Na Nalewkach
Dominantą tego rejonu miasta jest znany w całym świecie pomnik Rapaporta. Do niedawna dominowało tam jeszcze coś: wielka, krzycząca pustka placu Bohaterów Getta. Na mnie robiła silne wrażenie. Hulał wiatr, gdzieniegdzie pod drzewami przyjezdni Żydzi odmawiali kadisz. Ale zwykle był to najcichszy z placów Warszawy. Teraz będzie tam wielkie muzeum...
Rokrocznie, w połowie kwietnia na placu ma miejsce uroczystość gromadząca - zależnie od politycznej aury, duże lub mniej liczne rzesze warszawian i przyjezdnych - głównie tych co ocaleli. Latem, od kilku laty, rodzi się tam nowa tradycja warszawian – Marsze Pamięci.
Po jednej stronie pomnika Bohaterów Getta warty zaciągają żołnierze Wojska Polskiego. Gdy pierwszy raz ich tam zobaczyłem, na rogatywkach nie mieli jeszcze orzełków z koronami. Wtedy, w 1987 roku, trzymałem się na uboczu, wolałem nie narzucać się bezpiece, ze względu na moją ówczesną robotę w podziemiu. Poszedłem tam, bo taka była decyzja mojej ówczesnej grupy, posądzanej przez konkurentów politycznych o antysemityzm. Stałem z boku i jedynie robiłem zdjęcia kolegom manifestującym swe głęboko humanistyczne przekonania i sprzeciw wobec zbrodni. Wszystko po to, aby cały świat zobaczył, że nie jesteśmy rasistami i również obchodzimy rocznicę powstania w getcie. To właśnie wtedy na nieodległym cmentarzu przy Okopowej postawione zostały symboliczne macewy Wiktora Altera i Henryka Ehrlicha, posłów do przedwojennego Parlamentu, zamordowanych przez NKWD. Były to jednak uroczystości jakby nie moje. Byłem przecież gojem, jak określają mnie przyjaciele Żydzi.
Od tamtych dni bardzo często bywałem pod pomnikiem Rapaporta. Szalenie późno zorientowałem się, iż ten pomnik posiada również rewers. Świat doskonale zna skamieniałych bojowników z awersu, z dominującą postacią Anielewicza, o atletycznym torsie. A z drugiej strony…? Licha, niewielka tabliczka z rzędem postaci. Głowa przy głowie, skamieniali; kobiety, mężczyźni, dzieci. W kurtkach, płaszczach, w zawadiackich warszawskich cyklistówkach. Prowadzi ich, krocząc na czele tego pochodu - brodaty, zgarbiony starzec, dźwigający wielki zwój. W tym zwoju słowa obiecujące pokój, a jeśli są wystarczająco często powtarzane – w co tak bardzo wierzono w czasie Zagłady – gwarantujące pokój.
Tam też bywają żołnierze w rogatywkach i z orzełkami, dzisiaj już ukoronowanymi. Bywają tam, w antrakcie swej służby. Na „spocznij” i zestresowani. Wręcz zalęknieni, ukradkiem palą papierosy. Przed chwilą na awersie złożyli wieńce, w nie swoim imieniu. Ale są bezpieczni. Po stronie tego cywilnego pochodu, idącego na tablicy ponad nimi, nie ma żadnych kontrolerów, ani oficerów.
Ach, przepraszam! Jednak ktoś ten pochód trzyma w ryzach. Ktoś mu asystuje i czuwa nad jego bezpieczeństwem w podróży, idąc trochę z boku. Jest potężny. Posiada obnażony bagnet, na karabinie trzymanym blisko twarzy. I stalowy hełm z okapem, na kształtnej głowie.
21 lipca w 71. rocznicę rozpoczęcia likwidacji getta warszawskiego; ulicami, nieistniejących dzisiaj Nalewek, przejdzie Marsz Pamięci.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.