Monika Sznajderman – „Błazen. Maski i metafory” – recenzja i ocena
Błazen należy do porządku wyobraźni, nie jest realną figurą. Jest czymś więcej – maską i metaforą, obecną w rozmaitych kulturach i epokach, zdawałoby się – wszechobecną, wyskakującą jak przysłowiowy Filip z konopii, nawet jeśli ukrytą, to zawsze czającą się w półcieniu skojarzeń i tropów. Monika Sznajderman w swojej książce podjęła próbę odpowiedzenia na pytanie – dlaczego postać królewskiego sługi ewoluowała przez stulecia i zawładnęła naszą wyobraźnią tak skutecznie? Z postacią milczącego geniusza, który swój potencjał intelektualny ukrywał pod żartami, kpiną, a nawet udawaniem półgłówka – jak udowadnia autorka – mierzymy się od wieków. Słowa mądrości płynące od odrzuconych, wykpiwanych, traktowanych instrumentalnie powtarzane są w tekstach kultury od stuleci. Z błazeńską suwerennością przez wieki walczyli władcy, zwierzchnicy religijni, wszyscy przerażni ironią jego słów. Część filozofów skłania się nawet ku poglądowi, że dzieje naszej cywilizacji to niekończąca się walka między tym, co poważne, hiererchiczne i stosujące opresję, a tym co błazeńskie, luźne, złośliwe w swojej błyskotliwej mądrości.
Mamy co prawda do czynienia z wydaniem poprawionym i uzupełnionym, ale problem pozostaje ten sam. Monika Sznajderman próbuje przebić skorupę naszych wyobrażeń na temat błazna, błazeństwa i błaznowania i odpowiedzieć na pytanie – pod iloma postaciami skrywa się ów błazen i dlaczego nie możemy się od niego uwolnić? Odpowiedź wydaje się jasna i prowokacyjna zarazem – na błaźnie zbudowana jest cała kultura współczesna, czy tego chcemy czy nie. Każdy z nas spotkał się w swoim życiu użytkownika kultury z niezliczoną ilością wariacji tego samego motywu – nie da się od niego uciec.
Autorka nie skupia się w swojej pracy na tych obliczach błazna, które kultura już wielokrotnie przetworzyła i omówiła. Stara się odnaleźć nowe tropy, być może skryte pod mylącymi wielu badaczy warstwami makijażu, nadal jednak prezentujące błazeński uśmiechem. Zwraca więc uwagę na najważniejszy atrybut swojego bohatera – jego maskę. Czy jest to maska rozumiana jako tekturowa przesłona, czy też maska makijażu jak u okaleczonego, komiksowego Jokera? Za każdym razem jest to próba oszukania nas, którą Sznajderman wychwytuje i podstawia pod flesz swojej analizy. Grono twórców i myślicieli, którzy przed nią mierzyli się z błaznem staje się nieinwazyjnym tłem dla udowodnienia, że wszystko, co otacza nas w literaturze, sztuce i kinematografii ma ukrytego w sobie błazna, a jego diabelski chichot kroczy z nami przez stulecia. Drobiazgowo analizowany prze Sznajderman Joker, jeden z najpoważniejszych przeciwników stworzonego przez DC Comics Batmana zawiera w sobie zarówno wymiar komiczny – który zawsze kojarzymy z błaznem – ale też jego przerażające, drugie oblicze, pełne grozy i czystego szaleństwa. Joker jako błazen jest najtrudniejszym przeciwnikiem przeciętnego człowieka, nawet tego ukrytego pod płaszczykiem superbohatera. Jest piekielnie inteligentny, ale nie kieruje się w swoim życiu żadnymi zasadami, sieje strach i terror, bo po prostu lubi, kiedy świat płonie, a on może na to patrzeć.
Wszystkie powiązania, które przedstawia czytelnikowi Sznajderman składają się na zaskakujący kolaż kulturowych losów mrocznej, kpiąco uśmiechniętej, często niedocenianej istoty, która skrywa złowrogość pod płaszczykiem głupoty. W swojej książce autorka porusza się na wielkich przestrzeniach: od postaci błazna w przekazach religijnych, aż po po popkulturowe pastisze. Różnorodność poruszanych przez nią tematów jest imponujący, a świetnie przygotowana naukowo praca nie sprawia trudności przy czytaniu, co więcej – wyjątkowo plastycznie przedstawia kolejne zagadnienia. Autorka w fascynujący sposób zachęca do wysnuwania wniosków, odszukiwania własnych tropów w przepaściach współczesnej kultury. A wszystko dlatego, że błazen w swojej diabelskości nigdy nie śpi.