Moja prawda - Twoja prawda. O „Żegocie” po 70 latach
„Żegota” była i jest dla mnie symbolem, z którego zawsze można zaczerpnąć inspirację do czynienia dobra i gotowości do poświęceń dla słusznej sprawy. Dlatego też głęboko zaskoczył mnie kierunek dyskusji odbywającej się w Domu Spotkań z Historią w Warszawie podczas spotkania zatytułowanego: 70. rocznica utworzenia Rady Pomocy Żydom ŻEGOTA. Czy polityka pamięci musi dzielić? DSH znałem dotychczas z jak najlepszej strony, więc - pomimo tematu budzącego u mnie mieszane odczucia - z chęcią wybrałem się na planowaną debatę. Dodatkowym bodźcem był dla mnie fakt, że w moich badaniach naukowych zajmuję się „Żegotą” i liczyłem, że spotkam tam ludzi, z którymi będę mógł porozmawiać o tej tematyce. Niestety, mocno się rozczarowałem. Podczas całej dyskusji uczestnicy posiłkowali się notatkami, gazetami i książkami dotyczącymi Rady Pomocy Żydom. Już sam ten fakt dał mi do zrozumienia, że nie są to ludzie zajmujący się tym tematem na co dzień. Dlatego też muszę postawić pytanie: dlaczego nie zaproszono do debaty naukowców, którzy zajmują się tym tematem, np. profesora Jana Żaryna czy dr hab. Andrzeja Krzysztofa Kunerta? Pytanie to pozostawię bez odpowiedzi – niech każdy odpowie sobie na nie sam.
Dyskutujący, wbrew tematowi, nie zastanawiali się nad podziałami w tzw. „polityce pamięci” (nadmienię tu, że dla mnie polityka nie powinna mieszać się do historii), ale bardzo szybko skierowali tok dyskusji w kierunku umniejszenia roli organizacji prawicowych w Radzie i podkreślania, że rację ma tylko jedna ze stron „podzielonej pamięci”. Przedstawiony rys historii powstania zorganizowanego udzielania pomocy Żydom w okupowanej Polsce charakteryzował się licznymi niedopowiedzeniami i błędami. Przykładowo można było się dowiedzieć, że „Żegota” działała tylko w Warszawie i jej najbliższych okolicach, co jest kategorycznym błędem – jej wpływy rozciągały się na większość terytorium przedwojennej Polski, a główne ośrodki znajdowały się w stolicy, Krakowie i Lwowie. Podawane fakty prawdopodobnie pochodziły przede wszystkim z książki Teresy Prekerowej Konspiracyjna Rada Pomocy Żydom w Warszawie 1942-1944, ale nie zawsze były zgodne z interpretacją podaną przez autorkę.
Z wypowiedzi można było się dowiedzieć, że praca Rady Pomocy Żydom polegała przede wszystkim na poszukiwaniu środków finansowych, a także, że główna zasługa „Żegoty” to zaopatrywanie w dokumenty Żydów o aryjskim wyglądzie. Tego typu wypowiedzi moim zdaniem umniejszają rolę tej organizacji. Przede wszystkim należy tu powiedzieć, że Radą kierowało prezydium, które pozyskiwało środki finansowe i organizowało działalność referatów (mieszkaniowego, dziecięcego, terenowego i lekarskiego). Prezydium stanowiło reprezentację większości stronnictw politycznych działających w polskim podziemiu i teoretycznie miało tylko organizować i nadzorować udzielanie pomocy ukrywającym się Żydom. W praktyce wszystko wyglądało inaczej – część tych przedstawicieli włączyła się bezpośrednio w akcję ratowania zagrożonych. Wykorzystywali także swoje przedwojenne znajomości by budować strukturę działającą na jak największym terenie, co dawało większe możliwości wykonania powierzonych im zadań. W tym miejscu wypada odnieść się do zanegowania obecności „narodowej prawicy” w strukturach „Żegoty”. Rada nie stosowała klucza partyjnego w organizowaniu siatki współpracujących z nią ludzi – można wśród nich znaleźć przedstawicieli wszystkich stronnictw i osoby bezpartyjne – wystarczy przejrzeć chociażby dane Polaków wyróżnionych przez Instytut Yad Vashem medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Nie rozumiem takiego sztucznego wyszukiwania podziałów w tej tak istotnej kwestii.
Podobnie nie znajduję wytłumaczenia dla słów przytoczonych w trakcie debaty: „Żegotą”, rodziną Kowalskich (odwołanie do filmu Historia Kowalskich, opowiadającego o rodzinie, która została zamordowana przez Niemców za ratowanie Żydów) próbuje się przykryć płonącą stodołę (Jedwabne). Czy pokazywanie chwalebnych postaw Polaków jest zbrodnią? Czy w jakiś sposób niweluje ono postawę mieszkańców Jedwabnego (dodam tu, że dla mnie w całej sytuacji za mało mówi się o kulisach dokonanego pogromu)? Czy cały czas musimy kajać się i prosić cały świat o przebaczenie, zarazem zacierając pamięć o pozytywnych postawach? Moim zdaniem takie stawianie sprawy jest błędne, a nieustanne ataki na Polaków doprowadzają tylko i wyłącznie do zantagonizowania społeczeństwa. Jako historyk uważam, że powinniśmy mówić o obu stronach medalu – chwalebnej i haniebnej, i nie powinno to się odbywać rozdzielnie. Uważam też, że powinniśmy podkreślać właśnie te przykłady bohaterskiego poświęcenia dla zagrożonych Żydów, które dają pożywkę do budowania pozytywnych zachowań u współczesnych. Biorąc pod uwagę podane tu odwołanie do „Żegoty” ośmielę się przypomnieć, że to właśnie Rada dążyła do piętnowania i karania postaw wrogich Żydom.
Poza tym, patrząc na ciągłe piętnowanie Polaków za ich negatywne postawy wobec Żydów, zastanawiam się, czemu nie mówi się o negatywnych postawach tych drugich (zarówno wobec własnej społeczności, jak i wobec obywateli II Rzeczypospolitej), a niejedna relacja wspomina o ich kolaboracji z oboma okupantami – i sowieckim i hitlerowskim.
Na koniec chciałbym odwołać się do pytania, które ewidentnie było głównym problemem roztrząsanym przez debatujących: czy powinniśmy mówić o „Żegocie”? Wydźwięk podanych odpowiedzi niestety nie był jednoznaczny. Dla mnie jest to kwestia całkowicie jasna – o Radzie Pomocy Żydom mówić trzeba. I nie powinny być to ogólniki (poruszane na tym spotkaniu), tylko prezentacja konkretnych postaw ludzkich. Należy upamiętniać tych bohaterów, którzy gotowi byli poświęcić życie swoje i swoich najbliższych, bo uznawali konieczność walki z bestialstwem dokonywanym przez Niemców, a także sprzeciwiali się tym, którzy myśleli inaczej (od Rady wychodziły starania o krytykę i kary dla szmalcowników).
Ostatnią moją uwagą jest coś, co wydawało mi się kryterium powszechnie znanym wśród ludzi zajmujących się nauką – nie znasz się, to się nie wypowiadaj, co w przypadku tego spotkania ma szczególnie znaczenie w odniesieniu do części zaproszonych gości.
Felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz