Michał Zarychta: W wymiarze ideologicznym zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej umocniło rolę Warszawy jako stolicy Polski
Magdalena Mikrut-Majeranek: Setną rocznicę wybuchu Bitwy Warszawskiej obchodziliśmy dwa lata temu. Wtedy też zorganizowano konferencję naukową, której pokłosiem stała się publikacja „Warszawiacy przeciw bolszewikom 1920”. Bitwa ta miała międzynarodowe znaczenie. Przypomnijmy zatem jaki miała wpływ na dzieje Europy?
Michał Zarychta: Bitwa Warszawska została zaliczona do starć decydujących o losach świata nieprzypadkowo. Choć w kategoriach liczebności walczących armii i strat w ludziach nie mogła się równać z bitwami I wojny światowej, to jej skutki miały znaczenie cywilizacyjne. Bezpośrednio dla Polski, a pośrednio – co najmniej dla Europy Środkowej i Wschodniej. Klęska bolszewików pod Warszawą była jednocześnie klęską rewolucji komunistycznej, zatrzymaniem sił stojących za próbą tworzenia nowego ładu i nowego człowieka na gruzach kultury zachodniej. Komunizm miał swoich zwolenników także w Polsce – o czym pisze dr Elżbieta Kowalczyk – a także w Europie Zachodniej zmęczonej wojną i gnębionej powojennym kryzysem. W tej sytuacji klęska Polaków mogła przynieść trudne do przewidzenia konsekwencje dla całego Zachodu.
Państwo zdecydowali się na ukazanie „Cudu nad Wisłą” od strony lokalnej. Jak zatem wyglądała bitwa oczami warszawiaków? Ilu z nich chwyciło za broń? Jakie zadania wykonywali i wreszcie jaka była ich rola?
Perspektywa regionalna tej bitwy przynosi możliwość uchwycenia ludzkiego wymiaru historii. Zwykli ludzie zostali oderwani od swoich codziennych zajęć i postawieni przed trudnymi wyborami – iść na ochotnika do wojska, czy czekać na pobór; zostawić wszystko i uciekać, czy trwać na miejscu; przyjąć uchodźców, czy raczej nie ściągać sobie dodatkowych kłopotów na głowę. To pytania, które w tym roku nabrały aktualności w naszej części świata. Wówczas warszawiacy, a także mieszkańcy całego narażonego na atak bolszewicki regionu nie mieli wątpliwości – pozostali na miejscu, a prawie 30 tys. spośród nich poszło na ochotnika do wojska. Nie licząc oczywiście mężczyzn zmobilizowanych wcześniej. Nawet ludzie starsi (wówczas jako „starców” kwalifikowano sześćdziesięciolatków) zgłaszali się do prac fortyfikacyjnych i Straży Obywatelskiej zastępującej policjantów, którzy pełnili służbę na tyłach frontu.
Swój wkład w zwycięstwo miały także warszawianki. W publikacji opisali Państwo rolę kobiet, które organizowały zaplecze bytowe dla żołnierzy i uchodźców z terenów zagrożonych. Czym jeszcze się zajmowały?
Profesor Marta Sikorska zaprezentowała całą paletę ról, które wypełniały kobiety podczas tej wojny. Zwróciła także uwagę Czytelnika na ważny aspekt światopoglądowy wielkiego wysiłku wojennego warszawianek. Wszystkie niezwykle istotne dla funkcjonowania polskiej machiny wojennej role pełniły w poczuciu odpowiedzialności za państwo, którego czuły się równoprawnymi obywatelkami. W późniejszym czasie czekało je rozczarowanie – ich praca nie została należycie doceniona na forum opinii publicznej. W świadomości wielu jedynie wypełniły swą rolę matki, żony, „siostry miłosierdzia” przy dzielnych obrońcach ojczyzny.
Duże znaczenie w każdej wojnie ma agitacja i propaganda. W czasie wojny polsko-bolszewickiej także były one rozwijane. Wskazują Państwo, że gdy w 1920 roku bolszewicka propaganda zaatakowała Polskę, to głównie wykorzystywano do tego celu kino. Jakie były to produkcje?
Podczas wojny polsko – bolszewickiej obie strony wykorzystywały obraz do przekazywania informacji propagandowych – pisze o tym dr Grzegorz Kuba, podkreślając konieczność oddziaływania obrazem na w dużej mierze niepiśmiennych mieszkańcach Europy Wschodniej. Władza sowiecka starała się wpoić w ludzi przekonanie, że jest obrońcą ludzi pracy. Wątek wojny polsko – bolszewickiej pojawił się wielokrotnie w produkcjach sowieckiego kina. Profesor Andrzej Zawistowski przedstawił cały szereg produkcji, w których polscy „Panowie rabusie” znęcają się nad „Polską robotniczo – chłopską”. Powstawały one już w 1920 r., jednak dopiero później powstawały filmy prezentujące niezły poziom formalny. Ich zadaniem było „przepisanie historii” tak, aby to Polska stała się agresorem, a bolszewicka Rosja niewinną ofiarą. Przygotowały one w pewnej mierze ideologiczny grunt pod 17 września 1939 r.
Jakie znaczenie wspomniana bitwa miała dla samej Warszawy i obecnej aglomeracji warszawskiej?
W wymiarze ideologicznym zwycięstwo w tej bitwie umocniło rolę Warszawy jako stolicy Polski. Można powiedzieć, że warszawska Syrenka nosiła miecz i tarczę nie od parady. W wymiarze politycznym, jeśliby bolszewikom udało się zdobyć stolicę Polski, to zapewne opanowaliby cały kraj. Sama Warszawa wróciłaby do roli prowincjonalnego miasta imperium, tym razem jednak czekałby ją los o wiele straszniejszy, bo zgotowany przez katów z Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Sabotażem i Kontrrewolucją.
Czy do dziś w przestrzeni miejskiej pozostały jakieś materialne pozostałości po Bitwie Warszawskiej?
Sama bitwa trwała zbyt krótko by pozostawić po sobie ślady na miarę transzei z Flandrii i Szampanii, czy zniszczeń z okresu powstania warszawskiego. Jest jednak wiele upamiętnień, które przetrwały PRL. W większości wypadków to pomniki na grobach poległych – m. in. na Powązkach Wojskowych, a także w miejscowościach objętych walkami.
W jednym z artykułów, które znajdziemy w publikacji, porusza Pan temat przestrzeni publicznej, wskazując, że jeszcze przed wybuchem bitwy, w 1920 roku obowiązywały ograniczenia w poruszaniu się po ulicach miasta i w funkcjonowaniu „miejsc dostępności publicznej”. Jak wyglądała codzienność warszawiaków w roku wybuchu Bitwy Warszawskiej?
Warszawiacy byli przyzwyczajeni do pewnych ograniczeń w korzystaniu z przestrzeni publicznej od początku 1919 r., kiedy władze wprowadziły po raz pierwszy stan wyjątkowy, w związku z tzw. zamachem Januszajtisa. Następnie przedłużano ten trzymiesięczny okres, aby zapobiec niekontrolowanym zbiegowiskom i agitacji bolszewickiej. Nocą można było się poruszać po mieście jedynie za przepustką, np. w związku z trybem pracy. W lipcu 1920 r. ograniczono wyszynk alkoholu. Warszawa przypominała wówczas obóz wojskowy, pojawiły się transporty rannych i uchodźcy. Panowała niepewność, co do dalszych losów Polski, jednak obserwatorzy podkreślają, zważywszy zagrożenie, imponujący spokój warszawiaków. Można o tym przeczytać m. in. w artykule dr Jolanty Mysiakowskiej – Muszyńskiej omawiającym raporty angielskich dyplomatów z tego okresu.
Mieszkańcy Warszawy w 1920 roku byli osłabieni epidemią, jaka przetoczyła się przez ten region. Mieli za sobą epidemię hiszpanki. Jakie były jej skutki? Czy wielu warszawiaków zmarło?
Pandemia hiszpanki już wygasała. Co ciekawe, w Polsce wydaje się być mało zauważana. Mówi się nawet o modzie na to niebezpieczne schorzenie, pewnym urozmaiceniu w stosunku do uważanych za „naprawdę” groźne tyfus, czerwonkę czy gruźlicę. Nie spotkałem się ze statystykami dotyczącymi influenzy, natomiast zgony na pozostałe choroby były skrzętnie wykazywane przez stołeczny magistrat. Stosowano nawet kordony sanitarne w wypadku lokalnych „wybuchów” np. szkarlatyny.
Opisuje Pan także zagadnienie związane z kształtowaniem przestrzeni publicznej. Gdzie w Warszawie znajdowały się miejsca reprezentacyjne, a gdzie te zarezerwowane na rekreację? Czy przestrzenie te zmieniły funkcję w ciągu kolejnych dekad i czy dziś nadal pełnią role wyznaczone wówczas?
Tom obejmuje zbyt krótki okres, aby mówić o zmianach w strukturze przestrzeni publicznej. Wyjątkiem w tym wypadku jest rozbiórka dzwonnicy przy byłym soborze na Pl. Saskim, którą rozpoczęto w 1920 r. Stopniowo oczyszczano w ten sposób jeden z niewielu reprezentacyjnych placów Warszawy, który do dziś pełni role reprezentacyjne. Ówczesne uroczystości i defilady starano się obchodzić właśnie tam, niejako tyłem do tego pomnika rusyfikacji. Co ciekawe, za świetny teren do masowego świętowania uznano esplanadę i stoki Cytadeli Warszawskiej. Było to ściśle związane z Bramą Straceń, która stała się celem pielgrzymek dla organizacji o wszelkich odcieniach politycznych. W Cytadeli więziono i tracono tak polskich patriotów, jak i bojowników sprawy robotniczej. Wówczas też stopniowo obsadzano esplanadę dębami wolności. W związku z gwałtownym rozwojem Wojska Polskiego wszystkie budynki koszarowe, kojarzące się z carskim reżimem lub niemiecką okupacją zostały zajęte przez polską armię i straciły tę złowrogą wymowę. Kiedy zmagania dobiegły końca, pojawił się przy skrzyżowaniu al. 3 maja z Nowym Światem tymczasowy pomnik poległych obrońców ojczyzny. Był to poprzednik Grobu Nieznanego Żołnierza.
Z jakimi bolączkami borykali się wówczas mieszkańcy przedmieść?
Przedmieścia dzieliły się na stare i nowe – stare zostały włączone w 1916 r. w granice stolicy, jednak nic poza zmianami administracyjnymi nie świadczyło o tej zmianie. Były to przemysłowo – robotnicze dzielnice jak Czyste, obszary wiejskie jak Grochów i Gocławek. Brak było tam sieci wodociągowej, gazowej, kanalizacyjnej, nowe czynszówki sąsiadowały z zapadającymi się drewniakami, wille podmiejskie z ogrodami i pastwiskami. Tereny, które przylegały do tych starych przedmieść na prawym brzegu Wisły stały się wówczas teatrem działań wojennych. Tak charakterystyczne dla Mazowsza rzeczki i olszynki, górujące nad nimi wydmy wiślane porośnięte sosnowym borem, wsie kryte strzechą i drewniane miasteczka stanowiły tyleż malowniczy, co zupełnie niemiejski entourage dla zmagań o przyszłość Zachodniej cywilizacji. Ślady tamtych wydarzeń są obecnie przedmiotem badan archeologicznych z wykorzystaniem nowoczesnych technologii, co podsumowuje w swoim artykule prof. Rafał Zapłata.
Podsumowując, jak zmieniała się przestrzeń publiczna Warszawy w 1920 roku i czym było to podyktowane? Jakie trendy dominowały?
Przestrzeń publiczna to zjawisko dotyczące zarówno sfery materialnej, jak i ideowej, znajdujące swe odbicie w psychice zbiorowej. 1920 r. był niezwykle ważny właśnie dla pojmowania przestrzeni publicznej Warszawy. Stała się ona miejscem zbliżenia warstw społecznych, co w dużej mierze umożliwił żołnierski mundur. Nastąpiła demokratyzacja tej przestrzeni, w stopniu do tej pory nieznanym. Priorytetem stało się wytworzenie przestrzeni reprezentacyjnej państwa demokratycznego, w której każdy mógł poczuć dumę z jego istnienia, jednocześnie będąc pełnoprawnym jej użytkownikiem.
Dziękuję za rozmowę!