Muzyczna rewolucja wciąż w powijakach
Jedną z największych pasji, która łączy ludzi, jest muzyka. A Internet, dzięki swojej dostępności i powszechności, łączy najszybciej. Do takiego prostego wniosku doszło 29 osób ze wschodniego Londynu i utworzyło serwis internetowy Lastfm, który zapisuje i kataloguje przesłuchane na komputerze utwory. Po co? Wbrew pozorom zestawienie najczęściej słuchanych przez siebie piosenek, które każdy może obejrzeć w sieci, przynosi więcej korzyści niż tylko zaspokojenie własnej próżności.
Instalacja Lastfm jest prosta jak uruchomienie Gadu-Gadu. Najpierw należy wejść na stronę www.lastfm.pl, ściągnąć oprogramowanie (jak rzadko kiedy dostępne w wersjach dla systemu operacyjnego Windows, OS X i Linux). Później je otworzyć i... słuchać muzyki, a program będzie automatycznie uzupełniał statystyki. Dzięki temu Twoi znajomi na bieżąco mogą obserwować, jakie piosenki dzisiaj rządziły w Twoim głośniku.
Scrobbling
Niespolszczony – ze stratą dla użytkowników - scrobbling (bo tak nazywa się zbieranie danych o słuchanych piosenkach) w polskiej wersji językowej serwisu otrzymał na szczęście dobre opakowanie. Szata graficzna jest genialna w swojej prostocie, a większość opcji znajduje się w głównym profilu, obsługiwanym intuicyjnie. Po krótkim czasie zrozumienie takich słów jak „tagi” czy rozróżnienie między „znajomymi” a „sąsiadami” staje się nie tylko proste, ale również pozwala na poznanie zalet tych rozwiązań.
Co ciekawe, autorzy serwisu zapewniają, że przy scrobblingu pobierane są wyłącznie dane o tytule i autorze odtwarzanych utworów, a na podstawie zbieranych informacji nie da się stwierdzić czy użytkownik słucha muzyki z płyty CD, czy plików mp3. Dlatego z Lastfm mogą swobodnie korzystać wszyscy bez obawy, że zostaną posądzeni o piractwo: zarówno słuchający pirackich nagrań, jak i osoby, które po prostu utworzyły kopie swoich płyt CD w formacie mp3.
Oczywiście prócz samego scrobblingu, serwis oferuje wiele dodatkowych opcji: forum, tworzenie grup tematycznych, pisanie dziennika, radio uwzględniające indywidualne preferencje muzyczne użytkownika – to tylko niektóre z innowacyjnych pomysłów twórców serwisu.
Rewolucja w powijakach
Po tak obfitym słodzeniu trzeba jednak dołożyć sporą łyżkę dziegciu, bo mankamenty w serwisie są i rażą. Należy mieć spore wątpliwości co do realnego wydźwięku samozwańczego hasła, widniejącego na głównej stronie serwisu: „społeczna rewolucja muzyczna”. Sam fakt, że ten napis nawet w polskiej wersji jest po angielsku, nie najlepiej świadczy o jakości tłumaczenia. Co gorsza, również sporą część odnośników trzeba czytać w języku lorda Byrona. Jest to dość uciążliwe, bo nieprzetłumaczone dane często dotyczą szczegółowych aspektów poruszania się po serwisie, a, jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach. Na szczęście w razie problemów na polskim forum znajdują się rozwinięte FAQ-i, a także czujni moderatorzy.
Do wolno rozwijających się pomysłów należy także zaliczyć krótką notę biograficzną słuchanych wykonawców. Wielu znanych artystów niestety nie posiada takiego opisu w języku polskim, który notabene może być uzupełniany przez każdego użytkownika serwisu. Czy Lastfm okaże się rewolucyjnym pomysłem łączącym melomanów z całego świata? Czas pokaże. Moda w Internecie bywa nieznośnie kapryśna. Gdyby jednak i Ciebie dopadł ów muzyczny szał, dołącz do grupy Histmag (http://www.lastfm.pl/group/Histmag), a może w niedługim czasie dowiemy się, jakie są preferencje muzyczne Czytelników naszego magazynu.