Muzeum II Wojny Światowej – trzecie, chociaż pierwsze spojrzenie

opublikowano: 2017-03-24, 09:24
wolna licencja
23 marca 2017 nastąpił z dawna oczekiwany moment otwarcia Muzeum II Wojny Światowej dla zwiedzających. Po raz pierwszy wystawa główna została poddana osądowi masowego odbiorcy. Jaki będzie ich werdykt?
reklama

Zobacz też: Wystawa główna Muzeum II Wojny Światowej – pierwsze spojrzenie

Zobacz też: Muzeum II Wojny Światowej – wizyta druga

Czytelnicy i Czytelniczki Histmaga znają zapewne historię konfliktu wokół Muzeum, przypominanie jej w tym miejscu mija się więc z celem. Wystarczy powiedzieć, że MKiDN wszelkimi środkami starało się nie dopuścić do otwarcia Muzeum w obecnej postaci, działając na rzecz jak najszybszego „połączenia” MIIW z inną placówką muzealną. Na szczęście, dzięki wysiłkom polskich i zagranicznych przyjaciół Muzeum, jak również (a raczej przede wszystkim) dzięki wytężonej pracy samych muzealników udało się doprowadzić do ukoronowania wysiłków tysięcy historyków, muzealników, archiwistów, ofiarodawców, wolontariuszy i wielu innych. Muzeum II Wojny Światowej zostało otwarte.

Stan obecny

Muzeum uprzednio uchylało rąbka tajemnicy dwa razy - 23 i 28/29 stycznia. Zwiedzający mogli wtedy zobaczyć wystawę w 75% i 90% stanie przygotowania. Wydawało się, że na tak późnym etapie prac jedyne wprowadzane zmiany ograniczą się do drobnej kosmetyki wystawienniczej i zmiany co niektórych szwankujących jeszcze elementów. Tak się jednak nie stało.

Fragment wystawy poświęconej ruchom partyzanckim (fot. Łukasz Męczykowski

Pisząc całkiem uczciwie, byłem w tym Muzeum już dwukrotnie, ale tak naprawdę nie byłem w nim aż do dnia dzisiejszego. W kilka tygodni upływających od dnia otwartego zmodyfikowano tak znaczą ilość pomieszczeń, że całość tworzy wrażenie praktycznie nowego muzeum. Co więcej, pojawiło się wiele uprzednio nieobecnych elementów multimedialnych, w tym liczne nagrania dźwiękowe, wzbogacające odbiór wystawy.

Co się zmieniło?

reklama

Bardzo ciekawą modyfikacją wystawy jest zmiana rozplanowania niektórych sal, wykonana poprzez poprzestawianie i dodanie nowych ścianek. W ten sposób powstało wiele nowych przejść i przestrzeni niedostępnych wcześniej dla zwiedzających. Negatywną stroną takiego rozwiązania jest pewne poszatkowanie przestrzeni i zmuszenie zwiedzającego do uważnego śledzenia strzałek i numeracji sal, jednak takie rozwiązanie wprowadzono nieprzypadkowo. Dzięki podzieleniu wystawy na mniejsze przestrzenie, lepiej jest się skupić nad pojedynczym przedmiotem, a to one w końcu są największą wartością Muzeum. Dopiero teraz widać, że pamiątki wielkogabarytowe, takie jak Sherman, T-34, wagon czy torpeda są, owszem, ważnymi zabytkami przyciągającymi uwagę, jednak to nie one są „asem w rękawie” Muzeum. To miano przyznać wypada małej lalce, w Iranie dla dziecka ewakuowanego z ZSRS. To talerzyk, wykonany przez artylerzystę w chwili wolnej od służby. To tysiące małych i najmniejszych małych i najmniejszych śladów materialnych, pozostawionych przez ludzi, którzy mieli nieszczęście żyć podczas tego straszliwego konfliktu.

Najważniejszą zmianą w wystroju Muzeum jest jednak światło. Ostre, robocze światła techniczne ustąpiły lekkiemu, delikatnemu oświetleniu tworzącemu bardzo specyficzny nastrój. W połączeniu z resztą nowych czy zmienionych elementów, dało to iście piorunujący efekt. Dopiero teraz wszystkie eksponaty Muzeum mogą w pełni przemówić, opowiadając widzom swą skomplikowaną, a nieraz tragiczną historię. Od tego momentu nie jest to również muzeum, które mógłbym bez wahania polecić wszystkim. Osobom wrażliwym doradzam ostrożność, gdyż ładunek emocjonalny zawarty w pamiątkach po dzieciach, więźniach obozów czy jeńcach, wydobyty przez nową aranżację, może przyprawić co niektórych o łzy.

Pamiątki związane z polskimi dziećmi przebywajacymi poza krajem.

Patrząc na merytoryczny i materialny stan wystawy wypada stwierdzić, iż przybyło sporo drobnych (acz ważnych) eksponatów, a niektóre podpisy pod starymi zostały poprawione. Rzecz jasna, na tak dużej wystawie nadal obecne są niewielkie usterki, miło jednak wiedzieć, że są one usuwane na bieżąco przez pracowników Muzeum. Widać także pewną poprawę w odniesieniu choćby do Katalogu. Jest to miłą odmianą w porównaniu do niektórych polskich muzeów.

Podsumowanie

Jak więc wypada ocenić wystawę główną Muzeum II Wojny Światowej? Nie jestem jasnowidzem, a biorąc pod uwagę wymowę i stopień złożoności wystawy odbiór każdego ze zwiedzających będzie inny. Owszem, zdarzają się tam jeszcze niewielkie błędy, lecz patrząc na dotychczasową praktykę można mieć nadzieję graniczącą z pewnością, że zostaną one rychło usunięte. Jestem jednak pewien, że większość zwiedzających nie będzie żałowała ani czasu, ani pieniędzy przeznaczonych na bilet. A za zakończenie tego tekstu niech posłuży cytat z muzealnego plakatu: „Zobacz, zanim...”

reklama
Komentarze
o autorze
Łukasz Męczykowski
Doktor nauk humanistycznych, specjalizacja historia najnowsza powszechna. Absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Gdańskiego. Miłośnik narzędzi do rozbijania czołgów i brytyjskiej Home Guard. Z zawodu i powołania dręczyciel młodzieży szkolnej na różnych poziomach edukacji. Obecnie poszukuje śladów Polaków służących w Home Guard.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone