiem. Działał na wielu polach i czynił to skutecznie. Niedobrze się dzieje, że zapominamy o takich monumentalnych postaciach.
M.M.M.: Powstała także internetowa mapa Szlaku Magnatów Przemysłowych eMagnaci.pl, która pokazuje wille i pałace przemysłowców. Mapa jest otwarta, czy zatem każdy może ją współtworzyć?
Ł.Z.: Tak. Stworzyła ją gliwicka firma Smart Geomatic. Zaproponowała też, że będzie ją bezpłatnie rozwijać. Telefony komórkowe nie znikną z naszego życia, ale my możemy sprawić, że pokażą nam rzeczy, na które nie wpadlibyśmy gdyby nie komórki. Obecnie staramy się zainteresować aplikacją szkoły wyższe. Chcielibyśmy, aby studenci – pasjonaci historii z jednej strony zgłębiali historię, a z drugiej promowali i rozwijali aplikację e-Magnaci. Bardzo chętnie nawiążemy taką współpracę. Wiele obiektów bezpowrotnie zniknęło z mapy Śląska – głównie zostały zniszczone po II Wojnie Światowej jak np. pałac w Miechowicach, czy pałac w Świerklańcu. Staramy się przywracać pamięć o nich.
M.M.M.: Dziękuję za rozmowę.