Muzeum II Wojny Światowej – wizyta druga
Zobacz też: Wystawa główna Muzeum II Wojny Światowej – pierwsze spojrzenie
28 i 29 stycznia Muzeum Wojny Światowej zdecydowało się ponownie otworzyć swe podwoje dla turystów, dając im możliwość zapoznania się z wystawą główną. Gdańszczanie (i nie tylko) stawili się tłumnie, niekiedy stojąc cierpliwie w długiej kolejce by skorzystać z nielicznych niezarezerwowanych jeszcze wejściówek (tekst powstał po zwiedzaniu 28 stycznia). Kto chciał, mógł uczestniczyć w zwiedzaniu z przewodnikiem, chętni jednak mogli poruszać się indywidualnie. Pracownicy Muzeum i wolontariusze czuwali w każdej z sal by służyć zwiedzającym swą wiedzą i pomocą.
Co się zmieniło?
Najbardziej rzucającą się w oczy rzeczą jest postęp, jaki muzealnicy dokonali od poniedziałku. Wtedy stan kompletności wystawy określano na 75%, dziś wynosi ok. 90%. Nadal nie mamy do czynienia z kompletną i zamkniętą całością, jednak przyrost jest bezsprzeczny.
Wiele pustych miejsc zostało wypełnionych różnego formatu eksponatami. Pojawiły się nowe plakaty, mundury, części oporządzenia i pamiątki po żołnierzach czy cywilach żyjących w tym trudnym okresie. Większość z multimediów już działa, a w licznych pomieszczeniach odtwarzana jest muzyka stanowiąca swoiste tło dla prezentowanych w nim eksponatów. Wystawa sprawia wrażenie już prawie gotowej, choć muzealnicy przyznają, że do uzyskania pełnej funkcjonalności obiektu potrzeba nie tylko ustawienia brakujących obiektów, ale i tygodni testów.
Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!
Spacerem po wystawie
Wystawa główna liczy sobie ok. 5 tysięcy metrów kwadratowych. Na przebycie jej w spacerowym tempie pozwalającym na przyjrzenie się większości eksponatów potrzeba ok. 2 godzin. Na szczęście sale są ponumerowane, a w większości pomieszczeń pojawiły się już strzałki ułatwiające sprawne poruszanie się po obiekcie.
Przechodząc przez wystawę, trzeba mieć oczy nie tylko dookoła głowy, ale również nad nią i pod nią. Eksponaty umieszczono na suficie i ścianach, jak również w różnego rodzaju skrzyniach oraz gablotach znajdujących się na różnych wysokościach. Oprócz nich, na zwiedzających czekają liczne plansze, filmy, plakaty, tablice z opisami, infografiki, mapy i fotografie. Wszystko to sprawia, że by zrozumieć przesłanie Muzeum, czy chociażby przyswoić sobie większość prezentowanych tam informacji, trzeba iść powoli. Warto też iść od jednego punktu do drugiego, nie próbując ogarniać na raz całości danej ekspozycji.
Siłą Muzeum nie jest jednak ilość, ale jakość. Każdy z przedstawionych tam eksponatów ma swoją unikatową historię, uzasadniającą jego obecność w tym miejscu. Jedne są weselsze, inne mogą doprowadzić do łez. W niewielkim oddaleniu od siebie leżą dziecięce zabawki, szkolne podręczniki, wojskowe mundury i granaty, gry planszowe, rowery, puszki po gazie Cyklon B i łuski z egzekucji. W jednym miejscu wiszą rodzinne zdjęcia, w innym fotografie wykonane potajemnie w obozach zagłady. Wszystkie te przedmioty połączyła ze sobą wojna, o której to Muzeum ma nie pozwolić zapomnieć.
Wystawa bez wad?
Po raz kolejny wypada stwierdzić, że wszelkie zarzuty kierowane przez MKiDN względem Muzeum są całkowicie bezpodstawne. W tej placówce o Polsce i Polakach mówi się praktycznie w każdym miejscu, a jedynym wyjątkiem jest tu kilka sal tematycznych poświęconych zdarzeniom mającym miejsce poza granicami naszego kraju. Muzeum II Wojny Światowej jest muzeum polskich losów podczas wojny, pokazującym je w sposób wielowątkowy na bardzo szerokim tle międzynarodowym.
Niestety, wystawa nie jest pozbawiona pewnych mankamentów. Miejscami można odnieść wrażenie pewnej ciasnoty czy lekkiego zagubienia. Zdarzają się również drobne błędy czy literówki w opisach poszczególnych eksponatów, jednak jest to zrozumiałe biorąc po uwagę rozmiar ekspozycji i pośpiech, w jakim ją wykończano. Tego typu usterki zapewne zostaną usunięte w najbliższych tygodniach, o ile rzecz jasna planów tych nie pokrzyżuje MKiDN. Na razie jednak, biorąc pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z nieukończoną jeszcze wystawą, pozwolę sobie na przemilczenie tych (naprawdę nielicznych i łatwych do naprawienia) zauważonych błędów.
Polecamy e-book: „Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”
Podsumowanie
Obecnie trudno jest wyrokować co do przyszłości Muzeum. Jego dalszy los zależy niestety nie od czynników merytorycznych, lecz politycznych. Gdyby nie to, muzealnicy mogli by spać spokojnie, jako że stworzona przez nich wystawa stoi na bardzo wysokim poziomie. Pozostaje mieć nadzieję, że znajdzie swoich naśladowców w innych placówkach muzealnych w kraju.